Co dalej z portalem Ojczyzna.pl



Adres email do redakcji: redakcja@ojczyzna.pl

 

 

 

 

 

ś.p. Zbigniew Łabędzki
redaktor naczelny portalu "Ojczyzna"
zm. 13 XII 2009, Oshawa, Kanada


  Ojczyzna.pl

        

Chrystus został zamordowany na krzyżu za to, że nauczał miłości, dobra i prawdy. Cała nasza narodowa, jak również europejska historia i tradycja oparta jest na Jego naukach. Wie o tym każdy uczciwy człowiek, niekoniecznie wierzący.

Ataki na symbol Chrystusa zdolni są więc podejmować tylko pozbawieni wszelkich zasad moralnych i etycznych:

BARBARZYŃCY

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie.

Ostatnie uaktualnienie: 26-09-2010     

   Witamy w polskim i katolickim portalu

    

Ojczyzna.pl:

FORUM DYSKUSYJNE

 


O Maryjo, Królowo Polski
usłysz błagania nasze!

Prowadź nas, Królowo, do zwycięstwa!



Powinniśmy to znać:

Roman Dmowski
Myśli nowoczesnego Polaka


ARCHIWUM OJCZYZNY


nowe
Dachau -Auschwitz
9 sierpien 1942


nowe
KS FELIKS KAMINSKI
przykład dla Prymasa Józefa Kowalczyka


nowe
LIST Z KACETU
do Zosi


nowe
PAMIECI KS BPA MICHALA KOZALA
Wiersz


nowe
Antoni Macierewicz
Żył dla Polski niepodległej


nowe
Odpis dokumentu pochodzącego z kancelarii Bolesława Bieruta
45 zasad zniewolenia


twy za Europę w Parlamencie Europejskim pod przewodnictwem księdza Piotra Natanka.
Ksiądz dr hab. Piotr Natanek

RATUJMY EUROPĘ


Józef Mackiewicz
Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary
cz. Pierwsza / Druga


Rok Kapłański
Męczeństwo Ks. J. Popiełuszki


Polskie dziedzictwo narodowe zagrożone unicestwieniem
Fawley Court


Pilecki Nieznany
Rotmistrz Witold Pilecki


Aleksander Szumanski
Piąta kolumna z patronem medialnym i Wandą Odolską w tle


Aleksander Szumanski
Ormianie Polscy (cz. 2), (cz. 1)


Ks. prof. Jerzy Bajda
Prawda o in vitro zamiast kompromisu


Cień "nocnej zmiany"
Antoni Macierewicz
Układ Tuska


12 górników zginęło, a 18 doznało bardzo poważnych poparzeń w wyniku pożaru metanu
Marcin Austyn
Tragedia w kopalni "Wujek - Śląsk"


stoimy wobec wielkiej groźby doprowadzenia całej Polski do głębokiego upadku, nie bez winy rządu
Ks. prof. Czesław S. Bartnik
O ateizującej depolonizacji


Warto, by pielgrzymi z Polski odwiedzali Ponary, zdając sobie sprawę, jak bardzo przesiąknięta jest tamta ziemia naszą krwią serdeczną.

Helena Pasierbska

Wileńskie rocznice


Wystarczy więc zgoda "tolerancyjnego" dyrektora, żeby szkodliwa propaganda była przekazywana dzieciom i młodzieży
Maria S. Jasita
Furtka dla lewackiej propagandy


ROZMOWA
z prof. Henrykiem Kieresiem
Najstarszy spośród socjalizmów


Grozi nam dominacja polityki niemieckiej w Unii Europejskiej
Krystyna Grzybowska
Trzeba patrzeć Niemcom na ręce


Podwójny konflikt interesów
Magdalena Nowak 
Nietykalny Krzysztof Bondaryk


Święty Tomasz polityki polskiej
Mirosław Król
Roman Dmowski i jego przełom polityczny


"Dotychczasowe usiłowania mogą na krótką metę złagodzić sytuację, ale pułapka nie zostanie otwarta."
Prof. Artur Śliwiński
Kryzys współczesnej ekonomii i jej katolicka alternatywa  


Prof. Rafał Broda

List "Przestańcie szkodzić Polsce" - kolejne informacje dźwięk, mp3 


Homilia z Rezurekcji w drohiczyńskiej katedrze pod przewodnictwem ks. bp A. Dydycza

Z Chrystusem przezwyciężymy wszelkie kryzysy   Mp3 


Nasza demokracja jest chora, dyskusje nad naprawą Rzeczypospolitej są stronnicze, subiektywne i nie tyle rozumowe, co emocjonalne i ciągle prym wiedzie zakłamanie. Wchodzimy w jakiś zaułek bez wyjścia
Ks. prof. Czesław S. Bartnik
Liberalistyczny
nierozum praktyczny 


Edukowanie dzieci w domach rodzinnych w Polsce przez całe stulecia było najbardziej naturalnym, oczywistym i najskuteczniejszym sposobem przekazywania wiedzy, gwarancją dobrego wychowania.
Ewa Polak-Pałkiewicz
Gdy dom był kuźnią polskości 


Metoda naprotechnologii szanuje każde poczęte życie i godność każdego człowieka: i tego dziecka, które implantuje się w jamie macicy, i jego rodziców.
Dr. Tadeusz Wasilewski
Nie chciałem niszczyć życia 


"polscy naziści" mieli widocznie jeszcze jakieś skrupuły
Leszek Żebrowski
"Lekcje tolerancji", czyli co tam słychać w polskiej szkole 


ROZMOWA

z Antonim Macierewiczem

w audycji Pod Prąd 


Oświadczenie
senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Marszałka Senatu Bogdana Borusewicza w sprawie wypowiedzi negatywnie oceniającej decyzje Papieża Benedykta XVI


Przyjmować należy przede wszystkim postawę sprzeciwu. Tolerowanie manipulacji jest współudziałem w zakłamywaniu rzeczywistości i w oszukiwaniu człowieka, który pada jej ofiarą

Wykład ks. bp. Adama Lepy
Słowo zmanipulowane


ROZMOWA
ze Zbigniewem Wassermannem, byłym koordynatorem ds. służb specjalnych
Czuma swoje, Schetyna swoje,
a Sikorski jeszcze inaczej


ROZMOWA
z Krzysztofem Wyszkowskim
Nomenklatura ukradła Polskę


Poradnik metodyczny dla nauczycieli "Antysemityzm - stare i nowe uprzedzenia"
Maria S. Jasita
Ideologiczne fobie
w podręczniku


ROZMOWA
z prof. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL

Ministerstwo dyktuje,
co jest prawdą


Żyjemy w świecie iluzji kreowanej przez telewizję, która zaspokaja wszystkie nasze potrzeby.
  [kreditor]
Społeczeństwo idiotów


ROZMOWA
z prezydentem Republiki Czeskiej Vaclavem Klausem (fragmenty)
Protestuję przeciwko fatalnemu ograniczeniu suwerenności Czech


Dr. Dariusz Ratajczak
POLSKIE PODZIEMIE
1944-1948... Przeczytaj

Zbigniew Łabedzki
Teksty nadal aktualne
Czytaj dalej


  

NAPISZ DO NAS

lub zamieść swoją opinię na temat ratowania Polski w naszym

FORUM

 

Uwaga Anonimy
Nie czytamy, nie zamieszczamy!

 

   


1 wrzesnia 1939 Kraków
Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeśli się podporządkuje pod Prawo Boże, pod prawo Jego miłości. Inaczej, moje dziecko, nie ostoi się.
usłyszała - sługa boża Rozalia Celakówna

Posłannictwo Rozalii
http://www.rozalia.krakow.pl/rc/-poslannictwo.htm
http://www.regnumchristi.com.pl/doc/celakowna.pdf

1 września 1939 r - Gdańsk - zostają aresztowani polscy księża diecezji gdańskiej:
ks. Bronisław Komorowski, proboszcz z Wrzeszcza;
ks. Franciszek Rogaczewski, proboszcz parafii przy kościele Chrystusa Króla w Gdańsku;
ks. Alfons Muzalewski, wikariusz przy kościele Chrystusa Króla w Gdańsku;
ks. Władysław Szymański, katecheta przy Polskiej Szkole Handlowej;
ks. Marian Górecki z Nowego Portu.

Nasz Św. Rafał Kalinowski rówieśnik św Piusa X urodził się 1 wrzesnia 1835 r w Wilnie
http://www.mariateresa.ojczyzna.pl/Rafal-Kalinowski.htm


1 września 1910.
Przysięga antymodernistyczna
Św Papież Pius X syn Jana Krawca
http://en.gloria.tv/?media=272433
http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/140
http://www.ultramontes.pl/starker_przysiega_antymodernistyczna.htm

Zdrada przysięgi antymodernistycznej
http://www.bibula.com/?p=48416


bł. Bronisław Komorowski

JESZCZE  KATOLICKA POLSKA NIE ZGINĘŁA”.

Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeśli się podporządkuje pod Prawo Boże, 
pod prawo Jego miłości. 
Inaczej, moje dziecko, nie ostoi się.

Bł Księże Bronisławie Komorowski aresztowany 1 września 1939 r w Gdańsku zamordowany  rytualnie 22 marca 1940 r  w  Stutthofie -wstawiaj się za nami ,wstawiaj się za Polską

O, Bronisławie, Patronie

Wskaż drogę, pomagaj nam.

Bądź jasną gwiazdą w ciemności

Zaprowadź do nieba bram.

Ty byłeś wzorem pokory,

głosiłeś jak prawym być.

Wyprostuj ścieżki zgubionym,

powiedz jak godnie żyć.

Naucz nas cnoty skromności,

Patronie dnia Codziennego.

Naucz z Bożą radością

odróżniać dobro od złego.

Nie zmogły Cię dziejowe burze,

dawałeś przykłady męstwa.

Bądź naszej młodzieży stróżem,

prowadź ją do zwycięstwa.

Gdy przyszła na wszystkich trwoga,

Wybrałeś męki koronę.

Z ufnością wielbiłeś Boga,

Tyś perłą przed Pana tronem.

 

(„Pieśń Do Błogosławionego Bronisława Komorowskiego”, słowa: Renata Leszczyńska, muzyka: Krystyna Chatlas)

1 września 1939 r Kraków 

sługa boża Rozalia Celakówna 
zanotowała:  ,,

> Usłyszała:

Rozalia powiedziała Jezusowi o duszach, które z powodu wojny znalazły się w niebezpieczeństwie wiecznego potępienia.

Otrzymała odpowiedź:

Rozalia Celakówna urodzona 19 września 1901 r (rocznica objawienia Matki Bożej w La Salette ) zmarła 
13 września 1944 r w Krakowie tego dnia 13 września 1944 r w Warszawie 
zburzono pomnik Króla Zygmunta III Wazy 44 Króla Polski ,rządzącego Polską 44 lata 
Ojca Króla  Polski Jana Kazimierza 
ur 22 marca 1609 r na Wawelu -
1 kwietnia 1656 Król Polski Jan Kazimierz zawierzył we Lwowie Polskę- Matce Bożej Królowej Polski 


1 września 1939 r  Gdańsk -zostają aresztowani polscy księża diecezji gdańskiej:

ks. Bronisław Komorowski, proboszcz z Wrzeszcza;

ks. Franciszek Rogaczewski, proboszcz parafii przy kościele Chrystusa Króla w Gdańsku;

ks. Alfons Muzalewski, wikariusz przy kościele Chrystusa Króla w Gdańsku;

ks. Władysław Szymański, katecheta przy Polskiej Szkole Handlowej;

ks. Marian Górecki z Nowego Portu.

Wszyscy są torturowani zamordowani w Wielki Piątek 22 marca 1940 r w (z wyjątkiem ks. Muzalewskiego).

Mord rytualny ...wybrano 66 osób

Podobny los dzieli kilku kapłanów niemieckich:

ks. Bernard von Wiecki, proboszcz z Żuław, zostaje rozstrzelany razem za kapłanami polskimi w Sztutowie;

Ks Robert Wohlfeil z Kłodawy zostaje zamęczony w obozie w Oranienburgu;

ks. Ernst Karbaum, proboszcz w Niedźwiedziówce (aresztowany za odprawienie Mszy dla Polaków i zamęczony w Sztuthofie);

ks. Jan Aeltermann, proboszcz w Mierzeszynie--Przywidzu (rozstrzelany);

ks. Walter Hoeft, gdańszczanin kaszubskiego pochodzenia, wikariusz przy polskiej parafii Chrystusa Króla (rozstrzelany).

Wkrótce aresztowani zostają

ks. Jerzy Majewski, wikariusz z Sopotu (zamęczony w Dachau)

ks. Bruno Binnebesel, Niemiec i proboszcz w Brzeźnie (ścięty za krytykę reżimu i słuchanie radiostacji zachodnich)

Bł Ks Bronisław Komorowski urodził się 25 maja 1889r. w Barłożnie koło Starogardu Gdańskiego.
Po nauki w Collegium Marianum w Pelplinie, w latach 1910-1914 studiował w tamtejszym seminarium duchownym. 
Święcenia kapłańskie uzyskał 2 kwietnia 1914r
. 
Wzorcami do naśladowania byli dwaj bliscy krewni ojczyma, patriotyczni księża Jakub Fankidejski (1844-1883), znany historyk Pomorza i pedagog Collegium Marianum w Pelplinie, oraz Feliks Bolt (1864-1940), bojownik o polskość Pomorza za zaborów, później senator II Rzeczypospolitej.
Od początku swojej działalności duszpasterskiej ks. Komorowski był aktywnym działaczem Polonii Wolnego Miasta Gdańska. 
Od 1920r. aktywnie działał na rzecz organizowania polskiego duszpasterstwa, polskich kościołów i nabożeństw. 
W 1923r. wspólnie z działaczami polonijnymi utworzył Towarzystwo Budowy Kościołów Polskich, a w 1924r. w budynku po dawnej pruskiej ujeżdżalni koni, w koszarach telegrafistów w Gdańsku, otworzył kościół, w którym zorganizował duszpasterstwo dla ludności polskiej. 
W 1925r. doprowadził do uroczystego poświęcenia kościoła pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika
W dalszych latach prowadził aktywną działalność na rzecz duszpasterstwa Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. 
Dzięki jego inicjatywie powstało wiele stowarzyszeń i organizacji polskich. Działał również na niwie politycznej. 
W latach 1933-1934 był jedynym polskim radnym w Wolnym Mieście Gdańsku. 
W 1935r. kandydował na stanowisko posła polskiego do Gdańskiego Volkstagu.

1 września 1939r. ks. Bronisław Komorowski został aresztowany na terenie plebanii, skąd doprowadzono go do „Viktoria Schule”.

Moment ten opisuje w swoich wspomnieniach więzień  Maksymilian Kempiński:
„Zobaczyłem potem jak przechodzący przez bramę ksiądz Komorowski nie uchylał się przed ciosami szturmowców. 
Wyprostowany, choć mocno pokrwawiony, doszedł do naszej salki”.
Inny więzień, Wiesław Arlet, również wspomina spotkanie z księdzem Komorowskim w „Viktoria Schule”: 
„Po rejestracji grupę, w której się znalazłem skierowano do piwnicy tak zatłoczonej, że można było w niej tylko stać. Wśród zmaltretowanych zobaczyłem księdza Komorowskiego, proboszcza kościoła św. Stanisława we Wrzeszczu. 
Miał on usta rozbite na krwawą miazgę”.

2 września 1939 r ks.Bronisław  Komorowski znalazł się w 150-osobowej grupie więźniów skierowanych w pierwszym transporcie do obozu koncentracyjnego Stutthof. Od początku pobytu w obozie był narażony na szykany i prześladowania ze strony esesmanów. 
Najpierw pracował przy budowie obozowych baraków, a następnie wyznaczano go do najcięższych prac, przeważnie przy czyszczeniu ustępów. Hitlerowcy w ten sposób chcieli upokorzyć znanego w środowisku polonijnym księdza. 
Mianowali go również kapem kolumny roboczej czyszczącej kloaki obozowe, usiłując jednocześnie zmusić do znęcania się nad podległymi mu więźniami. 
Celu nie osiągnęli gdyż, jak wspomina inny więzień - Roman Bellwon - „...okazał on Chrystusową miłość wobec nich, pomagając najbardziej wycieńczonym, dzieląc się z nimi każdą strawą. Sam maltretowany i okrutnie dręczony, do końca zachował dla wszystkich otwarte serce i uśmiechniętą twarz. Stale podtrzymywał nas na duchu, zachowując postawę prawdziwie polska i kapłańską”.

Inny świadek poniżania przez hitlerowców księdza Komorowskiego, ks. Wojciech Gajdus, zadał mu kiedyś pytanie, co czuł gdy jako kapo pracował w scheisskomando. 
W Odpowiedzi usłyszał: „Czułem się jak na ambonie na oczach więźniów i dbałem o to żeby kazanie dobrze wypadło. Myślę, że to były moje najlepsze kazania”.Pod koniec września 1939r. ks. Bronisław Komorowski wraz z innymi księżmi został oskarżony o gromadzenie broni w kościele, w celu jego obrony. Straszono go, że jeżeli nie przyzna się do „winy”, zostanie rozstrzelany. Ponieważ nie potwierdził oskarżenia, został ukarany  trzydniowym pobytem  w bunkrze, gdzie głodzono go i torturowano
Uroczystość ku czci bł. ks. Komorowskiego... 25.05.2009

Błogosławiony Bronisław Komorowski

http://www.youtube.com/watch?v=6jFuxCdEeSw


==============

Krzysztof Zagozda

Błękitna kontrrewolucja

Wyobraź sobie, że coś budzi cię w środku nocy. Zamierasz w bezruchu. Wytężasz wszystkie zmysły. Nasłuchujesz. Wzrokiem próbujesz przeszyć gęsty mrok. Strach podpowiada ci czyjąś obecność. Serce próbuje wyskoczyć z klatki piersiowej. Czujesz się bezradny. Wpadasz w panikę. Nagle przypominasz sobie o nocnej lampce. Zapalasz ją i. po strachu.

Gdybym miał opisać zbiorowe życie Polaków początku XXI wieku, za najwłaściwsze uznałbym jedno słowo: mrok. Ono najtrafniej oddaje fenomen naszego polskiego pogubienia się w skomplikowanej rzeczywistości. Bo czyż nie przypominamy Panien Głupich, które wyszły nocą na spotkanie swojego przeznaczenia i nie zadbały o priorytety? W poszukiwaniu właściwej drogi co rusz nabijamy sobie guzy zderzając z wrogim otoczeniem, a mimo to z uporem maniaka wmawiamy sobie, że tak trzeba, że to niezbędne koszty transformacji ustrojowej, że wnukom będzie lżej...

Zdobądźmy się wreszcie na odwagę i wybierzmy rozwiązanie równie radykalne, co proste: zapalmy światło i na zawsze przepędźmy ciemność! Zaręczam, że zadziwienie będzie wielkie. To, co ukaże się naszym oczom, postawi na głowie dotychczasowe przeświadczenia. Droga pozornie prowadząca pod górę okaże się drogą w dół, a rzekome drogowskazy - kikutami dawno wypalonych drzew. Czmychnie gdzieś szpetny przewodnik, który swoim melodyjnym śpiewem prowadził nas dotąd na zgubę, a tysiące porzuconych owczych skór wołać będzie o sprawiedliwą odpłatę.

Zapalmy światło, czyli stańmy w prawdzie. W prawdzie o tym, kim jesteśmy i do czego nas powołano. W prawdzie o tym, kto nas przyciska do ziemi i skąd w nim tyle nienawiści. "I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Weźmy sobie do serc to zapewnienie i zacznijmy nazywać po imieniu to, co widzimy obok. Bieda i bezsilność to nie to samo co bezduszne "społeczne wykluczenie", a "kapitał ludzki" to po prostu ty i ja. "Demokratyzację" zdemaskujmy jako zamach stanu, a "transformację ustrojową" potępmy jak każdą rewolucję.

Skoro w przyrodzie występuje akcja, to jest i reakcja. Gdzie spustoszenie sieje rewolucja, tam czas na kontrrewolucję, na "błękitną kontrrewolucję" rozumu i woli współpracujących z Boską eschatologią, na "błękitną kontrrewolucję" wyrosłą z aksjologicznej elitarności ducha polskiego i teologii naszego narodu. Ten rozum podpowiada: - Własnymi siłami! Ta wola przekonuje: - Nic nas nie powstrzyma! Znów pomaszeruje Błękitna Armia wysoko dzierżąc sztandar ojców, niosąc słowa: "Boć nie nowina Maryi puklerzem/ Zastawić Polskę/ wojować z rycerzem. Przybywa w osobie - Sukurs dawać Tobie/ Miła Ojczyzno".

"Błękitni kontrrewolucjoniści" spotkają się pod koniec kwietnia w Warszawie na Zjeździe Katolickiej Polski. Niespożyte siły polskiego patriotyzmu, które na zawsze połączyły się z religią katolicką, dadzą wyraz swojej nieprzemijającej aktualności oraz nigdy nie utraconej zdolności do przewodzenia narodowi i państwu. Zewrzemy szeregi i dokonamy przegrupowania na wszystkich rubieżach. Pełna suwerenność państwa i gospodarka oparta na aktywności Polaków - to nasze polityczne credo. Zaraz po nim upomnimy się o nasze bezpieczeństwo, zarówno to ekonomiczne, jak i militarne. Przypomnimy wszystkim powody, dla których nowoczesne narody tworzyły i rozwijały organizmy państwowe. Rozpoczniemy walkę o sumienie młodego pokolenia i postawimy przed nim klarowną wizję zasobnej Polski, godnej każdego wysiłku, doceniającej ten trud i będącej prawdziwą Matką. Z kolei nie pozostawimy żadnych złudzeń tym, którzy dybią na terytorialną i duchową jednolitość naszego państwa, na jego zasoby naturalne, a także tym, dla których Polska jest li tylko strzępem targanego sukna. My nie poprzestaniemy na opisie rzeczywistości. My powiemy, jak ją zmienić. My ją zmienimy! Ciąg dalszy musi nastąpić!


==============

Rafał Brzeski

DEZINFORMACJA

(SKRYPT)

Warszawa 2011

Kiedy Kim Philby, legendarny agent sowiecki działający wewnątrz brytyjskiej Secret Intelligence Service, zmarł z przepicia w Moskwie w 1988 roku, w Londynie powstał przewrotny plan, żeby udekorować go pośmiertnie Orderem Św. Michała i Św. Jerzego - odznaczeniem nadawanym zwyczajowo oficerom wywiadu wyjątkowo lojalnym wobec Korony. W dzienniku The Times planowano umieścić autorytatywny nekrolog, którego autor miał podkreślić, że zmarły był człowiekiem wyjątkowej odwagi. Ponieważ Philby rzeczywiście chciał, żeby jego prochy spoczęły na Wyspach Brytyjskich, to pogrzeb miał mieć ostentacyjny charakter. Całość miała wywołać wrażenie, iż Philby nigdy nie przestał być lojalnym oficerem SIS, a jego praca dla NKWD, a potem dla KGB, była sprytną dezinformacją zakrojoną na dziesięciolecia.

Autorzy planu argumentowali, że KGB zostanie w ten sposób zmuszone do żmudnego zweryfikowania wszystkich operacji, w których w jakiś sposób uczestniczył lub doradzał Philby oraz do sprawdzenia wszystkich oficerów, z którymi zetknął się w Moskwie. Nieskomplikowaną dezinformacją planowano zmarnować czas, siły i środki KGB, odciągnąć doświadczonych oficerów od istotniejszych zadań oraz zasiać podejrzenia i niezgodę wewnątrz sowieckiej służby.

Plan nie doczekał się realizacji, gdyż uznano, że królowa Elżbieta II nie zgodzi się uczestniczyć w grze wywiadów i nawet argument dezinformacji nie przekona jej do nadania wysokiego odznaczenia sowieckiemu agentowi. Sam pomysł jest jednak doskonałą ilustracją sposobu myślenia służb specjalnych prowadzących wojnę informacyjną, które na co dzień kierują się zaleceniem Józefa Wissarionowicza Stalina: „słowa nie mogą mieć żadnego związku z działaniem...Słowa to jedno, a działania, to co innego. Dobre słowa to maska kryjąca złe czyny.”1 Jego uczeń, generał brygady Oleg Kaługin, naczelnik zarządu kontrwywiadu w Pierwszym Zarządzie Głównym KGB, przechwalał się pokolenie później: „Amerykanie to nowicjusze. Nigdy nie nauczyli się tak dobrze kłamać jak my”.2



***

Dezinformacja, to według jednej z zachodnich definicji „sfabrykowane świadectwa, taktyka oczerniania oraz sfabrykowane dokumenty wykorzystane do zdyskredytowania przeciwnika”.3

Według innej zachodniej definicji, dezinformacja, to tworzenie i rozpowszechnianie wprowadzających w błąd lub fałszywych informacji w celu wyrządzenia szkody wizerunkowi kraju wybranego za cel.4

Instrukcja Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego z maja 1926 roku wyjaśnia, że dezinformacja polega na „podaniu wywiadowi przeciwnika wiadomości ukrywających własne zamierzenia...oraz na zmuszaniu go do traktowania informacji podanej przez wywiad własny, jako prawdziwej, względnie zmuszaniu wywiadu obcego do analizy inspirowanych wiadomości przez czas dłuższy”.5

W Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej można wyczytać,że„dezinformacja, to rozpowszechnianie za pośrednictwem prasy i radia wiadomości fałszywych, celem wprowadzenia w błąd opinii publicznej”. Dezinformacji dopuszcza się, przykładowo, anglo-amerykański blok imperialistyczny, który przedstawia jako agresywną, niezmiennie pokojową politykę Związku Sowieckiego i innych krajów demokracji ludowej.6

Taktyka dezinformacji jest stara jak świat. Jan III Sobieski w 1693 roku wysyłał z Żółkwi „gołe listy” wsunięte w pakiet poczty do swych zaufanych przyjaciół, żeby zdezorientować przeciwników politycznych, jeśli uda im się potajemnie przeglądnąć królewską korespondencję.7

Termin disinformation w literaturze anglojęzycznej pojawił się dopiero wiosną 1926 roku w ukazującym się w Londynie miesięczniku The Whitehall Gazette & St James’s Review.8 Użyto go w opisie działań sowieckich służb specjalnych, a ponieważ rok później w ukazującym się w Rydze „białym” rosyjskim piśmie Siegodnia wspomniano, że podsuwanie obcym służbom dezinformacji należy do głównych zadań GPU9 (następca CzeKa) można założyć, że termin ten zrodził się w służbach sowieckich.

Dezinformacja może mieć wymiar strategiczny bądź taktyczny.

Analitycy amerykańscy dzielą dezinformację taktyczną na trzy rodzaje: polityczną, wojskową i ekonomiczną.10 Przykładami mogą być: opublikowanie sfabrykowanej notatki wewnętrznej polityka wyznaczonego do skompromitowania, podsunięcie nieprawdziwych danych technicznych czołgu lub „podkolorowanie” danych statystycznych celem wywołania wrażenia, że stan gospodarki państwa jest lepszy (albo gorszy) od rzeczywistego.

Dezinformacja taktyczna trwa stosunkowo krótko i ma na celu wprowadzenie w błąd w jednej lub kilku zazębiających się kwestiach. Prowadzona jest raczej w skali miesięcy niż lat.

Dezinformacja strategiczna, to systematyczne przekazywanie fałszywych sygnałów politycznych, informacji i fabrykacji, celem wytworzenia wypaczonego obrazu powodującego wadliwą analizę sytuacji. Przykładem może być sączona od dziesięcioleci teza o „polskich obozach koncentracyjnych”.

Według skryptu szkoleniowego KGB „celem dezinformacji strategicznej jest wprowadzenie w błąd przeciwnika co do podstawowych kwestii polityki państwa”.11

W literaturze amerykańskiej jako cel dezinformacji strategicznej podaje się wprowadzenie u przeciwnika zamętu w ocenie fundamentalnych zamiarów i ambicji drugiej strony.12

Dezinformacja strategiczna prowadzona jest przez kilka, a nawet przez dziesiątki lat.

Dezinformacja strategiczna była kluczowym elementem długofalowej ofensywy politycznej Związku Sowieckiego, której celem było osiągnięcie dominacji światowej. Przepojona ideologią i prowadzona w globalnej skali kampania intensywnej propagandy i dezinformacji obliczona była na stopniowe uzyskanie inicjatywy i narzucenie wzorców postrzegania rzeczywistości sprzyjających imperialnym interesom Kremla.

Rozpatrywana w kategoriach oręża wojennego, dezinformacja należy do sfery walki służb specjalnych. Jest syntezą działań wywiadu i kontrwywiadu. Pierwszy zbiera informacje o przeciwniku i podsuwa dezinformację własną, drugi penetruje służbę wywiadowczą nieprzyjaciela sprawdzając, czy i w jakim zakresie dezinformacja została „połknięta” i przyjęta za pewnik.13 To z kolei umożliwia kontynuowanie operacji lub korygowanie kolejnych podsuwanych dezinformacji wytwarzających w sumie u przeciwnika fałszywy obraz rzeczywistości. Podstawowa zasada brzmi: przeciwnika można skutecznie wprowadzić w błąd jedynie wówczas, kiedy podsuwana dezinformacja jest oparta na wiedzy jaką on już posiada. Stąd tak istotne dla powodzenia dezinformacji jest rozpoznanie przeciwnika i jego sposobu myślenia. „Rozpoznanie jest matką karmiącą podstępu; bez rozpoznania podstęp byłby ślepy; nieświadom, czy skusił już przeciwnika do uwierzenia w ponętny fałsz, czy też nie.”14

Zadaniem dezinformacji jest blokowanie kanałów wzajemnego komunikowania się i w ten sposób sianie zamętu, rozbudzanie i podsycanie konfliktów oraz uniemożliwianie zbudowania platformy porozumienia. Dezinformacja może być przy tym adresowana nie tylko do całej opinii publicznej, ale także do bardzo wąskiego jej segmentu, z zamiarem “manipulowania elitą decyzyjną”.15

Ideałem działań dezinformacyjnych jest doprowadzenie do sytuacji, kiedy przeciwnik szukając potwierdzenia posuniętej mu informacji fałszywej uzyskuje je z drugiego źródła dezinformującego.

* * *

Wprowadzać w błąd, manipulować, kłamać, mataczyć, dezinformować - są to terminy powtarzane codziennie w mediach, bowiem grzęźniemy coraz głębiej w cywilizację kłamstwa - podstawowego oręża wojny informacyjnej. Znajdujemy się w sytuacji, kiedy nie można ignorować wszechobecności kłamstwa, bo inaczej nie mozna już trafnie przeanalizować lub przewidzieć wydarzeń politycznych. Dezinformacja, manipulacja oraz inne formy oszukiwania ludzi wykorzystywane są nagminnie przez elity władzy zarówno w kontaktach międzynarodowych, jak w polityce wewnętrznej. Działania te są skuteczne z uwagi na swoistą ignorację z wyboru, na którą decydują się często dezinformowane społeczności. Informacja prawdziwa ma bowiem swoją cenę, czasami bardzo wysoką - cenę życia. Dołożyć należy do niej cenę interpretacji uzyskanych informacji. W sumie koszt zdobycia informacji prawdziwej może być wyższy od spodziewanych profitów.

Model ignorancji z wyboru składa się z 4 elementów:

  1. obywatele uzyskali niedoskonałą informację,

  2. obywatele są świadomi, że dysponują informacją niedoskonałą,

  3. wiedzą również, że wysoki jest koszt:

    1. uzyskania informacji dodatkowych,

    2. analizy i oceny informacji dodatkowych,

  4. spodziewane korzyści będą zapewne niższe niż koszty.


Oszukując odbiorców autorzy manipulacji wykorzystują jeden lub więcej elementów powyższego modelu licząc na wywołanie efektu ignorancji z wyboru. Stosują przy tym cztery podstawowe rodzaje taktyki:

  1. dezinformację, czyli rozpowszechnianie informacji kłamliwych,

  2. cenzurę, czyli świadome ograniczanie dostępu do informacji,

  3. propagandę „białą”, czyli forsowne sponsorowanie informacji prawdziwych, ale dobranych pod kątem interesów manipulującego,

  4. przesyt informacji, to znaczy przekazywanie informacji w ilościach zwiększających znacznie koszt analizy, co sprawia, że odbiorcy rezygnują z samodzielnej oceny na rzecz interpretacji podsuniętej przez manipulującego.16


Skuteczną dezinformację ułatwia też łatwowierność odbiorców płynąca z odruchowej niechęci do samokrytyki. Przekonanie, że „u nas coś takiego jest niemożliwe” uławia niepomiernie dezinformację i prowadzi do błędnych ocen w olbrzymiej skali. Łatwowierność nie zna przy tym granic geograficznych, ani organizacyjnych bądź politycznych i często prowadzi do samodezinformacji. Rosyjscy eserowcy (Socjaliści-Rewolucjoniści) latami nie mogli uwierzyć, że szef ich organizacji bojowej Jewno Azef jest tajnym prowokatorem Ochrany. Również Lenin nie wierzył w ostrzeżenia, że jego pupil Roman Malinowski, bolszewicki poseł do Dumy, jest współpracownikiem carskiej tajnej policji. Pół wieku później kierownictwu brytyjskiej Secret Intelligence Service nie mieściło się w głowach, żeby synowie z dobrych rodzin, absolwenci czołowych uniwersytetów z Kimem Philby’m na czele mogli być agentami sowieckiego wywiadu. Z równą niewiarą spotkały się w 1968 roku zapewnienia uciekinierów z czechosłowackiej służby Statni Biezpiecznost, że wszyscy czechosłowaccy funkcjonariusze państwowi zwerbowani na Dalekim Wschodzie przez CIA zostali jej umiejętnie „podstawieni”. W końcu lat osiemdziesiątych w Langley nie chciano też uwierzyć uciekinierom z Kuby, którzy zapewniali, że wszyscy agenci CIA na wyspie pracują pod kontrolą komunistycznego kontrwywiadu.17

Samodezinformacji sprzyja często własny interes lub biurokratyczny interes służby. Dziennikarze, dyplomaci i funkcjonariusze służb wywiadowczych bardzo niechętnie przyznają się do błędów i nieścisłości w swoich doniesieniach. Wprawdzie niektórzy przyznają, że doświadczyli prób manipulacji, ale większość uważa się za profesjonalistów, których niełatwo wprowadzić w błąd. Profesjonalne zadufanie łączy się często z korzyścią osobistą. Można przyjąć, że w czasie II wojny światowej przynajmniej część oficerów niemieckiej Abwehry miało wątpliwości, czy informacje nadsyłane przez ich agentów w Wielkiej Brytanii są prawdziwe, ale awans, prestiż w służbie oraz pobyt we Francji, a nie na froncie wschodnim, zależały od wiarygodności agentów i racja wygrania wojny schodziła na drugi plan. Podobnie i dzisiaj troska o prestiż służby, jej wpływy i budżet sprawia, że bardzo niechętnie i z dużymi oporami przyjmowane są informacje świadczące, iż służba popełniła błędy, została oszukana i jest manipulowana przez przeciwnika.

Czynnikiem ułatwiającym dezinformację jest też tendencja do oceniania innych wedle własnej miary. Przeciętnym odbiorcom nie mieści się w głowach, że ktoś o znaczącej pozycji politycznej lub tak zwany autoryret może bezczelnie kłamać. Tymczasem, praktyka potwierdza prawidłowość, że „im większe kłamstwo, tym większa skłonność do dania mu wiary”.18

Ludzie odruchowo uważają, że ktoś inny - nawet przeciwnik - nie jest przewrotny, myśli podobnie i kieruje się tym samym lub bardzo podobnym zestawem pojęć i wartości. Tymczasem, takie pojęcia jak demokracja, pokój, wolność, sprawiedliwość, przywoitość, itp. mogą być przez strony konfliktu rozumiane w zupełnie inny sposób, tak, jak to miało miejsce w przypadku Zachodu i Związku Sowieckiego w okresie „zimnej wojny”, kiedy to obowiązywał podział na „demokrację” i „demokrację socjalistyczną”. Jeśli dodać powszechną skłonność do nie dawania wiary złym wiadomościom, powątpiewania w „czarne scenariusze” oraz upatrywania „teorii spiskowych”, to okazuje się, że manipulowanie informacją lub jej interpretacją jest procederem wcale łatwym. Rozumiał to doskonale Lenin instruując szefa CzeKa Feliksa Dzierżyńskiego: „mów im to, czego chcą słuchać”.19

Odwoływanie się do dezinformacji niesie wprawdzie za sobą zagrożenie przyłapania na kłamstwie, co teoretycznie wiąże się z utratą wiarygodności, ale w praktyce zagrożenie to można minimalizować. Z uwagi na ignorancję z wyboru, odbiorcy gotowi są zaakceptować umiarkowane kłamstwo, gdyż w ich ocenie przewidywana suma kosztów dotarcia do prawdy jest wyższa niż spodziewany profit. Ponadto, „kłamstwa są często bardziej godne zaufania i silniej trafiają do przekonania niż prawda, ponieważ kłamca ma wielką przewagę - wie czego odbiorcy oczekują i co chcą usłyszeć”.20 Na rzecz dezinformującego działa też czas. Zanim odbiorca dotrze do prawdy, dezinformacja traci swą aktualność i znaczenie. Jeżeli jej autorem jest konkretna osoba, to kiedy kłamstwo wyjdzie na jaw może ona argumentować, że „zmieniła zdanie”, już się „nawróciła” i jest „zupełnie innym człowiekiem”. Wielkim sojusznikiem dezinformującego jest też lenistwo odbiorców, którzy wychodząc z założenia, że dotarcie do prawdy przyniesie profit szerszej grupie ludzi, czekają aż ktoś inny podejmie trud zdemaskowania kłamstwa.21

Jednak nawet, jeśli kłamstwo zostanie zdemaskowane, a kłamca zmuszony do odwołania swych nieprawdziwych informacji, to i tak pierwsze wrażenie odbiorców pozostaje w ich podświadomości, bowiem „dementi są szybko zapominane, a kłamstwa pozostają”.22

Skuteczne utrzymywanie dezinformacji w zbiorowej świadomości odbiorców daje kontrola nad mediami (finansowa lub administracyjna), a przede wszystkim wykreowanie psychozy strachu przed konsekwencjami ujawnienia informacji prawdziwej. Strach przed odpowiedzialnością prawną, administracyjną, profesjonalną (ostracyzm) lub towarzyską (obciach) prowadzi do spontanicznej zmowy milczenia i ugruntowania dezinformacji, jako prawdy w świadomości zbiorowej całych środowisk i społeczeństw.

* * *

Do dezinformacji odwołują się wszystkie kraje i agendy rzadzące, ale na szersza skalę skuteczną dezinformację najłatwiej przeprowadzić w warunkach totalnej kontroli nad kanałami informacyjnymi nadawcy (autora dezinformacji). Stąd tak często odwoływano się do niej w niemieckiej III Rzeszy, w Związku Sowieckim oraz w Wielkiej Brytanii w latach II wojny światowej, kiedy obowiązywała ścisła cenzura.

W Stanach Zjednoczonych przeprowadzenie skutecznej dezinformacji długofalowej jest utrudnione (co nie znaczy niemożliwe) nie tylko z racji rozproszenia i dużej niezależności kanałów informacyjnych, ale także z powodu szerokiego, dwukierunkowego, przepływu personalnego między aparatem władzy, administracją państwową oraz służbami specjalnymi z jednej strony, a sektorem prywatnym z drugiej. Ruch techników, prawników, naukowców i ekspertów między sektorem publicznym a prywatnym sprawia, że „kontrola przecieku informacji jest niesłychanie utrudniona”.23 Teoretycznie, to personalne przenikanie powinno ułatwić wprowadzanie dezinformacji do środowisk, z których obca agentura czerpie informacje wywiadowcze. Powinno również ułatwić koordynację inspiracji rozpisanych na media, agendy aparatu władzy, organizacje pozarządowe, a nawet prywatne rozmowy telefoniczne w kanałach podsłuchiwanych przez przeciwnika. W praktyce jednak, wcześniej, czy później dochodzi do przecieku, którego koszt polityczny jest potencjalnie bardzo wysoki. Dlatego też w amerykańskim systemie odwoływanie się do dezinformacji „to bardzo niebezpieczne przedsięwzięcie, gdyż nie można być pewnym, czy wrogowie, bądź rywale, w obecnej, lub przyszłej, administracji nie zdradzą planu”.24 Równolegle, w USA brak jest ustawowych restrykcji uniemożliwiających byłym pracownikom służb specjalnych publikację wspomnień, które mogą zdekonspirować długofalowe, obliczone na dziesięciolecia, strategiczne programy dezinformacyjne.

W Wielkiej Brytanii prowadzenie dezinformacji jest łatwiejsze, na co przyzwala lokalna kultura polityczna. Winston Churchill wyznał swego czasu publicznie: „muszę uczciwie przyznać, że oszukiwanie przeciwnika uważam za całkowicie usprawiedliwione, nawet jeśli jednocześnie oszukuje się przez pewien czas własny naród”25. Ewentualne przecieki blokuje też skutecznie ustawa o tajemnicy państwowej oraz obowiązkowa, nieograniczona w czasie, cenzura wspomnień byłych funkcjonariuszy służb specjalnych.

Specyficznie brytyjskim sposobem obrony tajemnicy dezinformacji jest ujawnianie wyselekcjonowanych informacji prawdziwych. W styczniu 1953 roku dziennikarz Ian Colvin natrafił na ślad operacji dezinformacyjnej Mincemeat osłaniającej w trakcie II wojny światowej lądowanie Sprzymierzonych w Afryce Północnej. Idąc tropem, zebrał wiadomości od byłych oficerów niemieckiego wywiadu wojskowego - Abwehry, a potem zaczął w Madrycie, Gibraltarze i południowej Hiszpanii dochodzić, co stało się z ciałem brytyjskiego oficera, który dziesięć lat wcześniej utonął w morzu wioząc ważne dokumenty. Zbierając materiał do planowanej książki Colvin dotarł tak blisko do utajnionej prawdy, że zaniepokoił się brytyjski Połączony Komitet Wywiadowczy - nadzorujący wszystkie służby specjalne Zjednoczonego Królestwa. Postanowiono zneutralizować spodziewane rewelacje Colvina publikując błyskawicznie książkę pióra jednego z autorów scenariusza i wykonawcy operacji Mincemeat. Ewen Montagu w ciągu jednego weekendu napisał książkę umieszczając w niej starannie wyselekcjonowane fakty, które pozwoliły - jak twierdził - uniknąć „potencjalnych niebezpieczeństw i szkód wyrządzonych przez publikacje niedoinformowanych autorów”26. Zanim nakład opuścił drukarnię, londyński dziennik Daily Express, opublikował w odcinkach najbardziej sensacyjne fragmenty i książka zatytułowana Człowiek, którego nie było stała się bestsellerem 1953 roku. Trzy lata później nakręcono głośny film i w sumie drobna operacja Mincemeat stała się najbardziej znaną dezinformacją II wojny światowej, najszerzej opisywaną w literaturze faktu i pracach naukowych - tyle, że w ramach informacji ujawnionych przez służby. Drążyć prawdę i ujawniać rzeczywiste okoliczności operacji zaczęto dopiero kilkadziesiąt lat później.

W Związku Sowieckim prowadzenie operacji dezinformacyjnych podniesiono do rangi doktryny w stosunkach międzynarodowych, co ułatwiał fakt, że pod kontrolą partii komunistycznej, a konkretnie agend Komitetu Centralnego KPZR (a wcześniej partii bolszewickiej) znajdowały się nie tylko instytucje państwowe i rządowe, ale również gospodarka, kultura oraz wszelkie formalne organizacje społeczne, w tym Cerkiew i inne związki wyznaniowe, media, stowarzyszenia, związki zawodowe, instytucje akademickie, organizacje młodzieżowe, itp. Słowem wszelkie emanacje życia społecznego.

Wszystkie te ciała były wykorzystywane w realizacji celów polityki zagranicznej Kremla, która była „owocem dobrze skoordynowanych działań kilkunastu instytucji do spraw międzynarodowych, pracujących pod kierownictwem partii”.27

Główny cel polityki zagranicznej Moskwy, Lew Trocki (Lejb Bronstein) formułował, jako zapobieżenie dalszym wojnom, drogą utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy - bazy wyjściowej do walki proletariatu o Stany Zjednoczone Świata.28 Włodzimierz Ilicz Lenin szedł dalej i za cel uznał „zwycięstwo władzy sowieckiej i dyktaturę proletariatu w skali światowej”.29 Josif Wissarionowicz Stalin nakreślił drogę do tego celu: „zamiast hasła Zjednoczonych Stanów Europy, hasło federacji oderwanych i odrywających się od systemu imperialistycznego republik radzieckich rozwiniętych państw i kolonii, walczących o światowy socjalizm ze światowym systemem kapitalistycznym”.30

Cele Kremla w odniesieniu do Polski płk. Tadeusz Pełczyński, szef Oddziału II Sztabu Generalnego, instytucji powołanej do informacyjnej obrony II Rzeczpospolitej, formułował w 1936 roku lakonicznie: „Armia Czerwona skorzysta z pierwszej nadarzającej się okazji, żeby wtargnąć do Polski i pozostać w niej... To, czego chce Rosja, to zupełne zniknięcie państwa polskiego; czerwoni zostawiliby nam może nazwę i nasz język, ale z punktu widzenia duchowego bylibyśmy całkowicie wchłonięci”.31

Mniej więcej od II wojny światowej zaczęto w Moskwie kamuflować głoszone wcześniej bez ogródek dążenie do „tryumfu komunizmu wzdłuż i wszerz całego świata”. Coraz częściej zaczęły się pojawiać sygnały układające się w strategiczną dezinformację prezentującą Związek Sowiecki, raczej jako „tradycyjne” mocarstwo imperialne o ambicjach określonych równowagą sił, niż jako totalitarną potęgę rewolucji komunistycznej o nieograniczonych zakusach terytorialnych. Rozwinięciem tej dezinformacji było późniejsze wmawianie, że na fundamentalne założenia polityki Kremla mają wpływ „twardogłowi” lub „umiarkowani”, ideolodzy lub pragmatycy, że wewnątrz komunistycznej partii ścierają się „gołębie” z „jastrzębiami”, stalinowcy z chruszczowowcami, albo zwolennicy odprężenia z militarystami. Tymczasem, ideologia nadal wyciskała swe piętno na polityce wewnętrznej i zagranicznej, gdyż inaczej być nie mogło. Sowiecka władza, jaka by ona nie była, musiała trzymać się ideologii z dwóch powodów. Po pierwsze, ideologia ją legitymizowała i pozwalała na ograniczanie wyzwań politycznych wewnątrz kraju, po drugie, ideologia stanowiła probierz, którym oceniano zgodność lub odchylenie od tak zwanej „linii partii”. W sumie ideologia stanowiła kluczowy element bezpieczeństwa i spójności sowieckiego systemu państwowego.32

Ponieważ ideologia nakładała obowiązek niesienia pochodni komunizmu coraz dalej i dalej, a pragmatyzm wymuszał dyskrecję, kolejne kierownictwa sowieckie wykorzystywały wszelkie dostępne środki, w tym kłamstwa, podstęp, manipulację i fałszerstwa, które stały się standardowym orężem w walce informacyjnej o osiągnięcie przewagi nad przeciwnikiem, jaki by on nie był. Działania dezinformacyjne wchodziły w skład tak zwanych „środków aktywnych” (aktiwnye mieropriatya), ustalanych lub aprobowanych przez Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, planowanych i koordynowanych przez Wydział Zagraniczny KC KPZR, a realizowanych przez Wydział Informacji Międzynarodowej KC oraz Służbę A Pierwszego Zarządu Głównego KGB (wywiad zagraniczny).

Według ocen CIA w Wydziale Zagranicznym KC KPZR w latach 1980-tych środkami aktywnymi zajmowało się 150-200 funkcjonariuszy partyjnych, a dodatkowych 25 pracowało na terenie Europy Zachodniej. W Służbie A pracowało w Moskwie oraz w rezydenturach około 700 oficerów. Wydziałowi Informacji Międzynarodowej KC KPZR podlegały nie tylko sekcje informacyjne przy ambasadach ZSRR, ale również redakcje zagraniczne agencji prasowych TASS i Novosti, radia i telewizji oraz najważniejszych tytułów prasowych. O dezinformacyjnym potencjale TASS może świadczyć fakt, że w tym czasie jej serwis odbierało około 300 redakcji informacyjnych w 93 krajach, zaś 70-80 procent personelu placówek korespondenckich agencji stanowili oficerowie KGB i GRU.33 Agencja Novosti dysponowała porównywalnym potencjałem. W moskiewskiej centrali agencji pracowało około 50 oficerów Służby A,34 zaś z jej usług i z jej serwisu informacyjnego korzystało ponad 100 międzynarodowych i krajowych agencji prasowych, 120 wydawnictw, ponad 100 radiofonii i telewizji oraz przeszło 7000 gazet i czasopism. Novosti chwalily się w latach 1970-tych, że rozpowszechniają zagranicą ponad 2 miliony fotografii rocznie.35

Do środków aktywnych zaliczano: fałszerstwa dokumentów, skryte wprowadzanie treści do przekazów medialnych, działania agentów wpływu, potajemne sposorowanie i sterowanie organizacjami międzynarodowymi oraz dyskretne kontrolowanie mediów. Całość obliczona była na kształtowanie poglądów kręgów opiniotwórczych: polityków, dziennikarzy, wpływowych biznesmanów, a także szerokiej opinii publicznej.

Niektórzy specjaliści zachodni do środków aktywnych zaliczyli nawet oficjalną propagandę Moskwy, uznając, że przedstawiała tak silnie wypaczony obraz rzeczywistości, iż można ją uznać za dezinformację.36

Przy pomocy środków aktywnych Moskwa starała się w wybranych krajach manipulować debatą na szczeblu rządowym lub publicznym przy pomocy starannie opracowanych argumentów, dobranych zestawów informacji prawdziwych, sprytnie zmanipulowanych dezinformacji oraz chwytliwych sloganów. Nikita Siergiejewicz Chruszczow, pierwszy sekretarz KC KPZR, uważał, że „chwytliwy slogan jest najpotężniejszym instrumentem politycznym”37, czego, jak zapewniał, Zachód nie potrafi zrozumieć.

Praktyki dezinformacyjne stosowało również, podporządkowane najpierw NKWD a potem KGB, ministerstwo bezpieczeństwa państwowego NRD, zwane popularnie Stasi. W strukturze ministerstwa, a konkretnie w służbie wywiadu Hauptverwaltung Aufklärung (HVA) od 1966 roku działał wzorowany na sowieckiej Służbie A, wydział kierowany przez pułkownika Rolfa Wagenbretha - Abtailung X. Pracowało w nim około 60 ludzi. Dzielił się na 7 sekcji, w tym sekcje odpowiedzialne za kwestie gospodarcze, wprowadzanie w błąd obcych służb wywiadowczych oraz za fabrykacje, czyli sporządzanie fałszywych dokumentów. Była nawet komórka dowcipów politycznych, gdyż jak twierdził Wagenbreth „dobry dowcip jest więcej wart niż 10 artykułów wstępnych”.

Do zadań AX należało między innymi:

  • prowadzenie „czarnej propagandy” i oczernianie innych krajów, rządów, organizacji oraz osób prywatnych,

  • podburzanie społeczności innych krajów przeciwko instytucjom państwowym,

  • zakłócanie procesów formowania się woli politycznej w innych krajach,

  • manipulowanie tymi procesami,

  • antagonizowanie niekomunistycznych państw lub grup państw (np. państwa Trzeciego Świata przeciwko państwom Zachodu)

  • dyskredytowanie zachodnich służb specjalnych.38


Podobne wydziały lub sekcje istniały w służbach innych krajów Układu Warszawskiego i według szacunków analityków amerykańskich, w szczytowym okresie sowieckich kampanii dezinformacyjnych, czyli w połowie lat 80-tych ubiegłego stulecia, na terenie Stanów Zjednoczonych różne formy dezinformacji prowadziło około 400 funkcjonariuszy służb specjalnych bloku sowieckiego. Liczbę takich funkcjonariuszy w Europie Zachodniej szacowano na około 3 tysiące. Obliczano, że każdy z funkcjonariuszy prowadził do 5 agentów lub „zaufanych kontaktów” w środowiskach polityki i mediów kraju przebywania, przy czym, byli to ludzie od wykonujących konkretne zlecenia, za co pobierali stosowne honoraria, po ludzi uważanych za podatnych na podsuwane im sugestie i opinie. W skali światowej sowieckie działania dezinformacyjne prowadziło około 15.000 osób, a budżet sowieckich działań propagandowo-dezinformacyjnych szacowano na 3-4 miliardów dolarów rocznie.39

W latach międzywojennych operacje dezinformacyjne polskich służb prowadziła specjalna komórka w Referacie C Oddziału II Sztabu Głównego występująca w dokumentach pod kolejnymi nazwami Ekspozytura Lotna, L.VI oraz Referat I (I - od terminu inspiracja). Polski wywiad już w połowie lat 20-tych ubiegłego wieku uznał, że operacja dezinformacyjne należy prowadzić w sposób scentralizowany, wieloma wspierającymi się środkami, gdyż zwiększa to wiarygodność podsuwanych informacji. Działania dezinformacyjne prowadzone kanałami tajnymi wspierano środkami jawnymi wykorzystując media krajowe i zagraniczne. Instrukcje Oddziału II wskazywały przy tym, że sposób podawania przeciwnikowi dezinformacji winien być maksymalnie zbliżony do metod pozyskiwania przez niego prawdziwych informacji wywiadowczych. Nie powinno się podsuwać spreparowanych materiałów lub informacji, ale umożliwiać przeciwnikowi samodzielne ich „zdobycie”. Poprawna dezinformacja winna wprowadzać przeciwnika w błąd, sugerować błędne wnioski, odwracać uwagę, utwierdzać w błędnym przekonaniu oraz drenować jego siły i środki. Wyróżniano przy tym działania dokumentalne (spreparowane fałszywki) oraz informacyjne (informacje przekazywane ustnie, pogłoski i plotki). W latach 1926-1930 komórki dezinformacyjne Oddziału II przygotowały ponad 430 spreparowanych dokumentów. Co najmniej 176 podsunięto wywiadowi niemieckiemu, około 120 sowieckiemu, 10 brytyjskiemu, 2 litewskiemu i jeden wywiadowi łotewskiemu. Dane te są najprawdopodobniej zaniżone, gdyż na wielu materiałach dezinformacyjnych brak adnotacji o ich wykorzystaniu.40

Niemal natychmiast po kampanii wrześniowej 1939 roku działania dezinformacyjne kontynuowała konspiracyjna emanacja Oddziału II o nazwie Wojskowa Organizacja Propagandy Dywersyjnej stworzona przez podpułkownika dyplomowanego Tadeusza Zakrzewskiego, attache wojskowego w Bukareszcie. Jej zadaniem było skłócanie złączonych antypolskim sojuszem Niemiec i Związku Sowieckiego. Działająca w Belgradzie placówka, którą kierował kapitan Tadeusz Werner, pseudonim „Ostoja” pracowała w obu kierunkach. Preparowała dokumenty świadczące o antysowieckich planach i działaniach III Rzeszy i podsuwała je służbom sowieckim, a podobne fałszywki rzekomo sowieckie, podsuwała służbom niemieckim. Werner miał duże doświadczenie, bowiem prowadził komórkę legalizacyjną, która przygotowała tysiące zestawów fałszywych dokumentów w jakie wyposażano kurierów idących z Węgier i Rumunii do Polski, pod obie okupacje, niemiecką i sowiecką oraz żołnierzy uciekających do Francji z obozów internowania w Rumunii i na Węgrzech. Zagrożona w Belgradzie, Wojskowa Organizacja Propagandy Dywersyjnej działała później w Turcji. Ślady jej pracy znajdowano nawet w Skandynawii, gdzie prasa cytowała jako autentyczne materiały spreparowane przez WOPD. Rozkazem Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego, aktywa organizacji przekazano w grudniu 1940 roku brytyjskiej Special Operations Executive.41

* * *

Najstarszą, przekazywaną z pokolenia na pokolenie i odruchowo akceptowaną dezinformacją jest „wschód” i „zachód” Słońca. Od czasów Mikołaja Kopernika wiadomo, że to nieprawda, a jednak proszę wskazać język, w którym myśl polskiego astronoma znalazła lingwistyczne odbicie.

Chyba najdłużej trwającą i uporczywie podtrzymywaną dezinformacją sowiecką przejętą i kontynuowaną przez Rosję jest sprawa zbrodni katyńskiej. Dezinformację rozpoczął sam Józef Wissarionowicz Stalin. Zapytany przez gen. Władysława Sikorskiego w trakcie rozmowy na Kremlu w dniu 3 grudnia 1941 roku o los polskich oficerów, którzy dostali się do sowieckiej niewoli, Stalin odparł, że zapewne uciekli. Sugerował przy tym, że najprawdopodobniej uciekli do Mandżurii.

Oficerów nadal nie można się było doliczyć w trakcie formowania jednostek polskich, więc gen. Władysław Anders domagał się wyjaśnień od Wsiewołoda Nikołajewicza Mierkułowa, który w 1941 roku był przewodniczącym NKGB (przedtem i potem komitet ten miał nazwę NKWD). Proszony by wypuszczono polskich oficerów z łagrów, Mierkułow wykrzyknął „Nie, nie ich, nie! Jeśli chodzi o nich, to popełniliśmy ciężki błąd”.42

W 1941 i 1942 roku Niemcy nie pojawiali się jeszcze w sowieckich enuncjacjach. Niemiecki komunikat radiowy z 13 kwietnia 1943 roku o znalezieniu masowych grobów w katyńskim lesie wyraźnie zaskoczył Moskwę. Początkowo usiłowano zdezawuować niemieckie rewelacje twierdzeniem, że w lesie są „stanowiska archeologiczne”. Niemcy pojawili się dopiero po 48 godzinach, 15 kwietnia 1943 roku, w komunikacie radiowym rozpoczynającym się w najlepszym stylu TASS: „W ciągu ubiegłych dwóch, trzech dni oszczercy Goebbelsa rozpowszechnili podłe wymysły, utrzymując, iż władze sowieckie dokonały masowego rozstrzelania polskich oficerów wiosną 1940 roku w okolicy Smoleńska. Wymyślając tę potworność, szubrawcy niemiecko-faszystowscy nie wahają się przed najbardziej bezwstydnymi i nikczemnymi kłamstwami...”

itd.itd by wreszcie dojść do meritum:

Niemiecko-faszystowskie doniesienia w tej sprawie nie pozostawiają żadnej wątpliwości co do tragicznego losu byłych polskich jeńców wojennych, którzy byli zatrudnieni na robotach budowlanych w r. 1941 w okolicach na zachód od Smoleńska i którzy wraz z wielu obywatelami sowieckimi, zamieszkałymi w okolicach Smoleńska, wpadli w ręce oprawców niemiecko-faszystowskich w lecie 1941 po wycofaniu sie wojsk sowieckich z okręgu Smoleńska....” 43

Moskwa podtrzymywała tę wersję pomimo raportu międzynarodowej komisji specjalistów z dziedziny medycyny sądowej, którzy jednomyślnie stwierdzili, że polscy oficerowie zostali zamordowani w 1940 roku, a więc wówczas, kiedy rejon Katynia znajdował się w sowieckich rękach.

Kiedy pod koniec 1943 roku front przesunął się na zachód i w grudniu las katyński wrócił do Związku Sowieckiego władze w Moskwie zarządziły własne dochodzenie. Przewodniczącym sześcioosobowej komisji został akademik Nikołaj Niłowicz Burdenko, uważany za ojca sowieckiej neurochirurgii. Bohater Pracy Socjalistycznej, laureat nagrody stalinowskiej, trzykrotnie dekorowany Orderem Lenina doczekał się jako uznania nie tylko znaczka pocztowego i asteroidy nazwanej jego imieniem, ale również członkostwa prestiżowego Towarzystwa Królewskiego w Londynie. Pod wodzą takiego autorytetu komisja orzekła, że polscy oficerowie zostali rozstrzelani jesienią 1941 roku w lesie zwanym Kozie Góry przez Niemców, a konkretnie przez „sztab batalionu budowlanego nr 537”. W wydanym 24 stycznia 1944 roku raporcie komisja Burdenki na 56 stronach udowadniała, że Niemcy skłonili nagrodami lub zmusili groźbą świadków do potwierdzenia, że zbrodni dokonało NKWD.

Raport złożony został jako oficjalny dokument władz sowieckich nr 054 w procesie przed Trybunałem Norymberskim. W oparciu o ten raport, 18 października 1945 roku, prokurator sowiecki Roman Rudenko oficjalnie oskarżył wspomniany batalion budowlany oraz jego dowódcę podpułkownika Arnesa o ludobójstwo polskich oficerów. Koronnym dowodem miał być fakt, że do strzałów w tył głowy użyto niemieckiej amunicji Geco.44 W trakcie postępowania ustalono jednak, że przed wojną amunicję taką eksportowano do krajów bałtyckich i jesienią 1939 roku przejęły ją wojska sowieckie. Ponadto jednostka ppłk. Ahrensa, a nie Arnesa, była batalionem łączności, a nie budowlanym, zaś Ahrens, który dobrowolnie zgłosił się na świadka został przez Trybunał uznany niewinnym zbrodni. Po prowadzonym pośpiesznie postępowaniu, w orzeczeniu wydanym 30 września i 1 października 1946 roku Trybunał Norymberski nie uznał, ani Niemców ani Rosjan, winnymi katyńskiej zbrodni. Kilka tygodni później, 11 listopada, Nikołaj Burdenko wygodnie popełnił samobójstwo45 i Moskwa mogła latami twierdzić, że polskich oficerów wymordowali w Katyniu Niemcy. Zachodni politycy i media w większości skwapliwie przyjęli sowieckie zapewnienia za dobrą monetę. Tym bardziej, że w wydaniu z 1953 roku Wielkiej Encyklopedii Sowieckiej można było wyczytać, iż Trybunał Norymberski uznał Niemców winnymi zbrodni w lesie katyńskim. W kolejnym wydaniu Encyklopedii, hasła Katyń już nie było.

Zakorzenieniu w świadomości dezinformacji katyńskiej miała sprzyjać likwidacja materiałów archiwalnych. Pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, ówczesny przewodniczący KGB Aleksander Szelepin otrzymał od pierwszego sekretarza KC KPZR Nikity Chruszczowa polecenie zweryfikowania akt związanych z mordem katyńskim. W odręcznej notatce dla Chruszczowa z 3 marca 1959 roku Szelepin zalecił zniszczyć akta personalne zamordowanych, a także inne dokumenty z wyjątkiem najistotniejszych, które miały być zebrane w osobnej teczce. Tak powstała teczka specjalna nr 1 w super-tajnym archiwalnym zbiorze wydzielonym, dostępnym tylko dla przywódcy KPZR i przekazywanym mu przy objęciu władzy.

Ze względów koniunkturalnych, na Zachodzie (głównie w Wielkiej Brytanii) przez dziesiątki lat dezinformacja Moskwy przyjmowana była skwapliwie, a zdania odmienne i próby dociekania prawdy były latami skutecznie tłumione. Doprowadziło to do swoistego „opuszczenia do połowy ceny”. Brytyjski historyk, George Watson, profesor uniwersytetu w Cambridge, wyraził w 1981 roku opinię, że mord katyński zaplanowano w lutym 1940 roku w Zakopanem podczas roboczej konferencji oficerów Gestapo i NKWD poświęconej współpracy w zwalczaniu polskiego ruchu oporu,46 czyli „niepokojów,” jak to określono w tajnym protokole podpisanym w Moskwie przez Ribbentropa i Mołotowa 28 września 1939 roku. Chociaż nie jest poparta żadnymi dokumentami, teza Watsona nadal funkcjonuje w historycznym obiegu.

Dopiero w połowie kwietnia 1990 roku, wkrótce po wyborze na prezydenta ZSRR, Michaił Gorbaczow przyznał, że mord katyński był dziełem NKWD, co agencja TASS sprecyzowała, że winę ponosi Ławrentij Beria oraz jego współpracownicy. Nadal jednak Moskwa nie chce uznać, że była to zbrodnia ludobójstwa, a Gorbaczow rozporządzeniem nr RP-979 z 3 listopada 1990 roku polecił Akademii Nauk i innym instytucjom rosyjskim odszukać dowody polskich działań mogących stanowić informacyjną przeciwwagę dla zbrodni katyńskiej.

Pomimo przyznania się Gorbaczowa do zbrodni, w Rosji nadal pojawiają się mniej i bardziej oficjalne opinie, że Katyń to niemieckie dzieło. Nadal też nie zostały oficjalnie ogłoszone nazwiska odpowiedzialnych za zbrodnię (z wyjątkiem Berii) oraz jej wykonawców. Nie ujawniono również całości wyników rozpoczętego w 1990 roku i umorzonego w 2004 roku śledztwa rosyjskiej Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Ta sama prokuratura wiosną 2005 roku uznała, że „nie ma podstaw do uznania zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa”, czyli w rosyjskim porządku prawnym jest to podlegająca przedawnieniu zbrodnia pospolita. Deprecjacja rangi zbrodni przyczyniła się zapewne do usunięcie w kwietniu 2011 roku kamienia pamiątkowego na miejscu tragedii smoleńskiej 2010 roku, na którym napis przywoływał „sowiecką zbrodnię ludobójstwa”.

Po 70 latach katyńska prawda nadal z trudem toruje sobie drogę przez mgłę dezinformacji.

* * *

Sfabrykowanym dokumentem o globalnym zasięgu, utrzymującym się w politycznym i świadomościowym obiegu już od ponad 100 lat, są Protokoły Mędrców Syjonu, rzekome świadectwo dążenia Żydów do dominacji nad światem. Pomysł fabrykacji przypisuje się Piotrowi Raczkowskiemu, szefowi działającej w Paryżu carskiej Agentury Zagranicznej. Księżna Katarzyna Radziwiłł w trakcie zamkniętego wykładu w Nowym Jorku wiosną 1921 roku zapewniała, że Protokoły zostały napisane pod nadzorem Raczkowskiego przez rosyjskich dziennikarzy Matwieja Gołowińskiego i Manasewicza-Manuiłowa.47 Kilka miesięcy później - w sierpniu - angielski dziennikarz Philip Graves w 3 odcinkowej analizie opublikowanej przez londyński The Times udowadniał, że Protokoły, to przerobiona wersja politycznego pamfletu Dialogue aux Enfers entre Machiavel et Montesquieu, atakującego Napoleona III. Autor satyry, Maurice Joly, skazany został został za tę publikację na 18 miesięcy więzienia.48 Poźniejsze analizy tekstu Protokołów odnalazły w nich fragmenty zaczerpnięte z powieści Biarritz, niemieckiego powieściopisarza Hermanna Goedsche.

Opublikowane po raz pierwszy w odcinkach w gazecie Znamia w 1903 roku oraz w zwartej formie, jako ostatni rozdział ksiażki Wielikoje w małom i Antichrist pióra Sergiusza Nilusa w 1905 roku, Protokoły nie odegrały większej roli aż do wybuchu I wojny światowej. Car Mikołaj II uważał wprawdzie, że są one kluczem do zrozumienia rewolucji 1905 roku, ale kiedy wytłumaczono mu, że to fałszywka, obruszył się i uznał, że „zbrukała świetlistą sprawę antysemityzmu”.49

Protokoły stały się popularne dopiero w okresie międzywojennym, kiedy przetłumaczono je i wydano w różnych krajach. Czytelników nie brakło. W Wielkiej Brytanii tylko w 1920 roku sprzedano 5 nakładów, w USA magnat samochodowy Henry Ford sponsorował nakład 500.000 egzemplarzy oraz serializację w swojej gazecie The Dearborn Independent. W dobie międzywojennego kryzysu Protokoły stały się podstawowym tekstem różnych prawicowych ugrupowań aż do niemieckiego NSDAP i stały się niewątpliwie najskuteczniejszą fałszywką XX wieku o najszerszym kręgu oddziaływania.

Inną fałszywką zapisaną na trwałe w annałach służb wywiadowczych jest List Zinowiewa. Rzekome pismo przewodniczącego Kominternu do Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii wzywało wszystkich sympatyków komunizmu do mobilizacji wokół Partii Pracy oraz do nasilenia „działań agitacyjno-propagandowych wewnątrz sił zbrojnych”. Drogą kontrolowanego przecieku, tekst listu trafił do redakcji konserwatywnego dziennika Daily Mail, który opublikował go na krótko przed wyborami parlamentarnymi w październiku 1924 roku. Publikacja wywołała burzę. Partia Pracy wybory przegrała.

W autentyczność Listu Zinowiewa powątpiewano od dawna, zwłaszcza w kręgach brytyjskiej lewicy, ale dopiero niedawne uchylenie drzwi sowieckich archiwów pozwoliło odtworzyć mechanizm dezinformacji. W drodze wewnętrznego dochodzenia NKWD, przeprowadzonego w listopadzie 1924 roku, na Łubiance ustalono, że autorem fałszywki był Iwan Dymitrewicz Pokrowski z komórki wywiadowczej „białej” emigracji rosyjskiej w Rydze. Pokrowski „dysponował papierem listowym Kominternu, a tekst listu sporządził w oparciu o fragmenty przemówień Zinowiewa, uzupełnione małymi dodatkami” - zapisano w podsumowaniu dochodzenia.

Jeden z zeznających w dochodzeniu, współpracownik NKWD, Aleksander Gumański, który spenetrował środowisko „białych” Rosjan i znał Pokrowskiego, opisał go jako „utalentowanego” kreatora fałszywek „pracującego dla Brytyjczyków od 1920 roku”. Od zleceniodawcy z kręgów „białej” emigracji osiadłej w Anglii, Pokrowski miał otrzymać przed wyborami zamówienie na przygotowanie materiału kompromitującego Partię Pracy. Kontakt Pokrowskiego w Secret Intelligence Service, zasugerował instrukcję dla komunistów. Za jej przygotowanie Pokrowski miał otrzymać 1360 funtów szterlingów, co w latach dwudziestych było sporą kwotą.

Gotową fałszywkę Pokrowskiego wysłano do bolszewickiego działacza w sowieckim przedstawicielstwie handlowym w Londynie. Jednocześnie powiadomiono policję brytyjską o spodziewanym nadejściu ważnego pisma. List Zinowiewa został przejęty, sfotografowany i zastąpiony kartką czystego papieru, po czym listonosz w towarzystwie dwóch policjantów jako świadków, doręczył przesyłkę za pokwitowaniem odbioru do sowieckiego biura. Oryginał listu przekazano do ministerstwa spraw zagranicznych.50 Niestety oryginał ten nie zachował się.51

Według innej wersji, opartej jak sie wydaje na selektywnym dostępie do archiwum Secret Intelligence Service, angielskie tłumaczenie Listu Zinowiewa datowanego 15 września 1924 roku zostało wysłane do Londynu przez placówkę w Rydze 2 października 1924 roku. Jako źródło oryginału podano agenta FR/3/K. Tydzień później SIS przekazała tekst do ministerstwa spraw zagranicznych. Ministerstwo miało wątpliwości, ale SIS kategorycznie zapewniało, że dokument jest autentyczny. Szef SIS, admirał Hugh Sinclair zanotował „pięć bardzo dobrych powodów”, dla których List Zinowiewa uznać należy za prawdziwy. Najistotniejszym punktem był argument, że dostarczył go sprawdzony i wiarygodny agent w Moskwie „urzędnik w sekretariacie III Międzynarodówki, którego bezpośrednim przełożonym jest Zinowiew i który ma dostęp do jego tajnych teczek”. W innych wyjaśnieniach SIS wspomina się jednak o współpracowniku agenta FR/3/K, który dostarczył ponoć oryginał.52 Źródło pozyskania Listu nie jest więc bezdyskusyjne i albo Sinclair świadomie nadał swym autorytetem wiarygodność dezinformacji, albo został wprowadzony w błąd, co byłoby swoistą dezinformacją w dezinformacji.

Jaką drogą tekst Listu Zinowiewa trafił do redakcji Daily Mail do dzisiaj dokładnie nie wiadomo. Zdania historyków brytyjskich są podzielone. W przeciek zamieszani są: szef Służby Bezpieczeństwa MI5 Vernon Kell, szef Secret Intelligence Service admirał Hugh Sinclair, były dyrektor Wywiadu Morskiego admirał Reginald Hall oraz kilku innych wysokich oficerów służb specjalnych, w tym zastępca Sinclaira pułkownik Frederick Browning, który po opublikowaniu Listu przez Daily Mail rozdał tekst dziennikarzom innych tytułów.53 Niewykluczone jednak, że przeciek nastąpił na znacznie niższym szczeblu. Trzy dni przed publikacją Listu Zinowiewa, jego kopie rozesłano do Admiralicji oraz do dowództw wojsk lądowych na terenie Wielkiej Brytanii, ponieważ w tekście zawarte były wezwania do działalności wywrotowej i agitacyjnej wewnątrz sił zbrojnych. Przy tak szerokiej dystrybucji przeciek do prasy był już tylko kwestią czasu.54

Jedną z najbardziej rozbudowanych fabrykacji opracowanych w Moskwie (po Protokołach Mędrców Syjonu) był aneks B do Instrukcji Polowej 30-31 amerykańskich wojsk lądowych. Fabrykacja była sprytna bowiem Instrukcja Polowa 30-31 istniała rzeczywiście, ale miała tylko jeden załącznik - aneks A. Sygnowany fałszywym podpisem generała Williama Westmorelanda aneks B był utrzymany w tonie amerykańskich instrukcji i regulaminów wojskowych i zalecał, a nawet zobowiązywał oficerów US Army do prowadzenia działań wywiadowczych we wszystkich krajach dłuższego lub krótszego pobytu, bez względu, czy kraj ten jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, czy też nie. W niektórych sytuacjach zalecano także inicjowanie i prowadzenie dziełań wywrotowych i sabotażu politycznego. Sfabrykowana instrukcja pojawiła się po raz pierwszy w Turcji w 1975 roku, opublikowana przez pismo Barish. Później puszczono ją w obieg w około 20 krajach. We Włoszech łączono ją z insynuacjami o udziale CIA w szkoleniu organizacji terrorystycznej Czerwone Brygady oraz w zamordowaniu przez terrorystów czołowego polityka chadecji Aldo Moro w 1978 roku.55

„Podpięcie” sfabrykowanego materiału dezinformacyjnego pod autentyczny dokument jest zabiegiem opartym na jawnym kłamstwie. Inną taktyką jest przeinaczanie i wyolbrzymianie faktów. Mechanizm powstawania takiej dezinformacji zdemaskował publikowany w Wielkiej Brytanii niskonakładowy biuletym specjalistyczny Counterpoint. I tak:

  • 3 sierpnia 1982 roku dziennik New York Times podał, że przy budowie olbrzymiej hydroelektrowni i tamy na rzece Tucurui w Brazylii planuje się użycie „toksycznych defoliantów” celem usunięcia listowia z drzew i krzewów. Gnijące pod wodą sztucznego jeziora liście groziły bowiem uszkodzeniem turbin elektrowni. Dziennik zwracał uwagę na zagrożenia związane z użyciem trujących chemikalii.

  • Półtora roku później, 15 grudnia 1983 roku, amerykańska agencja prasowa UPI informowała, że wskutek nieprzestrzegania zasad stosowania defoliantów „zmarło co najmniej 17 osób”. Agencja zacytowała urzędnika wydziału rolnictwa brazylijskiego stanu Parana, który stwierdził, iż „być może zmarły nawet 42 osoby”.

  • 5 października 1984 roku, agencja Reutera podała, że brazylijski prawnik przybył do siedziby Programu Ochrony Środowiska ONZ (UNEP) w Nairobi w Kenii, gdzie zabiega o powstrzymanie planowanego zalania wodą terenów objętych defoliacją, gdyż może to grozić śmiertelnym zatruciem tysięcy ludzi po rozpuszczeniu się toksyn w wodzie rzeki Tucurui.

  • Trzy tygodnie później, 27 października 1984 roku, agencja TASS zalarmowała: „Całe plemiona brazylijskich indian padły ofiarą kolejnego aktu ludobójstwa Waszyngtonu - oświadczył w telewizji publicysta Witalij Kobysz. Organizatorzy tajnych eksperymentów z bronią masowej zagłady uczynili wszystko, aby zatrzeć ślady zbrodni. Olbrzymie tereny, na których testowano defolianty zostały zalane. Ale przerażająca zbrodnia wyszła na jaw. Eksperci, którzy wizytowali ten region utrzymują, że zatruta ziemia przypomina strefę eksplozji jądrowej, a konsekwencje przestępstwa są niemożliwe do przewidzenia.”

  • Nieco później odezwał się tygodnik Nowoje Wremja (w polskiej wersji językowej Nowe Czasy), tuba Służby A, który w numerze 45 z 1984 roku napisał: „Pod pretekstem wykarczowania do 2400 km2 dżungli przetestowano dwa środki chemiczne zbliżone do dioksyn...Co najmniej 7000 lokalnych mieszkańców zmarło w rejonie rzeki Tucurui. Dwa plemiona indiańskie zostały wyniszczone, a szkody w lokalnej florze i faunie są wręcz niewiarygodne. Pentagon zamierzał ukryć wszelkie ślady zbrodni i 6 września zatruta strefa została zalana.”

  • Poddany przez Nowoje Wremia ton podjęła Światowa Rada Pokoju, organizacja-parawan sponsorowana przez Moskwę. W jej organie Peace Courier, z listopada 1984 roku pojawiła się notatka, że „japońskie i brazylijskie firmy chemiczne przeprowadziły serię eksperymentów z defoliantami w brazylijskim basenie Amazonki, w wyniku których eksterminowano około 7000 ludzi, a zagładzie uległy całe wioski i społeczności.”56

Brak jest potwierdzenia świadczącego że dezinformacja została przejęta i powielona przez media niezależne od Moskwy.

* * *

Obiektem niszczących działań dezinformacyjnych są nie tylko rządy lub organizacje, ale również indywidualni politycy albo osoby znane i cieszące się autorytetem, które wyznaczone do skompromitowania i pozbawienia wiarygodności. W październiku 1982 roku rezydentura KGB w Waszyngtonie rozpoczęła operację o kryptonimie „Golf”. Korespondentowi ukazującego się w Londynie lewicowego tygodnika New Statesman podsunięto fabrykację dyskredytującą ambasadora USA w Narodach Zjednoczonych panią Jeane Kirkpatrick. Dziennikarz nie spostrzegł podstępu, redakcja również i 5 listopada New Statesman opublikował artykuł Najlepszy przyjaciel dziewczyny, opisujący „tajne stosunki” amerykańskiej ambasador ze służbami specjalnymi Republiki Południowej Afryki. Artykuł ilustrowała fotokopia listu do Jeane Kirkpatrick, w którym radca południowoafrykańskiej ambasady przekazywał „najlepsze pozdrowienia i wyrazy wdzięczności” od szefa wywiadu wojskowego RPA i załączał do listu prezent urodzinowy - w domyśle diament - jako „wyraz uznania mojego rządu”. List był sfabrykowany, co zdemaskował - między innymi - błąd ortograficzny. Służba A, jak się jej to często zdarzało, spartaczyła korektę angielskiego tekstu.57

Wytwarzanie fałszywek oraz ich kolportaż należały do podstawowych zadań Służby A oraz oficerów KGB na placówkach zagranicznych. Rezydentura KGB w Kopenhadze w sprawozdaniu z operacji „środki aktywne” za rok 1977 (ściśle tajny raport nr 3208/PR/55) wymienia m.in. „4 operacje dokumentalne”, co oznaczało podsunięcie fałszywych materiałów przygotowanych w Moskwie.58 Produkcja Służby A była tak obfita, zwłaszcza na rynek afrykański, że CIA utworzyła specjalne Laboratorium Dokumentów Podejrzanych (Questioned Documents Laboratory) które wykrywało fałszywki, ewidencjonowało ich technologię oraz prowadziło szkolenia innych służb. W opinii specjalistów CIA, sowieckie fałszywki były znakomite technologicznie, ich twórcy dbali o szczegóły, a język i ortografia poprawiły się znacznie od czasu, gdy dla Służby Azaczął pracować zbiegły do Moskwy Kim Philby, świetnie znający styl, formę i słownictwo brytyjskiej i amerykańskiej biurokracji.59

Adresatem dezinformacji może być również bardzo wąski krąg ekspertów technicznych. W wywiadzie dla BBC w październiku 1981 roku, współpracownik MI6, Greville Wynne, ujawnił, że kiedy w końcu lat 60-tych wykryto sowieckiego agenta w koncernie lotniczym British Aircraft Corporation, zrobiono kilka „korekt” w materiałach o ponaddźwiękowym samolocie Concorde i podsunięto mu zmanipulowane informacje. Cztery lata później potężny sowiecki Tu-144, z racji łudzącego podobieństwa zwany popularnie „Konkordski”, runął na ziemię w trakcie pokazu podczas paryskiego salonu lotniczego na lotnisku Le Bourget.60

Do wąskiego kręgu adresowane są też stosowane coraz częściej dezinformacje o charakterze gospodarczym. W listopadzie 1982 roku londyńska rezydentura KGB otrzymała z Centrali polecenie sprowokowania obniżki cen zbóż drogą rozpowszechniania nieprawdziwych plotek i pogłosek. W kołach gospodarczych City, a przede wszystkim w środowiskach zbliżonych do Międzynarodowej Rady Pszenicznej kolportowano m.in pogłoskę, że Związek Sowiecki zakupi tylko 35 milionów ton zbóż, a nie jak szacowali eksperci 44 miliony ton.61

Dezinformacyjne oddziaływanie na całe środowiska ułatwia bezpośrednia (najczęściej kapitałowa) kontrola nad mediami lub pośrednia - poprzez agentów wpływu albo świadomie wprowadzonych do redakcji albo zwerbowanych spośród personelu redakcyjnego. Przykładowo, wpływowy w duńskiej elicie politycznej niskonakładowy dziennik Information powtórzył w 1987 roku wcześniejszą dezinformację sowiecką, która wyszła z obiegu bez echa. W weekendowym wydaniu 6-7 czerwca opublikował recenzję przygotowanej przez Służbę A książki Death in Jonestown - Crime of the CIA, w której fałszywie obciążano rząd amerykański o mord 918 osób - członków sekty, którzy popełnili zbiorowe samobójstwo w Jonestown w Gujanie. Absurdalne zarzuty KGB duński dziennik uznał, za warte odnotowania i pozytywnej opinii. Stanowisko redakcji przestaje dziwić, jeśli się wie, że na łamach Information zamieszczał swe komentarze sowiecki agent wpływu Jorgen Dragsdahl, a wydawca dziennika był powiązany z wydawnictwem książkowym, które opublikowało album fotograficzny American Pictures, autorstwa innego sowieckiego agenta wpływu Jacoba Holdta.62

Skutecznym bo wywołującym długotrwały chaos posobem dezinformowania służb wywiadowczych przeciwnika jest podsyłanie im fałszywych szpiegów lub dezerterów. Chiński strateg Tu Yu już pięć wieków przed narodzeniem Chrystusa zalecał stwarzać sytuacje, w których własny agent niby przypadkiem uzyska pewne informacje zanim zostanie przerzucony na terytorium przeciwnika. Jeśli zostanie ujęty i przeciwnik zmusi go do zeznań, to agent „ujawni” fałszywe wiadomości skłaniając przeciwnika do działań odwrotnych do jego interesów.63

W podsyłaniu fałszywych dezerterów specjalizowało się KGB. Do najbardziej znanych należeli: Jurij Nosenko i Witalij Jurczenko. Pierwszy po kilkunastomiesięcznej współpracy z CIA zadeklarował niespodziewanie w 1964 roku w Genewie chęć przejścia na druga stronę. CIA ewakuowała go do Stanów Zjednoczonych i ułatwiła otrzymanie azylu. W trakcie przesłuchań Nosenko podał tak wiele sprzecznych lub nieprawdziwych informacji, że uznano go za narzędzie skomplikowanej operacji dezinformacyjnej. Po prawie 3 latach przesłuchań, dano mu wiarę, ale w amerykańskiej społeczności wywiadowczej nadal trwają spory o wiarygodność jego zeznań. Jeśli zadaniem Nosenki był drenaż sił i środków CIA, to KGB może zapisac sobie jego dezercję jako sukces.

Witalij Jurczenko zaoferował CIA współpracę w lipcu 1985 roku i po wstępnych rozmowach w Rzymie, 1 sierpnia, formalnie poprosił o azyl w USA. Miał stopień pułkownika i ponad 25 letni staż pracy w KGB, głównie na kierunku amerykańskim. Jego przejście na drugą stronę przypadło w czasie, kiedy szefem Drugiego Zarządu Głównego KGB był Oleg Gribanow, rzecznik agresywnego kontrwywiadu. CIA straciła właśnie kilku agentów w Związku Sowieckim i pragnęła ustalić dlaczego. Jurczenko wyjaśnił, że najprawdopodobniej przyczyną był „szpiegowski pył”, czyli niewidoczna substancja, którą KBG rozpylało na zachodnich dyplomatów, żeby ułatwić wykrywanie ich śladów lub korespondencji w urzędach pocztowych. Przekazał on też informacje, które umożliwiły zidentyfikowanie dwóch sowieckich szpiegów: jednego w CIA i drugiego w radiowywiadzie NSA (National Security Agency). Rewelacje Jurczenki były informacjami o jakich CIA marzyła, żeby wyjaśnić falę porażek. Przyjęto je bez zastrzeżeń, zwłaszcza, że w trakcie wielogodzinnych przesłuchań Jurczenko uporczywie twierdził, że KGB nie ma wiecej źródeł wewnątrz CIA. Zapewnienie to powtarzał chociaż zaoferowano mu znaczne sumy za informacje, które doprowadzą do ujawnienia dalszych agentów sowieckich. Zadowolone z sukcesu kierownictwo CIA przyjęło słowa Jurczenki za pewnik, chociaż eksperci techniczni powątpiewali w istnienie „szpiegowskiego pyłu”. Zrezygnowano nawet z postawienia roboczej hipotezy, że Jurczenko został podstawiony. „Ręczę całą moją karierą, że Jurczenko jest godny zaufania” zapewniał wicedyrektor CIA John McMahon 31 października 1985 roku. Dwa dni później, po obiedzie w waszygtońskiej restaurauracji, Jurczenko przeprosił na chwilę swego „opiekuna” i zniknął. 4 listopada wystąpił na konferencji prasowej w sowieckiej ambasadzie i poinformował, że wielogodzinne rozmowy z funkcjonariuszami CIA, aż do dyrektora CIA Williama Caseya włącznie, wykorzystał, żeby poznać co interesuje „głównego przeciwnika” KGB oraz poznać jego technikę przesłuchań. Po powrocie do Moskwy Jurczenko został nagrodzony Orderem Czerwonej Gwiazdy.64 Było za co. Obok skompromitowania amerykańskiej służby, jego dezinformacje oraz ujawnienie dwóch zużytych już agentów KGB osłoniły Aldricha Amesa najcenniejszego już wówczas agenta penetracyjnego KGB wewnątrz CIA.

Jednym z bardziej skutecznych kanałów dezinformacji politycznej są tak zwane kontakty prywatne - bezpośrednie kontakty między oficerem kadrowym dezinformującego a wpływową osobą z elity władzy dezinformowanego. Osobie tej przekazuje się „w zaufaniu” rzekomo poufne informacje, które w rzeczywistości są spreparowaną dezinformacją. Celem zabiegu jest spowodowanie, by dezinformacja ta dotarła do kręgów decyzyjnych dezinformowanego. Organizacja i funkcjonowanie „kanału prywatnego” są całkowicie legalne i moga być prowadzone otwarcie. Sprawia to, że tradycyjnie myślące służby kontrwywiadowcze albo ignorują podobne działania, albo lekceważą je i spychają na margines swej pracy. Tymczasem w opinii Stanisława Lewczenki, który w rezydenturze KGB w Tokio prowadził działania dezinformujące, kontakty prywatne były „jedną z najskuteczniejszych form sowieckich środków aktywnych”.65

W większości przypadków osoba sterowana przez służbę wywiadowczą dezinformującego jest nieświadoma swojej funkcji „przekaźnika”, co powoduje, że spełnia zadaną rolę z przekonaniem, a zatem wzmacnia wiarygodność dezinformacji. Wybiera się do takiego zadania osoby o wybujałym ego, które pragną być kimś „specjalnym” i „wtajemniczonym”. Te cechy charakteru sprawiają, że sterowany osobnik zazwyczaj skwapliwie, sprawnie i energicznie zaniesie „nieoficjalny przekaz” na najwyższe szczeble władzy, do których oficer służby dezinformującego najczęściej nie ma dostępu.

Dodatkową zaletą „kanału prywatnego” jest fakt, że jest on politycznie bezpieczny, gdyż można się od niego w każdej chwili odciąć argumentując, że „przekaźnik” źle zrozumiał przekaz. Z uwagi na nieoficjalny charakter kontaktu, „kanał prywatny” może też służyć do „puszczania balonów próbnych” i badania reakcji przeciwnika. Jest również świetnym sposobem kreowania chaosu informacyjnego na szczeblach decyzyjnych przeciwnika. Lewczenko ujawnił, że pod koniec lat 1970-tych w conajmniej w jednej operacji, którą prowadził w Tokio, różnymi „kanałami prywatnymi” przekazywane były świadomie sprzeczne ze sobą informacje celem zdezorientowania japońskich decydentów, co do sowieckiej oceny amerykańskiego prezydenta Jimm’ego Cartera.

Próbą wywołania chaosu decyzyjnego w kluczowej w połowie lat 1980-tych kwestii rozmieszczenia amerykańskich pocisków samosterujących Cruise w Europie Zachodniej, był przypadek holenderskiego przemysłowca Ernsta van Eeghena, o którym lokalna prasa pisała, że ma „dostęp do sowieckiego kierownictwa”. W czasie ożywionych konsultacji w koalicyjnym rządzie holenderskim przed podjęciem decyzji w sprawie pocisków Cruise, van Eeghen przywiózł z Moskwy „prywatną” wiadomość dla premiera Rudda Lubbersa - wyraz gotowości Kremla do rozmów dwustronnych, które jednak będą „technicznie niemożliwe” po podjęciu decyzji przez rząd holenderski. W wywiadzie telewizyjnym van Eeghen zapewniał, że w Moskwie pokazano mu depeszę w tej sprawie jaką miano wysłać do Hagi. Przekaz van Eeghena wywołały spore zamieszanie w holenderskich kołach politycznych i mediach, zwłaszcza, że po kilku dniach okazało się, iż nadesłana z Moskwy depesza różniła się merytorycznie od zapewnień przemysłowca. On sam potwierdził to w wywiadzie dla dziennika Trouw z dnia 1 listopada 1985 roku ubolewając, że jak widać „istniały dwa telegramy, a przynajmniej pierwsza i druga wersja. Depesza, o której mówiłem i którą widziałem w Moskwie miała zdecydowanie inną treść od telegramu, który przysłano premierowi Lubbersowi”.66 Jak się wydaje Moskwie do tego stopni zależało na uzyskaniu wpływu na decyzję holenderskiego rządu, a przynajmniej na zwłoce, że poświęciła „kanał prywatny”, który całkowicie stracił swoją wiarygodność i stał się bezużyteczny.


* * *

Operacjami dezinformacyjnymi opartymi w całości na trzech filarach wojny informacyjnej: podstępie, kłamstwie i zdradzie są „gry radiowe”, które w wywiadowczym żargonie noszą przejętą od Abwehry niemiecką nazwę Funkspiele. Mechanizm gry zasadza się na anonimowości korespondencji radiowej. Już w 1928 roku polscy specjaliści ostrzegali, że nieprzyjaciel „może zastosować z całem powodzeniem cały system zorganizowanego i świadomego wprowadzania nas w błąd, przez używanie radjotelegrafji dla celów inspiracyjnych, rozpuszczania fałszywych danych, pogłosek i t.p. Jest to wielkie niebezpieczeństwo dla mało wprawnej służby informacyjnej. Nieprzyjaciel może nadawać sfingowane depesze en clair, lub nawet zaszyfrowane kodem, o którym dowiedział się, że jest w naszem posiadaniu; nieprzyjaciel może zorganizowac specjalny ruch korespondencyjny między stacjami, aby tylko nas oszukac.”67

Wprawdzie każdy radiotelegrafista ma indywidualny sposób nadawania, charakterystyczny dla siebie tak jak linie papilarne, ale mimo to odbiorca depeszy nie „widzi”, czy jest on na wolności, czy też w niewoli i nadaje pod kontrolą przeciwnika. Opracowano wprawdzie różne metody ostrzegania drogą pomijania lub dodawania pewnych liter lub innych sygnałów informujących o pracy pod kontrolą, ale w praktyce były one często ignorowane lub uznawane za zakłócenia w odbiorze. Zwłaszcza kiedy dobrze zaplanowanej i przygotowanej Funkspiele towarzyszyły inspiracje za pośrednictwem fikcyjnych dezerterów i kanałów prywatnych, podsuwane dezinformacje, rozpuszczane pogłoski lub wiadomości plasowane w mediach krajów neutralnych.

Wieloletnią grę radiową o wymiarze strategicznym prowadzili w latach II wojny światowej Brytyjczycy, którzy zdemaskowali i aresztowali wszystkich agentów niemieckich służb wywiadowczych. Część z nich „obrócili” skłaniając do współpracy prostym wyborem między plutonem egzekucyjnym, a swobodą po zakończeniu wojny. Resztę skazano z całą surowością prawa wojennego, co zlikwidowało możliwość „przecieku”.

W tym samym czasie niemiecka Abwehra prowadziła grę radiową Englandspiele z brytyjską służbą Special Operation Executive oraz holenderskim ruchem oporu. Z uwagi na wymiar ograniczony do terytorium Holandii grę tę można uznać za „pół-strategiczną”.

Natomiast dezinformacyjną grą radiową o taktycznym wymiarze była sowiecka operacja Bieriezino prowadzona od sierpnia 1944 roku do ostatnich dni II wojny światowej.

Informacyjny wymiar i przebieg tych gier opisany zostanie w skrypcie Kombinacja.



* * *



Wprawdzie wszystkie wielkie mocarstwa i liczące się kraje europejskie prowadziły i prowadzą działania dezinformacyjne, to jednak administracje lewicowe uciekają się do dezinformacji częściej niż administracje oparte na innych ideologiach. Z jednej strony skłania je do tego wewnętrzny wymóg propagowania swojej ideologii, co określa się czasem jako „szerzenie rewolucji światowej”, a z drugiej sprzyja temu nadmierna podejrzliwość i tendencja do kontrolowania kanałów informacji. Imperatyw rozpowszechniania ideologii narzuca konieczność permanentnego przejmowania inicjatywy i dominowania, chyba że druga strona stawi opór i zepchnie szerzycieli „jedynie słusznej” ideologii do defensywy.

Nadmierne posługiwanie się dezinformacją prowadzi jednak do utraty wiarygodności, zwłaszcza przez służbę, w której rzetelność zaczynają wątpić służby sojusznicze. W ten właśnie sposób wiele stracił Mossad, któremu w środowiskach wywiadowczych zarzuca się, że gotów jest posługiwać się dezinformacją w stosunku do każdego, jeśli odpowiada to politycznym celom Izraela.68 Marginalizacja służby posługującej się dezinformacją wobec sojuszników jest instynktowna. Taka służba przeradza się bowiem nie tyle w przeciwnika, co w zagrożenie, gdyż nie można ufać w generowane przez nią wiadomości. Być może są one prawdziwe i rzetelne, ale brak wiarygodności służby releguje te informacje do kategorii plotek. Tymczasem „istnieje nienaruszalna reguła: kiedy tylko wywiad zaczyna wierzyć w plotki, państwo ginie. Od tej reguły nie ma wyjątków.”69

W informacyjnej konfrontacji przeciwnicy zazwyczaj dysponują podobnym potencjałem intelektualnym swych ekspertów, a więc trudno mówić o znaczących różnicach w scenariuszach, zwłaszcza, że można je modyfikować w trakcie kampanii dezinformacyjnej. Kluczem do uzyskania przewagi jest nie tyle liczba realizowanych scenariuszy co ich skuteczność. Stopień do jakiego przeciwnik „nasiąknie” podsuwanymi mu kłamliwymi informacjami zanim zorientuje się, że jest oszukiwany. Warunkiem skutecznego „nasycania” fałszem jest uzyskanie wiarygodnych kanałów informacji zwrotnej. Taki „feedback” umożliwia ocenę, czy i w jakim stopniu przeciwnik traktuje podsuwane mu treści jako informacje prawdziwe, w jaki sposób je weryfikuje, jakie są jego zasoby wiedzy. Posiadanie aktualnych wiadomości o reakcjach przeciwnika na podsuwane mu informacje umożliwia modyfikację scenariusza i potęgowanie dezinformacji. Dlatego też w wojnie informacyjnej obrona, a nie atak, ma decydujące znaczenie. Podsunąć można każde kłamstwo, pytanie, czy i kiedy druga strona odkryje fałsz oraz, czy go skutecznie zdemaskuje. W wojnie informacyjnej ta strona zyskuje przewagę, która potrafi zebrać więcej informacji prawdziwych i popełni mniej błędów w ich ocenie.

Na poziomie państwa demaskowaniem dezinformacji i obroną obywateli przed informacyjną agresją winny zajmować się wyspecjalizowane służby - wywiad i kontrwywiad. Dysponują one bowiem odpowiednim aparatem zbierania informacji oraz potencjałem intelektualnym ich analizowania i przetwarzania. Jednak, nawet jeśli z jakichkolwiek przyczyn służby te nie wypełniają swego podstawowego obowiązku obrony narodu, to nie pozostaje on bezbronny. O ile koszt dotarcia do prawdy dla pojedynczego odbiorcy może być prohibicyjnie wysoki, o tyle staje się on często do zaakceptowania dla grupy odbiorców. Zwłaszcza dla narodowych mediów, którym ujawnienie dezinformacji może przynieść zwiększenie popularności, a co za tym idzie wymierny dochód, oraz dla polityków, którzy demaskując kłamstwa mogą zwiększyć własną wiarygodność i zdobyć nimb „bojowników o prawdę”.

W sytuacji, gdy ani media ani politycy nie są w stanie, lub nie są skłonni, bronić narodu przed dezinformacją, to zorganizowane grupy obywateli mogą z własnej inicjatywy skutecznie demaskować kłamstwa i fałsz, tak jak to miało miejsce w przypadku konspiracyjnej prasy na terenach Polski okupowanych przez Niemców w trakcie II wojny światowej lub wydawnictw drukowanych i fonicznych „drugiego obiegu” w latach komunistycznych rządów w Polsce.

Grupy obywateli mogą również prowadzić kontr-dezinformację obliczoną na skompromitowanie przeciwnika przy pomocy fabrykacji upozorowanej na produkt drugiej strony. Przykładem są działania wyspecjalizowanej komórki dywersji informacyjnej pod nazwą „N” w Armii Krajowej, której publikacje w języku niemieckim i upozorowane na wydawnictwa niemieckie miały za cel „spowodować w szeregach wroga depresję psychiczną i wzbudzić przekonanie, że mimo dotychczasowych zwycięstw czeka Niemcy nieuchronna klęska, a w konsekwencji, zasłużona kara za popełnione zbrodnie.”70 Niektóre koncepcje komórki „N” zostały później wykorzystane przez Solidarność Walczącą w latach tak zwanego „stanu wojennego”.

Chociaż brak na to potwierdzenia, kontr-dezinformacją było zapewne pojawienie się w 1986 roku w Paryżu anglojęzycznej broszurki Plaga: Spadkobierca Hitlera sygnowanej przez bliżej nieznaną organizację Komitet na rzecz Bezpieczeństwa Cywilizacji Europejskiej - CSEC. Zestawione w broszurce cytaty oraz fotografie archiwalne porównywały amerykańskiego prezydenta Ronalda Reagana z fuehrerem III Rzeszy Adolfem Hitlerem. Broszurka pojawiła się w szczytowym okresie anty-reaganowskiej propagandy Moskwy i wyglądem oraz napuszoną angielszyczyzną przypominała publikacje sowieckiej agencji Novosti, podstawowej platformy kampanii dezinformacyjnych KGB.71 Podobieństwo wręcz rzucało się w oczy, natomiast użyte w publikacji argumenty nieodparcie wskazywały na „czarne” działanie propagandowe. W sumie broszurka była niewiarygodna i kompromitowała autorów nie tylko w oczach profesjonalistów, ale nawet przeciętnego czytelnika. Rzecz w tym, kto był autorem. Nie ulega kwestii, że pojawienie się broszurki wyrządziło więcej szkody Moskwie niż prezydentowi Reaganowi i trudno uwierzyć, żeby tak nieudolna dezinformacja była dziełem Służby A.

Szarzy obywatele nie dysponują wprawdzie potężnymi machinami medialnymi, ale mają w ręku wypróbowaną i groźną broń - dowcip oraz stugębną plotkę. O tym jak potrafią być skuteczne pokazało doświadczenie z lat rządów totalitarnych. Główny propagandzista III Rzeszy Joseph Goebbels oraz sekretarze propagandy partii komunistycznych na równi zalecali tak zwaną „szeptankę” świadomi, że przy zalewie oficjalnych półprawd i dezinformacji plotka zyskuje na wiarygodności. Ile może zdziałać celny dowcip pokazały doświadczenia z lat okupacji niemieckiej oraz z czasów Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, kiedy to zrodził się słynny slogan „junta juje”.

Możliwości obywatelskiego przeciwdziałania dezinformacji wzrosły niepomiernie wraz z rozpowszechnieniem się internetu. Szybki dostęp do „surowej” i przetworzonej informacji prawdziwej umożliwia poszerzenie wiedzy, zarówno ogólnej jak wyspecjalizowanej. Przyspiesza to proces weryfikacji i pomaga w wykryciu i wyodrębnieniu dezinformacji. Internet umożliwia też stosunkowo tanie, szybkie i szerokie rozpowszechnianie ostrzeżeń przed dezinformacjami i demaskowanie ich. Sieć daje możliwość budowania swoistego kontrwywiadu obywatelskiego - tworzenia miejsc gromadzenia informacji prawdziwych oraz wymiany wiedzy o konkretnych operacjach dezinformacyjnych i sposobach przeciwdziałania im. Trzeba tylko chcieć taki kontrwywiad stworzyć.

Równolegle z aktywną obroną przed dezinformacją obywatele mają możliwość obrony pasywnej. Warunkiem skutecznej, a przede wszystkim długofalowej, kampanii dezinformacyjnej jest posiadanie kanałów informacji zwrotnej (feedback), które umożliwiają zorientowanie się jak dezinformacja przyjmowana jest przez odbiorców. Rozpoznanie kanałów feedback daje odbiorcom indywidualnym i grupowym możliwość zakłócania, a nawet paraliżowania, kampanii dezinformacyjnej. Odmowa udziału w różnego rodzaju ankietach, sondażach i badaniach rynku, a nawet nie korzystanie przy zakupach z karty bankowej, utrudnia uzyskanie klarownej informacji zwrotnej. Wyższym stopniem jest kontr-kłamstwo zalecane przez Jonathana Swifta już w 1712 roku,72 czyli na przykład podsuwanie fałszywego obrazu reakcji na podawane informacje i dezinformacje. Fałszywy feedback wprowadza zamęt wśród dezinformujących, zmusza do pracochłonnej weryfikacji oraz podważa wiarę w skuteczność zaplanowanej dezinformacji, co może nawet doprowadzić do rezygnacji z niej i wstrzymania kampanii dezinformacyjnej.

Najlepszym przeciwdziałaniem dezinformacji jest czujność - ciągła i ścisła obserwacja przeciwnika za pośrednictwem wszelkich dostępnych źródeł i sposobów poszukiwania wiadomości oraz kontrola wyników jednych poszukiwań przez drugie, zorganizowana w spójny system weryfikacji. „Podstęp wyda się zawsze, prędzej, czy później. Nie powinien jednak tak długo działać, żeby nas ‘nabrać’".73

Dr Rafał Brzeski



1 Cyt. za: The Communist Conspiracy: Strategy and Tactics of World Communism, Part I , Section E, 84 Congress, 2nd Session, House Report 2244, 29 May 1956, Waszyngton, US Government Printing Office, 1956, str.1

2 Cyt. za: Robert Wallace, H. Keith Melton, Spycraft, Londyn, Bantham Press, 2009, str. 307

3 Richard Deacon, Spyclopaedia, Londyn, Futura, 1989, str. 400

4 Richard M. Bennett, Espionage: An Encyclopedia of Spies and Secrets, Londyn, Virgin Books, 2002, str.69

5 Andrzej Pepłoński, Wojna o tajemnice, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2011, str. 335

6 Anatolij Golicyn, New Lies For Old, Londyn, The Bodley Head, 1984, str. 4-5

7 Kazimierz Sarnecki, Pamiętniki z czasów Jana Sobieskiego, cz. I, Wrocław, Foka, 2010, str. 107

8 The Embassies and Foreign Affairs, The Whitehall Gazette & St James's Review, Londyn, maj 1926, str. 8

9 John J. Dziak, Chekisty: A History of the KGB, Lexington, Lexingon Books, 1988, str. 42

10 John Lenczowski, Soviet Disinformation: An Overview, Background, No: 465, 20 październik 1985, Waszyngton DC, The Heritage Foundation, str. 6

11 Cyt. za: Stanisław Lewczenko, „Private Channel” w: Influence: A KGB Disinformation Tool, Counterpoint: A monthly report on Soviet Active Measures, t.3, nr 11 kwiecień 1988, str. 1

12 John Lenczowski, Soviet Disinformation: An Overview, Background, No: 465, 20 październik 1985, Waszyngton DC, The Heritage Foundation, str. 6

13 Vladimir Volkoff, La Désinformation arme de guerre, Paryż, Julliard, 1986, str. 16

14 Ralph Bennett, Behind the Battle, Londyn, Sinclair-Stevenson, 1994, str. 96

15 Ladislaw Bittman, The KGB and Soviet Disinformation, Waszyngton, Pergamon-Brassey’s, 1985, str. 49

16 Robert E. Goodin, Manipulatory Politics, Londyn, Yale University Press, 1980, str.38-39

17 Tennent H. Bagley, Spy Wars: Moles, Mysteries and Deadly Games, New Haven, Yale University Press, 2007, str. 266.

18 Gore Vidal, Dreaming War: Blood for Oil and the Cheney-Bush Junta, Nowy Jork, Thunder’s Mouth/Nation Books, 2002, str. 72

19 John J. Dziak, Chekisty: A History of the KGB, Lexington, Lexingon Books, 1988, str. 43

20 Hannah Arendt, Lying in Politics: Reflections on the Pentagon Papers, Crises of the Republic, Nowy Jork, Harcourt, Brace, Jovanovich, 1972, str. 6

21 Robert E. Goodin, Manipulatory Politics, Londyn, Yale University Press, 1980, str. 41-43

22 Vladimir Volkoff, Montaż, Poznań, Klub Książki Katolickiej, 2006, str. 162

23 Edward Jay Epstein, Deception: The Invisible War Between the KGB and the CIA, Londyn, W.H.Allen, 1989, str. 191

24 Edward Jay Epstein, Deception: The Invisible War Between the KGB and the CIA, Londyn, W.H.Allen, 1989, str. 192

25 Cyt. za: Nicholas Rankin, Churchill’s Wizards: The British Genius for Decepion 1914-1945, Londyn, Faber & Faber, 2009, str. 527

26 Nicholas Rankin, Churchill’s Wizards: The British Genius for Deception 1914-1945, Londyn, Faber & Faber, 2009, str. 549

27 Eduard Szewardnadze, International Affairs, październik 1988, str. 19

28 Dmitrij Wołkogonow, Trocki: Niewolnik idei, ideolog zbrodni, tłum: Stanisław Głąbiński, Warszawa, Amber, 2008, str. 78

29 Cyt. za: Aleksander Lebiediew, The Problems of Compromise in Politics as seen by Lenin in the First Post Revolutionary Years (1918-1921), Moskwa, Agencja Prasowa Nowosti, 1989, p.50

30 Przemówienie na zebraniu aktywu partii leningradzkiej organizacji WKP(b) 13 lipca 1928, cyt. za: Wiktor Suworow, Klęska, Poznań, Rebis, 2010, str. 91

31 Tadeusz Wyrwa, Wywiad i polityka w stosunkach polsko-francuskich przed 1939 r., Zeszyty Historyczne, Paryż 1984, str. 212

32 John Lenczowski, Soviet Disinformation: An Overview, Background, No: 465, 20 październik 1985, Waszyngton DC, The Heritage Foundation, str. 9-10

33 Soviet Active Measures, Hearings Before the Subcommittee on European Affairs of the Committee on Foreign Relations US Senate, 99 Congress, 12-13 września 1985, Waszyngton, US Government Printing Office, 1986, str. 4-6

34 Bernard Gwertzman, Fake Books as International Weapon, New York Times, 11 stycznia 1976, str. 20E

35 External Information and Cultural Relations Programs of the Union of Soviet Socialist Republics, Waszyngton, USIA Office of Research Assessment, 1973, str. 36-37

36 Meeting the Espionage Challenge: A Review of United States Counterintelligence and Security Programs, Report of the Select Committee on Intelligence US Senate, Report 99-522, 3 października1986, Waszyngton, US Government Printing Office 1986, str. 31

37 Cyt za: Gordon Brook-Sheperd, The Storm Birds, Londyn, Weidenfeld and Nicolson, 1988, str. 210

38 Stasi: Häufig zum Tee, Der Spiegel, 22 lipca 1991

39 Roy Godson, Soviet Active Measures: An Overview, Backgrounder, no: 465, 28 października1986, The Heritage Foundation, Waszyngton, str.19-20

40 Andrzej Pepłoński, Wojna o tajemnice, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2011, str. 336-340

41 Tadeusz Dubicki, Andrzej Suchcitz, Oficerowie wywiadu WP i PSZ w latach 1939-1945, t.1, Wydawnictwo LTW, 2009, str. 306 i 323-325

42 Zdzisław Rurarz, Katyn: Disinformation Ploys, Counterpoint: A Periodic Newsletter On Soviet Active Measures, t.1, nr 6, wrzesień 1985, str. 6

43 Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału: wspomnienia z lat 1939-1946, Newton, Montgomeryshire Printing Company, 1949, str.186-187

44 The Katyn Forest Massacre, Hearings Before the Select Committee to Conduct an Investigation of the Facts, Evidence and Circumstances of the Katyn Forest Massacre, 82 Cogress, 2nd Session, 13-14 March 1952, US Government Printing Office, Waszyngton, 1952, str. 247

45 Zdzisław Rurarz, Katyn: Disinformation Ploys, Counterpoint: A Periodic Newsletter On Soviet Active Measures, t.1, nr 6, wrzesień 1985, str. 7

46 George Watson, Rehearsal for the Holocaust?, Commentary, June 1981, str. 60

47 Princess Radziwill Quizzed At Lecture, New York Times, 4 marca 1921

48 „Jewish World Plot”: An Exposure, The Times, 16 sierpnia 1921

49 Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, tłum. Rafał Brzeski, KGB, Warszawa, Bellona 1997, str. 32

50 Michael Smith, The Spying Game: The Secret History of British Espionage, Londyn, Politico’s, 2004, str. 78-79

51 John Hughes-Wilson, The Cold War, Londyn, Robinson, str. 407

52 Keith Jeffery, MI6: The History of the Secret Intelligence Service 1909-1949, Londyn, Bloomsbury, 2011, str. 220

53 Michael Smith, The Spying Game: The Secret History of British Espionage, Londyn, Politico’s, 2004, str. 80, por. Nigel West, MI6, tłum. Rafał Brzeski, Warszawa, Bellona, 2000, str.49

54 Keith Jeffery, MI6: The History of the Secret Intelligence Service 1909-1949, Londyn, Bloomsbury, 2010, str. 222.

55 Elizabeth Pond, The West wakes up to the dangers of disinformation, The Christian Science Monitor, 28.02.1985

56 Counterpoint: A Periodic Newsletter On Soviet Active Measures, t.1, nr 1, kwiecień 1985, str. 3

57 Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, str.514

58 Christopher Andrew, Oleg Gordijewski (red.), More Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Global Operations, 1975-1985, Londyn, Frank Cass, 1992, str.34

59 Robert Wallace, H. Keith Melton, Henry R. Schlesinger, Spycraft, Londyn, Bantam Press, 2009, str. 314-315

60 Richard Deacon, Spyclopaedia, Londyn, Futura, 1989, str. 390

61 Soviet Active Measures in the „Post-Cold War” Era 1988-1991, United States Information Agency, June 1992 str. 52

62 Soviet Active Measures in the „Post-Cold War” Era 1988-1991, United States Information Agency, June 1992 str. 61

63 Richard Deacon, Spyclopaedia, Londyn, Futura, 1989, str. 147

64 Edward Jay Epstein, Deception: The Invisible War Between the KGB and the CIA, Londyn W H Allen, 1989, str. 199-209

65 Stanislav Levchenko, “Private Channel” Influence: A KGB Disinformation Tool, Counterpoint: A monthly report on Soviet Active Measures, t. 3, nr 11 kwiecień 1988 str. 2

66 Cyt. za: Stanislav Levchenko, “Private Channel” Influence: A KGB Disinformation Tool, Counterpoint: A monthly report on Soviet Active Measures, t.3, nr 11 kwiecień 1988 str. 2

67 Mieczysław Ścieżyński, Radjotelegrafista jako źródło wiadomości o nieprzyjacielu, Przemyśl, 1928, str. 48

68 Michael Smith, The Spying Game: The Secret History of British Espionage, Londyn, Politico’s, 2004, str.245

69 Wiktor Suworow, Samobójstwo, Poznań, Rebis, 2011, str. 202

70 Praca zbiorowa, Akcja „N”: Wspomnienia 1941-1944, Warszawa, Czytelnik 1972, str.7

71 Counterpoint: A monthly report on Soviet Active Measures, t.2, nr 6 listopad 1986

72 Jonathan Swift, Art of Political Lying, Works, ed. Thomas Roscoe, Londyn, George Bell & Sons, 1880, str. 403-405

73 Mieczysław Ścieżyński, Radjotelegrafista jako źródło wiadomości o nieprzyjacielu, Przemyśl, 1928, str. 48


==============

W 2011 roku miała miejsce 400-setna rocznica zwycięstwa pod Smoleńskiem.
Tzn polskie wojska zdobyły 13.06.1611 roku Smoleńsk i tamte tereny weszły w skład Królestwa Polskiego i Księstwa Litewskiego. Było to odzyskanie Smoleńska po prawie 100 latach (przegrana bitwa w 1514 roku, za króla Zygmunta Starego). Dokładnie opisał to Jerzy Czajewski  http://www.hussar.com.pl/smolensk-1611

i1Kiedy mówi się o tym przygodnym znajomym, na ich twarzach pojawia się kolejno wielkie zdu­mienie, zaskoczenie, niedowierzanie, a jak już widzą na piśmie, że tak było, jeszcze większe zdzi­wienie, dlaczego nikt o tym nie wie i nie mówi? Gdzieś w głębokiej podświadomości zaczyna się powolne kojarzenie tamtego zwycięstwa z niedawną katastrofą smoleńską.  Pomaga w tym infor­macja, że pierwszym wojewodą smoleńskim był człowiek o nazwisku Gosiewski.
Ja też nie znam na tyle historii, żeby ot tak bez szukania odpowie­dzieć na pytanie po co i dlaczego nasi przodkowie wybrali się tak daleko na wschód? Kiedyś jak wi­dać granice były bardziej mobilne niż nam się teraz wydaje. Ale wy­daje się nam tylko tu w Polsce, i tylko tym, co nie patrzą na aktual­ne mapy. Po 1989 roku tylko Pol­ska w Europie Środkowej nie zmieniła granic, ale nie da się nie zauważyć, że z 3 zrobiło się nam 7 sąsiadów, jeden, NRD całkiem znikł, inni rozmnożyli się cudow­nie.
Warto poszukać w internecie, tam prawie wszystko jest. Teraz każdy może się uczyć historii sam.
Warto poszukać informacji o na­szych zwycięstwach, szczególnie po 70 latach eliminowania Pola­ków i polskiej historii z tworu o nazwie PRL, a potem RP (III; III i 1/2; IV), pod nazwą której obcy tworzą kolejną poczwarę Jude­opolonii, zgodnie z żydowskimi koncepcjami jeszcze z czasów zaborów.
Hasło „Smoleńsk”, wywołane przez dziwną, najdziwniejszą lotniczą katastrofę świata rządo­wego samolotu Tu 154M z prezydentem Polski i delegacją na uroczystości katyńskie, otwiera bramę polskiej historii której nie znamy, nie jesteśmy świadomi jej znaczenia i skutków.
Może to jest hasło od którego trzeba zacząć lekcje prawdziwej historii.
Co wydaje się najważniejsze?
Po pierwsze osoba najważniejsza w każdym państwie/królestwie/księstwie.
To przywódcy mają największy wpływ na dzieje.

Wykorzystam pracę autora strony: http://polmap.pdg.pl/poczet.html
400 lat temu królem był Zygmunt III Waza, który przeniósł stolicę z Krakowa do Warszawy.

ZYGMUNT III WAZA (1566-1632)
Syn króla szwedzkiego Jana III Wazy i Katarzyny Jagiellonki, ojciec Władysława IV i Jana II Kazimierza. Od 1587 roku król polski. W latach 1592-99 król szwedzki. Walczył o tron polski z arcyksięciem Maksymilianem - piątym synem cesarza Maksymiliana II Habsburga. Dążył do wzmocnienia władzy królewskiej i odzyskania tronu szwedzkiego, Prowadzenie prohabsbur­skiej polityki i poparcie kontrreformacji doprowadziły do konfliktu ze szlachtą (rokosz sando­mierski 1606-09). Wojska królewskie dowodzone przez hetmanów J.K. Chodkiewicza i S. Żół­kiewskiego rozgromiły rokoszan pod Guzowem (1607), co doprowadziło do rewizji postulatów i spadku aktywności ruchu. W latach 1609-1618 prowadził wojny z Moskwą, następnie z Tur­cją (1620-21) i Szwecją (1625-29). Przeniósł swą rezydencję do Warszawy.

Ten król nie „prywatyzował” majątku swojego królestwa w obce ręce, tylko po prostu walczył o jak największe terytoria i odzyskanie historycznie polskich terenów. Na skróconej wersji filmowej można szybko prześledzić jak zmieniały się granice http://www.youtube.com/watch?v=JhwGW8JzH8g&feature=player_detailpage

i2To Zygmunt III Waza ufundował kościół pod wezwaniem św. Antoniego Padewskie­go na ul. Senatorskiej 31/33 w Warszawie jako wotum za zwycięstwo pod Smoleń­skiem akurat w dniu tego świętego.
Dziwne tylko, że dziś ten zabytek jest w fi­nansowej niełasce możnych współczesnej „Polski”. Tak jakby ci możni dawali czy­telny znak gdzie mają dziedzictwo histo­ryczne polskich królów i polską historię. Nastała kultura stadionów dla obcych, a nie naszych kościołów i królów.
Jak widać mury tego historycznego miejsca sypią się nieremontowane od wielu lat.
(W sprawie pomocy najlepiej jest skontakto­wać się bezpośrednio z  KANCELARIĄ Parafii św. ANTONIEGO PADEWSKIEGO Warszawa, ul. Sena­torska 31, tel. (22) 827-15-20 kancelaria@swietyantoni.com.pl ).
Wyjątkowym miejscem są krużganki, z wmurowanymi epitafiami poświęconymi Polakom-bo­haterom, którzy oddali życie za ojczyznę.
Jest to jedyne miejsce w Warszawie, w którym od wojny wisiała tablica poświęcona ofiarom Katynia, a której UB nie miało odwagi zdemontować. O tym wie tylko małe grono zakonników i ludzi związanych z kościołem, a także ci co mają szczęście spotkać proboszcza.
i3
W kościele znajduje się wizerunek Matki Boskiej AK-owskiej, bo tu odbywały się cięż­kie walki w czasie Powstania Warszawskiego. Przy zachodnim murze jest miejsce pamięci z tablicą  dokumentującą kaźń kilkudziesięciu Polaków, zastrzelonych tak po prostu na ulicy przez Übermenschen-Deutschern w czasie der zweiter Weltkrieg (II wojny światowej).

3 lata temu ktoś zupełnie oderwany od rzeczy­wistości z Urzędu Miasta Stołecznego Warsza­wa, kierowanego przez H. Gronkiewicz-Waltz, wydał pozwolenie na budowę obiektu tuż przy zachodnim murze kościoła, na działce, która kiedyś była własnością zakonu (na zdjęciu kondygnacja podziemna nowego budynku znajduje się w prze­strzeni między kapliczką z wieżyczką po lewej stronie, a murami kościoła i widocznymi krzewami).
Pisze o tym nawet Gazeta Wyborcza, o dziwo dokładnie 2 lata temu, 13.06.2009 http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6715171,Inwestycja_widmo_straszy_kolo_kosciola.html . Chyba jednak mają rację ci wszyscy, którzy uznają, że to nie przypadek, a perfidnie wybrany termin, dokładnie w dniu św. Antoniego.
Kto wie, czy ta bezsensowna „inwestycja” firmy Budner, nie była po to, żeby zniszczyć historyczne miejsce, a może tylko po to, żeby zasłonić indolencję urzędników, którzy nie mają pieniędzy akurat na remont tego kościoła?

Przygodnie spotkani 4.06.2011 Warszawiacy nie wiedzieli ani o zwycięstwie pod Smoleńskiem, ani o kościele pw. św. Antoniego Padewskiego przy ul. Senatorskiej. Wielkie było ich zdziwienie, że nikt o tym nie mówi. Ano są tacy co mówią. Mówili przed samym pałacem prezydenckim, że aż dudniło w żyrandolach.
Dzięki mikrofonowi „pod namiotem” dowiedziało się o czterysetnej rocznicy zwycięstwa wojsk polskich pod Smoleńskiem bardzo wielu ludzi, którzy tego dnia spacerowali po Krakowskim Przed­mieściu, czy to jako turyści, czy jako „podsłuchiwacze”. Efekt jest widoczny już w sieci.
Dziś o rocznicy można poczytać:
Nowy Ekran http://newsne.nowyekran.pl/post/17410,400-rocznica-zdobycia-smolenska
Nawet na onet.pl!
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/400-lat-temu-polacy-zdobyli-smolensk,1,4416845,wiadomosc.html

Konsekwencją przesunięcia granic Rzeczypospolitej w 1611 roku, była przeprowadzka króla do Warszawy. Bo stąd łatwiej i szybciej było dojechać na rubieże zdobytych terytoriów.
To właśnie od 1611 roku, jak twierdzą historycy, Warszawa stała się faktyczną stolicą Polski. Polska wraz z Litwą była europejskim mocarstwem, i gdyby nie zbytnia „gościnność” w stosunku do pew­nego tzw narodu wybranego, ten stan trwałby do dziś.

Byłoby dobrze rozliczyć historię polsko-rosyjską i polsko-litewską, wyjaśnić pretensje, ułożyć so­bie dobre, przyjacielskie stosunki ze światem słowiańskim, bez pośredników obcych kulturowo. Trzeba poznać od nowa własną historię, poznać fakty i konkretnych ludzi, którzy decydowali o ży­ciu państw i narodów.
Ja już nie słucham ludzi, którzy opowiadają bajki w formie: Powstanie, wojna wybuchły... (same?), zdobyto Kraków (kto konkretnie?), wykonano wyrok... (kto wydał i wykonał?), stworzono prawo...(kto stworzył, kto zastosował?), stosuje się zwyczajowo..(kto stosuje, jaki  zwyczaj?), wybudowa­no..(kto!?); ukradziono..(kto?), zostali zamordowani...(przez kogo?); działacze „Solidarności” byli prześladowani (że ci sami wciąż rządzą już pan Michnik, ani pan Nałęcz nie wspominają?); sprywa­tyzowano .. KTO?

Posiadanie instytucji króla jest bardzo pożyteczne, bo gawiedź nie musi myśleć o wyborach, tracić czasu i pieniędzy na wybory, i wysłuchiwanie bezczelnych kłamstw, czyli „obietnic i programów wyborczych”. Na razie nie ma szansy na przywrócenie takiego urzędu.

Jak odzyskać dawną świetność?
Sprawa jest trudna, bo wielkie zagraniczne pieniądze płyną do kieszeni płatnych zdrajców, agentów, dla przywódców partyjnych i marszałków, którzy od 1989 roku robią wszystko, żeby nie wprowa­dzić jednomandatowych okręgów wyborczych, a polskojęzyczne media dostają „dotacje” na maso­we ogłupianie, szczególnie młodzieży.
Poza tym zmieniły się metody walki. Dobrze o tym wiedzieć, że trwa bezwzględna wojna ekono­miczna, bez zasad, bez skrupułów, oderwana od kultury chrześcijańskiej
http://www.youtube.com/watch?v=BM9yCk4IB8w&feature=player_detailpage 
panują bankierzy, za pomocą wirtualnego pieniądza i całkiem realnych płatnych morderców.

Co to ma wspólnego ze zwycięstwem po Smoleńskiem? Ano związek jest oczywisty.
Każdego wroga można wcześniej, czy później zwyciężyć.
Wpierw trzeba odkryć prawdę, potem tylko znaleźć i zastosować właściwe środki.

Alina
(współpraca i kolaż - MTTT; 12/13 06.2011 roku )

Fragmenty książki Mathisa Bortnera "Jak dobija się gospodarkę polską od 1989 roku"

LIBERALIZM JEST NISZCZYCIELSKI

Wspaniałe powodzenie między dwoma wojnami, powstrzymane przez okupacyjne siły stalinowskie, formalnie zaprzeczyło zwolennikom liberalizmu, którzy twierdzili, że autonomia gospodarcza państwa pozostaje w niezgodzie z dobrze pojętym interesem Europy i samych państw. Środowiskaekspertów wielkich mocarstw radziły, aby zracjonalizować produkcję tylko w dużych obszarach i tam, gdzie w pełni gra konkurencja, tzn. tam, gdzie ceny są najniższe. Dobrze zdefiniowany wyraźny cel liberałów był taki, aby z całego globu uczynić jedną przestrzeń ekonomiczną, gdzie państwa uprzemysłowione dostarczałyby wyrobów, wykonanych w zaawansowanej technice dla całej reszty świata po najwyższych kosztach produkcji.

Ta zwodnicza teoria jest nie tylko stosowana bez skrupułów w naszych czasach, ale na dodatek instytucje zwane międzynarodowymi zostały utworzone po to, aby narzucić ją wszystkimi legalnymi środkami, wbrew elementarnym zasadom zdrowego rozsądku.

Te instytucje, organy współpracy międzynarodowej, szybko odstąpiły od swego pierwotnego statutowego powołania i zostały opanowane przez elitarne grupy interesów finansowych, sprzecznych z interesami narodów i społeczeństw. Te instytucje noszą dobrze znane nazwy jak: Powszechna Umowa na rzecz Wolnego Handlu (GATT), Bank Światowy (BŚ), czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), lub Europejska Wspólnota Gospodarcza (EWG). Północnoamerykańska Unia Wolnego Rynku (NAFTA), Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG) i wiele jeszcze innych. Będę jeszcze miał okazję pisać o tym w swojej pracy.

Prasa światowa, która jest właściwie własnością tych samych grup finansowych lub politycznych, podejmuje się dezinformowania społeczeństw, aby połknęły ich machiawelistyczne plany i aby przekonać wybranych przedstawicieli tych społeczeństw do akceptacji swoich celów.Wszystko to stosowane jest poprzez manipulacje korupcyjne, sprzeniewierzenia, poprzez gwałt na osobie ludzkiej i na tłumie...

(...)

Konkretne zastosowanie tej bzdurnej ideologii

EUROPA MAASTRICHT

Europa Traktatu z Maastricht to sztuka skonstruowania fortecy bez fundamentów. Reprezentując "najbardziej zwartą koncentrację światową siły pracy wykwalifikowanej", Europa dwunastki obejmuje 344.800.000 mieszkańców, wśród których jest oficjalnie 17 milionów bezrobotnych, natomiast w skali światowej wynosi 156 milionów. EWG, która się przerodziła w Europę z Maastricht, lub Unia Europejska, zinstytucjonalizowana przez Traktat z Maastricht, podpisany 7 lutego 1992 r., ma dostarczyć nam tematów do snów, mimo ogromnego zgiełku i nieproduktywnych miliardów, jakie się wydaje na rozhulaną i skandaliczną propagandę. Tylko 25.000 funkcjonariuszy może mieć powody do zadowolenia. Ta Europa, która została narzucona, jest pustą zawartością, pustym sensem i pustą tożsamością "Nie mamy ani ideologii ani jasnej doktryny", podkreślił sam p. Marine, pierwszy wiceprezes Wspólnoty Europejskiej, w lutym 1994 r. Ona obejmuje litanię pobożnych życzeń. Ona nie ma żadnego kośćca, żadnego planu, nie jest podparta przez żadne fundamenty ani filozoficzne, ani ekonomiczne, ani historyczne. To Europa sloganów, pięknych baniek mydlanych w różnorodnych kolorach, to Europa gadulstwa, oszustwa, to Europa utopii, Europa dryfująca. To halucynacja.

PUŁAPKA AKTU JEDNOŚCI EUROPEJSKIEJ

Zresztą sam Traktat z Maastricht nie powinien być poddawany pod głosowanie, według jego fanatycznych popleczników i pretendentów do przyszłego rządu Wspólnoty. W lutym 1986 r., 12 ministrów EWG spotkało się w Brukseli, aby odbyć debatę nad Aktem Jedności Europejskiej (AJE), to znaczy teczką zobowiązań Europy dwunastki. Eurokraci, ucharakteryzowani, w makijażu ekspertów międzynarodowych "ogłosili dobrą nowinę". Prasa i telewizja podkreśliły błahą konkluzję: utworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, z zachwytem głosiły zrodzenie się 5 milionów miejsc pracy. Jakaż to gratka, 12 ministrów radowało się jak po wystawnej uczcie z powodu tego animowanego święta, oblewanego szampanem, upojonego hymnem radości, w euforii pędząc do podpisania go... Żaden z tych ministrów ani chwili nie zastanawiał się nad weryfikacją lub poddaniem korekcie tez zgłoszonych w programie. Nikt nie pytał o żadne wytłumaczenie. A przecież mówili o tym z takim przekonaniem, z taką elokwencją ministerialnej pochwały, że musi to być prawdziwe! Asinus asinum fricat.

Aż nagle w listopadzie 1988 technokraci z Brukseli jakoś zmienili przewidywania i mówili o 3--5 milionach miejsc pracy, do rozważenia! To znaczy -- nie dajmy się zwieść 3--5 milionów miejsc pracy, ale które nie zobaczą światła dziennego... W tej Europie Zachodniej, która obejmowała już w tym okresie 16 milionów oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych, AJE miał obniżyć ich liczbę do 11 lub 13 milionów. Faktem jest, iż oficjalnie podana liczba ludzi poszukujących pracy to 17 milionów; dane pochodzą z końca 1993 r. Liczba ta pomija ukryte bezrobocie: przedłużone studia, staż, uzupełniające zatrudnienie przy pracach publicznych itp., stwarzających pozorny stan zatrudnienia. W rzeczywistości okazuje się, że bezrobotnych jest około 22 do 28 milionów w zależności od sposobu liczenia... Jednym słowem, cudowne zatrudnienie. Informacje te dokładnie wskazują na to, o czym pisałem 26 grudnia 1988 r. Ale nie ważne, istotne było to, że ministrowie podpisali! O to im chodziło. Misja dokonana. Jak zwykle, bazą umowy było kłamstwo...

DEPROGRAMACJA ROZUMU

"Ideolodzy bolszewiccy, tłumaczył Władymir Bukowski, dokładnie zrozumieli korzyść, jaką mogli uzyskać od uniwersalnego dążenia do pokoju. Wiedzieli, że ludzie są gotowi wszystko przełknąć, gdy dostarczy im się minimalny błysk nadziei w sprawie pokoju, choćby nierozumny i nielogiczny, ale który mógłby być tą nadzieją. W 1917 r., poza paroma prostymi sloganami, rosyjskie tłumy w rozsypce ignorowały wszystko z komunizmu, ale z ideologii zachowywały tylko jedno słowo, POKÓJ, wpisane w literę ognia. Kraj liczył zresztą tylko 400.000 komunistów na 70 milionów ogólnej liczby ludności Rosji". Tymczasem te tłumy będą z zapałem bronić ideologii komunistycznej, na swoją wielką szkodę... Slogany, jak pieszczoty, są najczęściej używane, aby anihilować umysł, a jeśli nie, to dlatego, aby oszukać, albo coś sprzedać. Kordialny Stalin potwierdzał każdemu, kto chciał tego słuchać, "Pragnę Polski silnej, niepodległej i demokratycznej", a zaraz potem brał każdego członka polskiej delegacji pod ramię, klepał po bratersku, szepcąc mu do ucha: "Jestem przyjacielem Polski."

JAK NARZUCONY ZOSTAŁ TRAKTAT Z MAASTRICHT

Poddało się pod ocenę Europejczyków przeładowany tekst 400 stron, wypchany zakodowany referencjami, paragrafami prawa, referencjami nieprzyswajalnymi dla prostego człowieka, a także dla ogromnej większości parlamentarzystów, którzy nic z tego nie rozumieli. Z braku zwartej argumentacji, przywołano starą technikę indukcyjnych haseł zwolenników bez precedensu, organizowaną przez ogłupiającą i współwinną prasę, nie dając czasu ani na refleksję, ani na prawdziwą debatę demokratyczną. Europejczycy z Zachodu, podobnie jak masy z 1917 r., dali się wciągnąć w pułapkę i ratyfikowali Maastricht większością nieznaczną... Technika polegała na tym, aby wyborcy czuli się winnymi. Głosujcie TAK! Jeśli będziecie głosować "nie", to znaczy, że jesteście głupi, wsteczni i antyeuropejscy, twierdzili wyżsi funkcjonariusze z Brukseli. Aż stał się cud nieprawdopodobny, prasa "wolna" prawie jednogłośnie powtarzała te słowa oszołomów. Ta nowoczesna wersja intelektualnego terroryzmu uformowała konformizm, ogłupiając społeczeństwo, fabrykując opinię według dyrektyw ich właścicieli lub ich udziałowców, ogólnie członków kliki elity mondialistycznej. Było to czyste i proste odwrócenie funduszy publicznych, nadużycie finansów społecznych celem spowodowania przymusowej indokrynacji mas w stylu ćwiczeń praktycznych i doświadczeń, podejmowanych w laboratoriach KGB i CIA...

Udoskonalone techniki nastawiały, ludzi którzy byli temu oporni, tak by czuli się winnymi. Ogromnych rozmiarów plakaty rozstawione były na wielkich osiach ruchu i głównych skrzyżowaniach w miastach, wstawki reklamowe prezentowane były wyborcom i telewidzom. W plakatach nie zabrakło rzeczy już postanowionej: "W roku 2000 będzie nam głupio, ze zadaliśmy sobie to pytanie". Teraz brało się Europejczyków za durni, w kółko im powtarzając, że jest rzeczą naturalną głosować na Maastricht. Całe strony wstępne w prasie krajowej i regionalnej drukowane były w tym sensie. Mnożyły się na małym ekranie debaty zwolenników: Już dosyć wojen, tak jakby traktat był zdolny rozwiązać problemy Jugosławii... "W dwunastu jesteśmy silniejsi niż pojedynczo", "Złączmy się, a świat nas posłucha". To jest tak ewidentne, że rządy nawet nie były zdolne dać odporu pokusie podpisania haniebnej ugody GATT. "Europa jest dorosła..." Zdecydowanie głosujmy na Maastricht... Ponieważ Traktat z Maastricht jest antykonstrukcyjny, eurokraci kazali podporządkować konstytucje w trzech zasadniczych punktach.

-- Dokonanie ratyfikacji, usunięcia waluty narodowej na korzyść jednolitej waluty ponadnarodowej,

-- Zniesienie narodowej polityki wizowej dla obcokrajowców i danie im prawa głosu wyborczego,

-- Wybieranie obywateli Europy w wyborach municypalnych i europejskich,

-- To w całości pozwala odsunąć suwerenność w przeciwieństwie do ducha konstytucji państw wolnych...

28 września 1958 r., za zgodą 85% głosujących, naród francuski uchwalił swoją konstytucję. Ratyfikacja dla Maastricht była uchwalona mniej niż 51% uprawnionych do głosowania Francuzów... Z dużą absencją!!! Już nie szanuje się narodów... Wobec odmowy duńskiej, prezes Delors, z pogardą dla reguł Wspólnoty Europejskiej, zadeklarował, że Europa może być też prowizorycznie jedenastką nie zaś dwunastką!... Wielka Brytania nie podziela wszystkich istotnych punktów widzenia Unii... Ale komu to szkodzi, wbrew wszystkim regułom, akceptuje się jedną miarę... "Europejczycy z Zachodu głosowali TAK, jest to widoczny dowód ich inteligencji i ich woli" -- tak ocenił to wyższy funkcjonariusz z Brukseli. Z pewnością ekspert międzynarodowy.

Poważne sondaże dowiodły w całej Europie, że mniej niż 1% Europejczyków miało pojęcie o co chodziło... Następnego dnia po wyborach we Francji moja żona i ja zaprosiliśmy paru przyjaciół na kolację. Jeden z nich, popierał gorliwie ten traktat, na który zresztą oddal swój głos. Sam nam powtórzył: "Będziemy naprawdę wyglądali głupio, jeśli w r. 2000 powiedzą nam, że byliśmy przeciwni". Ktoś inny, zaproszony raczej złośliwie, zadał pytanie: "Czy przynajmniej wiesz, czy Maastricht to jest mężczyzną czy kobietą?", "Jest to kobieta", odpowiedział przekonany o swojej racji...

Za to zupełnie dobrze pracują laboratoria nowego propagandienst. Goebbels sam lepiej by tego nie zaprogramował. Opozycjoniści byli przedstawiani przez prasę jako ekstremiści...

KOMUNIZM, LIBERALIZM - TO TEN SAM EKSTREMIZM

Komunizm potrafił faworyzować elitę swoich wyższych funkcjonariuszy, używając sił represyjnych, aby się utrzymać. Europa liberalizmu używa innych broni, bardziej wyrafinowanych, ale także i perwersyjnych, aby dojść do tych samych celów... Stalin eksterminowal elity intelektualistów opozycjonistów.

Liberalizm eksterminuje najpierw logikę i rozum przez manipulację psychologiczną, upadek poziomu kulturalnego narodów, ogłupienie mas przez sztuczne schlebianie im. Ich eksterminacja fizyczna nadejdzie trochę później wraz z maltuzjanizmem, eugeniką, nowymi chorobami i z pełną współwiną środków masowego przekazu, nadużywających propagandy w sposób skandaliczny, niedopuszczalny, bezprawny, stronniczy i szeroko zaangażowany.

"Praktyka wyrafinowanego kłamstwa i intelektualnego terroryzmu to dwie części powszechnej strategii totalitarnej"

(...)

KONSEKWENCJE MAASTRICHT

Traktat z Maastricht jest projektem, który ma na celu zniszczyć instytucję państwa narodowego, jego kulturę, jego tożsamość, konstytucję, systemy bankowe, przemysł i jego zdolności produkcyjne. "Pierwszy rygiel, który trzeba wysadzić w powietrze, to naród", przyznał trójlateralista Edmond de Rothschild 3 marca 1989 r.

POMINIĘCIE SUWERENNOŚCI I TRANSFER WŁADZY

Koncepcja federalnej Europy przekształca każdy kraj w regiony. Władza nie jest już więcej w rękach wybranych przedstawicieli narodu, ale w rękach wysokich funkcjonariuszy z Brukseli. Nie będzie można długo przeciwdziałać ich decyzjom, bo nawet Parlament Europejski, mimo że przewyższa parlamenty narodowe, ma tylko funkcje konsultacyjne. Prawdziwa władza będzie sprawowana przez ministrów rządów każdego państwa, takich jak ci, którzy podpisali AJE... Czyli przez marionetki manipulowane przez "ekspertów międzynarodowych"... bez żadnej kontroli demokratycznej.

"Oni definiują wielkie zmiany, o które nikt ich nie prosił, jak zniesienie kontroli na granicach, wolnorynkowość światową lub jednorodną walutę, a potem cały świat musi podporządkować się temu dobrowolnie lub silą", wyjaśnia francuski poseł Phihppe de Villiers.

PAŃSTWA EUROPEJSKIE WYBRAŁY HARAKIRI

Jedynie suwerenność daje narodom możliwość bicia monety. Moneta daje państwu środki do prowadzenia polityki decydującej w skali narodowej. Ściśle dotyczy tego punktu, parlamenty nie będą miały więcej prawa wypowiadać się, a tym bardziej o czymś zdecydować: nasi posłowie, nasi senatorowie najwyżej będą mogli szczekać. Traktat z Maastricht zezwoli im tylko na prawo konsultacji, to znaczy na prawo, które do niczego nie służy, czyli na prawo do milczenia... Rozbrojone narody utracą swoje prawo weta... Zresztą, w sierpniu 1992 r. Michał Poniatowski, były minister spraw wewnętrznych i wielki przyjaciel trójlateralisty prezydenta Valery'ego Giscard d'Estaing, zalecił jednak, by głosować negatywnie w referendum na temat Maastricht, tłumacząc "że on rozszerza władze technokratycznej Komisji". "Uwolnienie ekonomiczne", czy dokładniej deregulacja, pozwoli garstce banków zawładnąć rynkiem europejskim, a zamieszki będą się mnożyć...

(...)

SPRAWIEDLIWOŚĆ BIUROKRATYCZNO-IDEOLOGICZNA

Władze Najwyższego Sądu Europejskiego będą przewyższać prawa narodowe, póki ten sąd nie jest przed nikim odpowiedzialny. Jeśli państwa nie podporządkują się decyzjom Parlamentu Europejskiego, Sąd Sprawiedliwości w Luksemburgu, nowa bardzo święta inkwizycja będzie mógł ukarać kraje członkowskie... Na dodatek, moralność zastosowania traktatu jest sprecyzowana w protokole traktatu, a... protokoły mają taką samą wartość jak sam traktat z Maastricht...

17 komisarzy Komisji Europejskiej nie będzie mogło być mianowanymi przez ich rządy narodowe, ponieważ państwa staną się regionami i będą podlegać bez żadnego legalnego prawa Parlamentowi Europejskiemu...

(...)

UTRATA TOŻSAMOŚCI NARODOWEJ

W litanii pobożnych życzeń znajduje się: "Trzeba zawrzeć w traktacie wkład na rozwój kultury państw członkowskich z szacunku dla ich różnic narodowych i regionalnych". Chcą nam wmówić, że jesteśmy posiadaczami wspólnej spuścizny kulturalnej. Europa 1993 roku będzie robiła wszystko, abyśmy zapomnieli o odrębności kulturalnej poszczególnych narodów. Będzie raczej nadal promować antykulturę handlową: rock - hamburger -narkotyki - seks. Nowa Europa nie opiera się na żadnym wspólnym mianowniku; jedyne elementy realnie łączące ją, pochodzą z narodowej charakterystyki historycznej, z ich różnicami regionalnymi, wykrystalizowanymi przez wpływ ich historii, tradycji i ich religii... Jest to właśnie to, z czym będzie walczyć owa Europa przede wszystkim. Na tej samej zasadzie Stalin nakazał masakrę w lesie katyńskim.

Synarchowie są bardziej wyrafinowani... Oni zaczną dzielić Europę na rejony, aby osłabić rządy, usunąć prawo weta, aby w końcu anulować prawa narodowe, które statuty EWG przyznały każdemu narodowi.

(...)

EUROPA NIEBEZPIECZEŃSTW

W 1985 r. tajne umowy zostały podpisane między Francją, Niemcami i krajami Beneluksu w Schengen (Luksemburg), dotyczące zniesienia kontroli granicznej. Chodziło więc o decyzje nadzwyczajnej wagi. Widocznie żadne z nich nie było poinformowane o tym. Biurokraci europejscy ośmielili się zmuszać do polityki faktów dokonanych -- zabawa w chowanego z republiką -- aby dostarczyć do obiegu ludzi niepożądanych. W 1991 r., aby wymienić straż graniczną na kartotekę komputerową, tzw. SIS (System Informatyczny Schengen) miał znajdować się w Strasburgu. System ten miał zabezpieczyć natychmiastową identyfikację osób niepożądanych, przemytników, a w szczególności handlarzy bronią i narkotykami lub terrorystów. Dziewięć lat później na początku 1994 r. dowiedzieliśmy się, że program ochrony w Schengen, jeszcze nie funkcjonuje z powodu trudności technicznych i jest odłożony, sine die!!! W międzyczasie, od l stycznia 1993 granice Wspólnoty teoretycznie już nie istnieją... Przemyt nigdy się lepiej nie czuł, handlarze są szczęśliwi, kryminaliści łatwiej znajdują swoje narzędzia. Narkomani są w siódmym niebie: w 1993 r. tylko we Francji służba policyjna pobiła, mimo zniesienia (lub zlikwidowania) granic, rekordy rekwizycji 49% heroiny, 35% khaba i 1000% ekstazi. Ale jednak jest coś na pocieszenie, mimo braku SIS mamy jednak SPOT i LANSAT, satelity, które wspaniale funkcjonują, kontrolują tych obrzydliwych chłopów -- czy przypadkiem nie pracują na swoich polach i nie szanują ustaleń dotyczących zmniejszenia obszarów uprawnych, narzuconego przez regulamin Wspólnoty i GATT. Przecież mogłoby to zaszkodzić kontrolowanej dezintegracji rolnictwa.

(...)

 

PRZYPADEK POLSKI

Pięć lat po upadku reżimów komunistycznych, bilans zmian w uwolnionych państwach ujawnił niespodziewany zamęt. Mamy już dostateczny dystans, żeby wyprowadzić pierwsze konkretne wnioski. Gdy tylko ogloszono wybór terapii szokowej Jeffreya Sachsa, rozwiniętej przez Balcerowicza, usiłowałem poinformować Cie pisemnie, i to kilkakrotnie, o mojej pewności popełnienia wielkiej pomyłki i fatalnych skutkach, które niezawodnie z tego wynikną.24 lutego 1990 r. pozwoliłem sobie przedstawić Ci opinie dalekowzrocznego analityka Webstera Tapleya, który miał już okazję przestudiować system Sachsa o metodycznej destrukcji ekonomii w Boliwii. Wsród tematów poruszanych tego dnia, Webster Tarpley akcentował potrzebę pilnego wzięcia pod uwagę nie tylko rozpadu ZSRR, ale także upudku ekonomicznego USA. Te analizy, rozśmieszyły aroganckich polityków będących u władzy, a cały świat im przeczył, w okresie dobrej koniunktury. On także zapowiedział krach finansowy na kwiecień (patrz p. 197). Uprzedził o przygotowaniach do wojny w Meksyku albo w rejonie Iran--Irak--Izrael. Miejsce nie było jeszcze dokładnie określone. Wkrótce były groźby wobec Iraku, a operacjaPustynna Burza byla przeprowadzona 11 miesięcy później...

GOSPODARKA RABUNKOWA TRWAŁA NADAL Z CZASÓW MAZOWIECKIEGO

Dzięki publikacji ze stycznia 1990 r. "RWPG -- czarna dziura w ekonomii Polskiej" mojego przyjaciela Edmunda Krassowskiego, byłego posła z Elbląga i z Olsztyna, udowodnione jest, że ta instytucja miała za główny cel utrzymać Polskę i inne kraje członkowskie w stanie uzależnienia finansowego i ekonomicznego. Było to przedłużenie polityki Kaisera, cesarza i cara. Ci ostatni oceniali na zasadzie obowiązującej geopolityki, że rozwój ekonomiczny Polski groził im osłabieniem i stanowił dla nich niebezpieczeństwo...

Na koniec planu sześcioletniego (1955) wielkość transakcji pomiędzy Polską, ZSRR i innymi krajami RWPG wynosiła już 68% całości produktu narodowego brutto Polski. Od tej chwili sytuacja się jeszcze bardziej zaostrzała z roku na rok, aby osiągnąć w 1987 r. niewyobrażalny wskaźnik 80%. Podczas spotkania Busha z Gorbaczowem na Malcie, Bush odmówił pomocy w wys. 20 milionów dolarów, o które ubiegał się ZSRR. To jasne, że kraj który przeznaczał 35% swego budżetu na wydatki wojskowe nie był godny takiej manny. Ależ po co ten wysiłek? Można się było spodziewać, że sprawy będą się zmieniały po powołaniu nowego rządu pochodzącego z Solidarności. Twego ruchu. Wręcz przeciwnie! Niemcy ofiarowali Rosji 8 miliardów dolarów i opuszczenie byłej NRD przez wojska rosyjskie, a Polska zajmuje się pozostałym uzupełnieniem, jak za dobrych czasów RWPG. Solidarność, jako ruch społeczny, dokonała niesamowitego dzieła wobec historii i nie ponosi odpowiedzialności za sytuację gospodarczą Polski. Komunistyczny rząd premiera Rakowskiego przygotował wspólnie z "amerykańskimi przyjaciółmi" wprowadzenie systemu ekonomii liberalnej opartej na lichwie. Solidarność została oszukana przez Zachodnią centralę związkową AFL-CIO, która radziła wprowadzenie w Polsce wariackiej polityki monetarnej, narzuconej przez MFW w osobie Jeffreya Sachsa a opłaconej przez Georgesa Sorosa.

ROLA RUBLA TRANSFEROWEGO

Na rok 1990 umowa rządowa przewidywała eksport maszyn do ZSRR za ogólną sumę 1,4 miliarda rubli po kursie preferencyjnym 2100 zł za rubla, czyli z dotacją od państwa 1100 zł do każdego rubla. Oficjalny, maksymalny kurs handlowy wynosił 1000 zł za rubla.

Firmy polskie, kierowane przez starą nomenklaturę, znacznie przekroczyły zawartą umowę (patrz książka Mariana Rajskiego "W rękawicach"), Doszły do 6,8 miliarda rubli "transferowych", po arbitralnym kursie, narzuconym przez Moskwę, 1,56 dolara za l rubla. Sprzeniewierzenie wobec budżetu państwa wynosiło 10 miliardów 608 milionów dolarów!!! Dotyczyło to tylko "tej małej sprawy".

Tu praktyki nie były niewinne. "Pomyłki" ekonomiczne tego rodzaju kumulowały się. Sumując je, dochodzimy do niewiarygodnych sum 10--12 miliardów dolarów rocznie, niewykorzystanych okazji do zysku z powodu ułomnych reguł handlu z RWPG!!! Te kolosalne sumy trafiły przecież do czyjejś kieszeni. Naród ma przecież prawo wiedzieć, komu to przyniosło zysk. Z 12 miliardów dolarów sprzeniewierzonych

w 1990 r., nie mniej niż 9 miliardów zostało przejętych jako zysk bezpośredni przez ZSRR.

Dlaczego premier Mazowiecki chciał zataić te liczby za wszelką cenę? W dniu utworzenia Unii Demokratycznej w Teatrze Operetki w Warszawie odmawiał mi publicznej debaty... Pytałem go, dlaczego? Poczuł się osobiście zaatakowany, wpadł we wściekły gniew. W tym dniu ujrzałem w jego spojrzeniu coś, o czym filozof Valery jeden z najulubieńszych autorów Twojego Przyjaciela Francois Mitterranda pisał: "Jeśli spojrzenie mogłoby zabijać i płodzić, to ulice byłyby pełne trupów i grubych kobiet." Odmówił mi prawa do publicznego wystąpienia. Widocznie nie chciał o tym publicznie dyskutować. Można by negocjować system wymiany kompensacyjnej lub barterowej, ale nie zrobiono tego, Polska więc eksportowała swoje produkty, a w statystyce ujmowano to jako działalność ekonomiczną. Ale Polska robiła to "za nic", jakby chodziło o dar dla ZSRR ... Oprócz tego Związek Radziecki, który miał niewiele do sprzedania, odmawiał sprzedaży nawet tego za swoje ruble transferowe!!! Pan Eysymont, były prezes GUS, potwierdził, że polskie firmy kupowały towary: komputery, wideo, telewizory, tkaniny luksusowe w Europie Zachodniej, w Korei Południowej, Tajlandii i w wielu innych krajach. Płaciły w dolarach, a sprzedawały bezpośrednio do ZSRR za ruble, aby odnieść "korzyści" wynikające z wyjątkowego kursu rubla. Najczęściej te produkty nawet nie przechodziły tranzytem przez Polskę. A Bank Handlowy wymieniał rubla po 2100 zł, kiedy kurs oficjalny był 320--340 zł za rubla! W takim obłędnym systemie wystarczyło wystawiać fałszywe rachunki i jeden rubel rodził 6 rubli. KGB skwapliwie korzystało z takiej możliwości, jak twierdzi płk Rajski. W ten sposób Polska była rabowana i pozbawiona środków żywności, stawała się z dnia na dzień coraz biedniejsza, wzbogacając swoich upadających panów na zewnątrz i wewnątrz kraju. Ogołociła się z pożyczonych dewiz, aby mogła wzbogacić się nomenklatura, była zmuszona obniżyć wydatki społeczne do poziomu zagrażającego funkcjonowaniu własnej ekonomii, oszczędzając na sektorach tak istotnych, jak edukacja i lecznictwo publiczne. Niektórym szpitalom zabrakło lekarstw i chorzy musieli przynosić je ze sobą, również środki znieczulające, a czasem nawet żywności. A tymczasem nowi kierownicy przedsiębiorstw, "socjaldemokraci", dawni komuniści czekali spokojnie, aby kryzys pogłębił się jeszcze bardziej i wykorzystując sprzyjający system wyborczy oraz cierpienia narodu, mogli się spodziewać, że sytuacja ta przywróci im władzę!!!

A więc, jak mogło do tego dojść? Kto pozwolił na ten autentyczny sabotaż? 13 lutego 1991 roku komisja Senatu zgromadziła reprezentantów komisji: Stosunków Gospodarczych z Zagranicą, Gospodarki Morskiej, Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, Spraw Zagranicznych oraz Międzykomisyjnego Zespołu ds. Zadłużenia Gospodarczego. Poseł Krassowski poprosił wicepremiera Leszka Balcerowicza o wyjaśnienia zwłaszcza podstawowej kwestii, co będzie znaczyła dla budżetu ta suma 6,5 miliarda rubli transferowych. W swojej wspaniałej, konkretnej i udokumentowanej książce pt.: Afery, UOP, Mafia Elżbieta Isakiewicz opowiada, jak Balcerowicz zgodził się odpowiedzieć przy zamkniętych drzwiach. Kiedy dziennikarze wyszli z sali, powstało zamieszanie i wszystko skończyło się na gadulstwie: ani Balcerowicz, ani Janusz Sawicki, wiceminister finansów, ani Andrzej Budzyński wiceminister współpracy z zagranicą, nie byli w stanie odpowiedzieć na tak bardzo istotne dla Polski pytanie!!! Sawicki przyznał, że NBP musiało dodrukować 10 bilionów zł, bez żadnego zezwolenia i bez pokrycia, aby uregulować te fikcyjne długi... No i w tym momencie przewodniczący posiedzenia profesor Geremek zdecydował się zakończyć debatę !!! Te 10 bilionów zł kosztowało Polaków ponad l miliard dolarów, to znaczy ponad dwa razy tyle, co "pomoc" międzynarodowa otrzymana w tym czasie, aby nagrodzić psy polskie za ich wytrwałość i ich troskę o powrót demokracji w Europie.

W latach 1991-1995 ZSRR wymagał od Polski zaopatrzenia równowartości 7,8 miliarda rubli w produktach konsumpcyjnych w zamian za surowce. Negocjatorzy polscy podpisali umowę wartości 6 milionów rubli transferowych po cenach ustalonych przez ZSRR. Wiedzieli dokładnie, że nie będą w stanie tego wykonać. Ale pod szlachetnym pretekstem utrzymania poziomu zatrudnienia, rząd Mazowieckiego ponownie pozwolił na przedłużenie rabunku, "dekapitalizację" ekonomii, utrzymanie Polski pod batem sowieckim i pod władzą rubli transferowych. Za każdym razem, gdy poseł Krassowski chciał to udowodnić w parlamencie, odbierano mu głos, a w Komisji Współpracy z Zagranicą, kierowanej przez Bieleckiego, po prostu nie dopuszczano do dyskusji; szło się na obiad, a temat zasadniczy nie wracał już do porządku dziennego... Nie można uwierzyć w taki stopień niekompetencji negocjatorów polskich. Tylko współwinni w najwyższych sferach decyzyjnych rządu mogli pozwolić na takie zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu (patrz s. 142). Bo przecież, jakież to firmy mogły spisać owoce pracy Polaków na straty, sprzedając wyroby po cenach tak dalekich od ich realnej wartości. Kim są odpowiedzialni za to? Kto pozwolił na wywóz np. obrabiarek za 10% ich rzeczywistej wartości, czyli z 90% stratą?

SMUTNA RZECZYWISTOŚĆ

Decyzje i dekrety nie zawierają naturalnych dróg wyjścia z danego systemu, mimo że dają Polakom możliwości rozwoju, paraliżowanego od 45 lat przez system dyktatu państwowego. Żadne głębsze reformy nie były przeprowadzone. Na odwrót, usuwało się i te dobre resztki, które pozostały po komunizmie: protekcję dla produkcji wewnętrznej. Odtąd kryzys ogólny, ekonomiczny i społeczny, mógł się tylko pogłębić. Bezrobocie stawało się masowe, siła nabywcza pieniądza obniżała się, inflacja galopowała, a ceny wzrastały ku rozpaczy polskich bojowników o wolność, którzy nie rozumieli już sensu ich walki, jaką prowadzili w przeszłości. Plan Balcerowicza, ten plan -- który chciałeś zwalczać ubiegając się o prezydenturę, doprowadził społeczeństwo do takiej biedy, że ryzyko wojny domowej nie jest wykluczone. Poza prawem do pracy, co pozostało z tych 21 postulatów, które podpisałeś w Gdańsku w sierpniu 1970 r.? Zimna krew Polaków była i jest nadzwyczajna aż do dziś. Pan Balcerowicz, uparł się, że nie opuści niczego ze swojego planu, chwalił się tym, którzy chcieli go słuchać, że chce zniszczyć 50% firm polskich, "aby je uzdrowić". Jego postawę można dokładnie przyrównać do postawy lekarza, który zabija 50% swoich pacjentów, aby ich wyleczyć. nikt się temu nie sprzeciwiał! Tu dogonił filozofię "niszczycielskiego tworzenia Europy" dawniej tak drogą Jacquesowi Delorsowi i klasie współczesnych burzycieli, których koncepcja była inspirowana przez poganina Fryderyka Nietzsche wg którego z chaosu ma się wyłonić światło. Rezultaty do 1989 r. są nam dobrze znane:

-- Inwestycje przemysłowe były robione na korzyść czy na rachunek firm zagranicznych, które przebiegle legalnie wywoziły większość zysków,

-- Inwestycje rolne spadły o ponad 70%,

-- Produkcja krajowa spadla o 70%, oświadczyłeś w kwietniu 1992 roku byłbym chętnie poznał dokładne dane na ten temat na dzień dzisiejszy. Ale nawet jakby była niższą, czy jest tak wielki powód na pocieszenie po ogłoszeniu o 3,8% wzroście w roku 1993 lub nawet 6% na rok 1994. Oczywiście lepsze to niż nic,

-- Budżet na badania i rozwój spadł,

-- Zyski przedsiębiorstw obniżyły się o 50--90%,

-- Wskaźnik obowiązkowej składki ubezpieczeniowej (ZUS) płaconej przez przedsiębiorstwa osiągnął 48,5% plac brutto,

-- Wskaźnik rentowności banków polskich, który osiągnął zdaje się 73% w roku 1990, obniżył się do 31% w roku 1991, 25% w roku 1992 i do 21% w roku 1993. A bankructwo, w którym roku? Dziesiątki tysięcy Polaków naiwnych, ale w dobrej wierze, brało pożyczki lichwiarskie, wierząc, że uda im się zrealizować swoje przedsięwzięcia. Dzisiaj są zrujnowani lub wywłaszczeni... Niektórzy z nich popełnili samobójstwo. Tylko bankowcy i adwokaci zarobili na tym...

-- Budownictwo mieszkaniowe, które było już bardzo deficytowe w czasach komunistycznych, teraz stało się niedostępne dla młodych małżeństw, 20--50% lokatorów ma problemy z regulacją czynszu,

-- Poziom życia, większości pracujących obniżył się ogólnie o 50% i to nawet jeśli oficjalnie statystyki mówią o obniżeniu plac realnych o 33%... A na dodatek 22--23% wynagrodzeń płaconych jest na podstawie umowy zlecenia. W Łodzi wskaźnik ten doszedł do 34% rynku pracy. Bezrobocie, które miało mieć charakter przejściowy wg "profesora" Balcerowicza, przekracza liczbę 15% ludności zawodowo czynnej, a 30% w tak bogatym regionie jak Śląsk, czyli oficjalnie liczbę 2.840.000 osób do której należy dodać ponad 2.000.000 ludzi, którzy przeszli na wcześniejszą emeryturę. Liczba ta jeszcze będzie rosnąć.

Pani Suchocka utrzymując tradycje komunistycznego kłamstwa oświadczyła, że oddaje Polskę swoim następcom w dobrym stanie, stanie w pełnym rozwoju i mającą dobrą opinię za granicą, co nie jest poważne. Rywalizując z taką ilością bezrobotnych jak we Francji, kraju 56 milionów ludzi, lepiej "oszczędziłaby tych stów"!!! Jest to proporcja nie do przyjęcia, jest to sygnał bardzo ciężkiej porażki.

-- Raport UNICEF -- z listopada 1994, stwierdza wzrost beneficjentów pomocy społecznej o 60%, podczas gdy prawdopodobnie ponad 60% bezrobotnych nie ma już prawa do zasiłku,

-- Spożycie mięsa gwałtownie spada,

-- 72% (38,5 miliona) czynnej zawodowo ludności nie może znaleźć pracy,

-- Według innych źródeł, które zgubiłem, liczba inwalidów, którzy stanowili 9,7% ludności wg ostatniego spisu powszechnego z 1984 roku, znacznie się zwiększyła. Liczba rencistów i emerytów osiągnęła stan 45% w roku 1990 i 53% w roku 1993! Fiskus zabiera z nich 21% świadczeń, suma ta pobierana jest od emerytury wynoszącej śmiesznych 1.5 miliona zł miesięcznie,

-- 2/3 polskich rolników utrzymuje się z renty, zaledwie polowa może wykazać zyski,

-- Przyrost naturalny spadł do 12,5%,

-- Życie staje się coraz bardziej cięższe,

-- Liczba alkoholików podwoiła się. Polska ma 300 tys. narkomanów i zbliża się do 100 tyś. nosicieli wirusa AIDS

-- Bezpieczeństwo publiczne staje się problemem numer jeden,

-- Starzy ludzie umierają z braku pomocy medycznej, niedożywienia, stresów lub zimna!

Studia profesora Brunona Góreckiego z Instytutu Badań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego mówią, ("Polityka" z 8 października 1994) o dochodach niższych od 1,5 miliona zł dla 21% rencistów i emerytów, dla 45% rodzin z dwojgiem dzieci, 56% rodzin z trojgiem dzieci, 90% rodzin z czworgiem i więcej dzieci.

Profesor Janusz Czapliński cytuje również w Rzeczypospolitej (nr 217/1944) raport UNICEFU: 33% emerytów i rencistów i 58% dzieci w Polsce żyło w roku 1992 poniżej progu ubóstwa; ten próg jest określony jako 45% dochodów realnych w 1989.

PRYWATYZACJA

Priorytetem absolutnym było "wyleczenie" polskiego potencjału produkcyjnego: fabryk małych i średnich przedsiębiorstw, małego i średniego przemysłu, gospodarki rolnej. Trzeba było je zmodernizować, wyposażyć, i użyć wszelkich środków będących w dyspozycji dla polepszenia produkcji krajowej, dla polepszenia technologii wykończeniowej. Trzeba to było pozostawić w rękach Polaków, chronić od nieopanowanej zagranicznej konkurencji odmawiając otwarcia swoich granic dla wolnego rynku (Free Trade), (patrz s. 50--54) i reagując ostro na akcje paskarzy. W roku 1989 wartość robocizny w cenie kosztów produkcji polskiej nie przekraczała 5% ogólnie, 3,7% w przemyśle motoryzacyjnym i 3% w Stoczni Gdańskiej. Gwiazda dał mi do zrozumienia, że nie mogła być nierentowna skoro w Europie Zachodniej sięgała 30%, a w Stanach Zjednoczonych 40% tego co w Stoczni Gdańskiej. W takim wypadku gdyby nawet wszystkie pensje w Polsce były dwa razy większe, wliczając w to także place nieproduktywne, różnica w cenach nie powinna przekraczać 11--15%. Więc, jak tłumaczyć podwyżki cen o pareset procent bez rekompensaty? Jest tu coś niewytłumaczalnego.

Polscy ministrowie koalicji komunistycznej i postsolidarnościowej, jak ich nazywa prof. Balcerek, zgodzili się, aby im podawano bzdurną logikę instytucji międzynarodowych z MFW i Bankiem Światowym na czele, która polega na "uzdrowieniu ekonomii polskiej poprzez przyśpieszoną prywatyzację". Jest rzeczą jasną, że większość Polaków, którzy rzadko zarabiali ponad 30 dolarów miesięcznie w roku 1989, nie była w stanie odkupić majątku narodowego. Polityka prywatyzacji skierowana była do kapitałów zagranicznych. Pewne dokumenty nie były nawet redagowane po polsku. W gruncie rzeczy chodziło o wyprzedaż, organizowaną na licytacji, w celu umożliwienia odkupienia krajowych sil produkcyjnych, najbardziej rentownych, przez kapitał międzynarodowy po niższych cenach.

Sprzedaż dóbr produkcyjnych Polski kupcom zagranicznym zawiera w sobie autentyczne sprzeniewierzenie bogactw narodowych, a więc nowych źródeł finansowych, dla finansowania międzynarodowej polityki ekonomicznej. Jest to prawdziwe samobójstwo.

Słabe rezultaty prywatyzacji powinny nam otworzyć oczy. Całość zachodnich inwestycji ledwo przekroczyła 4 miliardy dolarów. Komentarz polityczny w "Biuletynie Ekonomicznym" nr. 33 (111) z końca czerwca 1994 r. odkrywa, że do momentu, "gdy w roku 1990 zaczęło funkcjonować prawo o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, 2711 z nich zostało przekształconych lub znajduje się w trakcie przekształceń -- czyli prawie 32% z 8400 przedsiębiorstw państwowych, zarejestrowanych przed końcem 1990 r. W tej liczbie 579 było przekształconych w jednoosobowe spółki Skarbu Państwa, 115 stanowi przedmiot sprzedaży akcyjnej, a 2132 były w stanie likwidacji lub oddane do bilansu."

Prywatyzacji dokonuje się czasem po cenach niezwykle niskich i ze skandalicznymi koncesjami. Np. firma Wedel, której właścicielem było państwo zapłaciła 153 miliardy zł podatków w 1991 r., czyli ponad 15 milionów dolarów. Za radą Bank of Boston (patrz s. 185) Ministerstwo Przekształceń Własnościowych zdecydowało sprywatyzować Wedla, wypuszczając 40% akcji dla Pepsico za drobną sumę 25 milionów dolarów. Trudno zrozumieć dlaczego, skoro Nestle dawało 40 milionów dolarów, ale mniejsza o to: Pepsico otrzymało jako premię zwolnienie z płacenia podatków na 3 lata!!! To znaczy, że fiskus daje

możliwość amortyzacji zdobyczy w ciągu 4 lat, utrzymując produkcję na poziomie 1991 r. !!! Polityka prywatyzacji staje się często prostym i czystym oszustwem, mimo przejęcia większości akcjonariatu, nie ma on rzeczywistego wkładu kapitału. Zyski wynikające z produkcji tych prywatyzowanych firm, które są włączone z tytułu wkładu kapitałów po wyeksploatowaniu z Polski, wykorzystują wewnętrzną wymienialność złotówki. To pozwala rabować i rujnować jeszcze bardziej zdolności produkcyjne Polaków. Poseł Krassowski wymienia fabrykę w przemyśle cukrowniczym, gdzie pięciu mianowanych "ekspertów" zarabia więcej niż 700 robotników. Polityka "prywatyzacyjna" bez skrupułów umożliwia usunięcie ludzi z zajmowanych stanowisk, skazując w jednej chwili na "kuroniówkę". Budowa Huty Warszawa "kosztowała" ponad 3 miliardy dolarów. Została ona odstąpiona za sumę 18,64 miliona dolarów, czyli za 0,061%, ale minister przemysłu i handlu w rządzie Hanny Suchockiej

miał powód do zadowolenia, został bowiem przewodniczącym zgromadzenia wspólników. Ministerstwo prywatyzacji powierzyło londyńskiej firmie konsultingowej Rotschild & Sons zadanie opracowania planu prywatyzacji firmy Orbis, tak jakby polskie firmy nie były w stanie wykonać tej pracy same. Według "Gazety Wyborczej" z grudnia 1991 r., Rotschild & Son pobrał jeden milion dolarów za te czynności, to znaczy 9,5 biliona zł hojnie zapłaconych przez Fundusz PHARE, państwom w Europie Wschodniej. A jeśli ich plan zostałby przyjęty, otrzymałby jeszcze 2,5% od sumy prywatyzacji. Ostatni przykład. Otwarcie Polskiego Rynku Importowego i pospieszne zniesienie istniejącej sieci dystrybucyjnej, umożliwiło danie preferencji dla produktów importowanych. Firma Podhale, która zatrudniała około 10.000 osób, musiała zwolnić połowę swojego personelu i o tyle zmniejszyć produkcję butów. Dzięki temu spadkowi produkcji, firma znana z wysokiej jakości na całym świecie, dostawca dla wielkich firm zachodnich jak Puma, Adidas, Royce, będzie odkupiona za bezcen... wg tego, co wiem, cena butów nie obniżyła się. Po wykupieniu przez firmy amerykańskie zakładów papierniczych w Kwidzyniu, cena produkowanego tam papieru wzrosła trzykrotnie. Sytuacja ta zmusiła mnie do 50% obniżenia nakładu tej książki. Dowiedziałem się ostatnio o grupie "zaradnych bankowców z woj. Koszalińskiego, którzy to przypisali sobie 80% kredytów, przeznaczonych dla ich banków. Dzięki temu ci "biznesmeni" mogli wykupić okoliczne hotele i fabryczki, a dzięki powiązaniom z lokalnymi władzami (pochodzącymi jeszcze z nomenklatury), nie musieli spłacać odsetek od kredytów. W efekcie skarb państwa musiał wyłożyć około 100 miliardów zł, aby pokryć powstałe straty. Chciałbym zadać pytanie: czy aktualny v-ce prezes NBP nie był dyrektorem tego spółdzielczego banku? Oto jest właśnie prywatyzacja! Chyba to tłumaczy, co chce powiedzieć Ernst & Young oceniając w październiku 1992 r., że Polska jest najlepszym krajem dla inwestycji! Nigdy Polska nie była tak rabowana od odzyskania niepodległości w roku 1918.

Budżet Polski liczy na zainkasowanie 1,17 miliarda dolarów w 1995 r. Odstąpi za bezcen w 1995 r. m.in. Orbis, LOT, a nawet sieć dystrybucji RUCH. Przypuszczam że, dlatego, aby Zachód mógł jeszcze łatwiej sprzedawać tu swoje produkty. To szaleństwo będzie twardo prowadzone przez wicepremiera Kołodkę. Znowu Polska jest w niebezpieczeństwie. Utrzymywanie prywatyzacji przez rządy liberalne, postsolidarnościowe i komunistyczne jest dowodem braku zdolności do sprawowania rządów w Polsce... Nawet komuniści nie prowadzili takiej aberacyjnej polityki ekonomicznej. Firmy międzynarodowe prowadzą do prostego i czystego kolonializmu ekonomii Polskiej. Prywatyzacja w Polsce jest to etap budowy wolnego rynku globalnego Getta (patrz s. 50--54) przed ostateczną delokalizacją firm polskich. W krajach jeszcze tańszych dla zysku koncernów ponadnarodowych. Sir James Goldsmith, który nie ma tych samych koncepcji ekonomicznych i filozoficznych, które rozwijam w swoim opracowaniu, mimo że mamy bardzo wiele wspólnego. 17 lipca 1995 r. dał on wspaniałą radę na TV SAT najwyższej wartości. "Odrzućcie koncepcję zachodu (...) Nasi politycy są słabi oni są raczej kontrolowani przez grupy biznesu niż grupy społeczne. Jest pomiędzy nimi korupcja jakiej historia nigdy nie znała." !

PRZYPOMNIENIE PARU SPRAW

Tylko 3 lata potrzeba było (1945--48) polskim komunistom, aby podkopać zdrową bazę ekonomii narodowej. Ustawa z 27 września 1948 r. pozwoliła im przywłaszczyć sobie wszelkie mechanizmy produkcji i dystrybucji. Polska wpadła w mechanizm machlojek i niskiej produktywności ekonomii marksistowskiej. Przez trzy pierwsze lata liberalizmu Polska stadła chyba więcej swojej substancji produkcyjnej niż przez 44 lata rabunku komunistycznego. Nawet nie jest w stanie wykorzystać kredytów, oddanych do jej dyspozycji, ani nawet nadwyżek rezerw finansowych.

Parę razy o tym przypominałeś, kochany Lechu, ale kto może płacić tak ogromne oprocentowanie jak 80%, 50%, a teraz 42% --38%! Fakt, że Polacy się na to oburzają oznacza, że zrozumieli, iż nigdy nie byliby w stanie tego zwrócić, że to był sposób na ich wywłaszczenie. Ostateczna to faza odkupienia terytorium Polski po pospiesznej polityce prywatyzacji. Aby dojść do takiego rezultatu, nie postępowałoby się inaczej. Najpierw komuniści uchylili prawo lichwy z XIX wieku, ustalone na 12% , maksymalnie, i oddali do dyspozycji nowe prawo dewizowe z 15 marca ! 1989 r. Pozwoliło to na sprzeniewierzenie dochodu narodowego przez ludzi wtajemniczonych, a następnie na zniszczenie siły roboczej przez inflację, spowodowaną przez narzucenie polityki MFW i Banku Światowego. A wprowadzenie funduszu stabilizacyjnego pozwoliło utrzymać i pogłębić tę sytuację.Owszem, w 1989 roku można było się spodziewać odbudowy Polski w ciągu paru lat na zdrowych podstawach. Dramatem jest to, że Polska nie wybrała drogi swoich interesów. Decyzje były powzięte przez stałych drapieżców, którzy ograbiają Trzeci Świat, podtrzymują ubóstwo i wykorzystują trudności innych państw. Odrzuciłeś te fakty, o których Ci pisałem w 1988 roku. Fakty teraz stoją przed Tobą. Parę osób mogło to wypowiedzieć w Telewizji Polskiej. Sam o tym mówiłeś, sam wymieniałeś jawnie odpowiedzialnych za to: MFW i Bank Światowy... Było to w kwietniu 1990 roku po II Zjeździe Solidarności. Jak to się stało, że zmieniłeś później zdanie?...

(...)

"AFERY" SĄ ODPOWIEDZIALNE ZA PUSTE KASY PAŃSTWA, A WIĘC ZA BIEDĘ SPOŁECZEŃSTWA POLSKIEGO

W biednym sklepie w Polsce można znaleźć alkohole, papierosy, produkty wytwarzane po cenach dużo niższych od cen realnych, gdyby podatki i opłaty celne byłyby uregulowane. Kto mógłby ignorować fakt, że 90% papierosów sprzedawanych na polskim rynku pochodzi z przemytu? Kto mógł pozwolić sobie na to, żeby państwo straciło 80% wpływów podatkowych za każdą butelkę alkoholu wwiezionego do Polski i 50% na każdej paczce papierosów? Odpowiedź jest prosta. Ministrowie koalicji liberalnokomunistycznej popierali układy mafijne i kryli wszystko, aby przywłaszczyć sobie władzę ekonomiczną, jako etap przygotowawczy do odzyskania władzy politycznej.Minister finansów Leszek Balcerowicz, minister Jerzy Osiatyński, wiceminister finansów, minister Andrzej Milczanowski czy szef Urzędu Ochrony Państwa (UOP) Jerzy Konieczny -- czy ci ludzie byli pozbawieni wiadomości na ten temat, a jeśli tak, to kto był za to odpowiedzialny? Trzeba przeczytać i jeszcze raz przeczytać opracowanie Elżbiety Isakiewicz: Afery? UOP? Mafia? Edmund Krasowski ujawnia. Wydawnictwo Antyk, Warszawa 1993. Można z niego się dowiedzieć, jak minister Balcerowicz, uczeń Jeffreya Sachsa wykonał rozporządzenia przygotowane przez Ireneusza Sekułę, byłego wiceministra komunistycznego rządu pod przewodnictwem M. F. Rakowskiego. To rozporządzenie miało kontrasygnatę premiera Mazowieckiego, wywodzącego się z "okrągłego stołu", oraz komunistycznego ministra do spraw współpracy gospodarczej z zagranicą, wielkiego piewcy Wolnego Rynku, Marcina Święcickiego, obecnego prezydenta Warszawy.

Aby wprowadzić mafię lub kartel alkoholowy do Polski, należy zwolnić obcokrajowców od podatków i opłat za te towary. A to właśnie "genialny" Balcerowicz ofiarował im na tacy. Nie przyszło mu ani na moment do głowy, że polscy rolnicy sami mogli dać surowce na wyprodukowanie tego alkoholu. Na pewno nie ,,wiedział", że na początku naszego wieku przemysł spirytusowy zajmował 3 miejsce w świecie pod względem produkcji. Nie będę robił przeglądu wszystkich skandali finansowych, ukrywanych przez tych ,,niezdolnych inteligentów", którzy kierują Polską. Znani są przez wszystkich Polaków w mieście i na wsi. Ograniczę się do cytowania ogromnych szkód, jak to ocenił poseł Edmund Krasowski

ZESTAWIENIE SPRZENIEWIERZEŃ UDOWODNIONYCH MIĘDZY 1990-1991

Afera Rublowa 15 bilionów zł

Afera Rublowa, import z NRD

Ruble wymienione w Polsce na bazie

wymienialności wewnętrznej 14 bilionów zł

Afera paliwowa 2 biliony zł

Afera spirytusowa 10 bilionów zł

Afera papierosowa 15 bilionów zł

Afera składów celnych 3 biliony zł

Afera "ART-B" 6 bilionów zł

Afera FOZZ 10 bilionów zł

Razem 75 bilionów zł

Z powodu braku oficjalnych danych dotyczących zalegalizowanych oszustw nie można się dziwić, że w tych liczbach mogły się pojawić niedokładności, tak jak np. w aferze FOZZ, gdzie pewne sumy były zwrócone. Osobiście chwalę posła Edmunda Krasowskiego i pułkownika Mariana Rajskiego ze rekonstytuowanie tych danych, za wkład ogromnej pracy i pokonywanie przeszkód stawianych przez rządzących Polską.

OSZUSTWO I NIEKOMPETENCJA SĄ OPŁACALNE

Wszystkie te machlojki zrujnowały Skarb Państwa i nadziej milionów Polaków skazanych dzisiaj na nędzną wegetację. Te 75 bilionów zł, czyli 75 tysięcy miliardów zł, to była równowartość rocznego deficytu narodowego. Państwo już nie jest w stanie skutecznie interweniować. Oszustwa celne, za które winę ponosi korupcja administracji, wynoszą prawdopodobnie jeszcze kilka kolejnych dziesiątek bilionów zł. Liberalizm jest odpowiedzialny za rozhulaną spekulację finansową i odpływ kapitału narodowego, jakiego nie było nigdy w całej historii Polski. Ciekawą sprawą jest to, że te pieniądze, które cichcem "wymknęły" się za granicę, tylko w części były czysto polskie, reszta pochodziła z pożyczek zaciągniętych od MFW, Banku Światowego lub innych źródeł. Efektem jest deficyt finansowy, którego Polacy nigdy nie będą w stanie zwrócić. Nie będą nawet w stanie utrzymać dóbr nabytych w okresie komunizmu. Heroiczna rewolucja w Polsce, Twoja rewolucja Lechu rozpływa się !!!

Kto to był, kto tak żarliwe bronił Balcerowicza na sesji parlamentu maja 1993 roku i przekonywał o niewielkich skutkach jego potknięć: To nic. on nam wyświadczył tyle przyslug. Przysługi? Jakie? Dla kogo? Dla ludzi? Czy dla spekulantów? Dla kumpli? Dla uczniów. "Doświadczenie i przyszłość" dla Okrągłego Stołu? Aha! To był Mazowiecki! Stopień demoralizacji Polski mierzy się częstością ataków ze wszystkich stron przeciwko odważnemu posłowi z Elbląga i Mazur.

Za to tak ważne odkrycie, jak i wiele jeszcze innych, które nie mieszczą się w połowie, jak to określał p. Pańko, były prezes NIK, i za to, że chciał wyjaśnić, co się działo w Polsce, kampania oczerniania i kalumni padła na mojego przyjaciela Edmunda Krasowskiego, człowieka odważnego, wytrzymałego, człowieka prawdy. W efekcie tych działań stracił swój mandat poselski. Historia lubi się powtarzać, "nikt nie jest prorokiem w swoim kraju."

Owszem, jest to jednak lepsze niż być rozerwanym przez bombę jak Dimitri Kołodow, ankieter dziennika moskiewskiego "Komsomolec" 17 października 1994 r. w Rosji!!! Kołodow prowadził śledztwo w armii rosyjskiej na temat afer ...

Jest już udowodnione, ze niekompetencja opłaca się. Krzysztof Horodyński, wiceinspektor odpowiedzialny za błędy popełnione w związku z oplotami celnymi, został zwolniony z piastowanej funkcji w następstwie dochodzenia NIK. A zaraz potem otrzymal nominację na radcę handlowego w randze ministra w Ambasadzie R. P. w Brukseli.

Inspektor generalny Urzędu Ceł Witold Marczuk, który tak skutecznie potrafił organizować represje przeciwko przemytowi papierosów, wartości paruset miliardów zł, został zwolniony z funkcji przez ministra Arendarskiego z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Na jego miejsce został mianowany Maciej Lubik, były pracownik służb specjalnych (SB), z 32-letnim stażem w tej organizacji... Niekaralność odpowiedzialnych to przykład porażki, ponieważ przekonuje ludzi, że każdy może robić co chce. W rzeczywistości można się założyć, że mali przestępcy będą zajmować dość miejsca i czasu w sądach, aby "grube ryby" mogły ;

spokojnie sprzeniewierzać ,,hurtowo" publiczne fundusze. I jest to niemożliwe, żeby KGB, GRU czy ministerstwo finansów i współpracy gospodarczej z zagranicą nie były zorientowane w tych operacjach.

OSZUŚCI WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ

Wydawało się że w 1994 r. aktorzy życia politycznego mieli za cel zabezpieczenia wspólnego dobra, a nie obronę konsumpcji, która się stała instytucją. Sprzeniewierzenia osiągają ogromne rozmiary, a raporty NIK nie powodują żadnej reakcji autorytetów prawnych. Francuski prokurator wyznał w listopadzie 1994 r., że otrzymuje wiele anonimowych listów, w których znajdują się dowody potwierdzające, że nie ma odpowiedniej liczby ludzi, aby ścigać sądownie "przestępców"... Wyjaśnił, on że wyznacza sędziów tylko do spraw poniżej l miliona franków (4.4 biliona zł)!!! Sprawy dotyczące kwot poniżej 500 tys. franków są odkładane do szuflad. "Oszuści wszystkich krajów lączcie się", mogłoby być nowym hasłem liberałów. "Unia robi siłę"... Dobry naród znajdzie dobre przykłady! Widać, że demoralizacja służy zwolennikom "Laissez -- Faire". W każdym razie przypominam Tobie kochany Lechu, że konstatując te nieprawidłowości, zdecydowałeś się 17 września 1990 roku objąć ster władzy w Polsce, aby zrobić porządek w sprawach państwa.

MECHANIZM RABUNKU FINANSOWEGO POLSKI

Według Jerzego Przystawy z Wrocławia istniał systematycznie stosowany mechanizm działania, mający na celu rabunek dóbr Polski. A odbywał się w następujących 4 etapach:

1. W pierwszym banku o nazwie A pożyczasz sumę 100 milionów dolarów lub złotych. Ta pożyczka musi być jak najwyższa, bo im więcej pożyczasz, tym większe są zyski. Pretekst, aby otrzymać te pieniądze musisz uzyskać od kumpla, który akurat pracuje w tym banku np.: prywatyzacja firmy (Z.M. Ursus), lub restrukturyzacja innej firmy (Pafawag), itd. Stopa procentowa jest naturalnie wysoka. Powiedzmy np., że wynosi ona 80%. Czyli po roku trzeba będzie zwrócić: 100+80 = 180 milionów.

2. W drugim Banku o nazwie B włóż do depozytu owe 100 milionów, które pożyczyłeś; otrzymujesz w danej skali procentowej o dwa punkty mniej od Twojej pożyczki. Po roku otrzymasz więc 100+78= 178 min.

Ale tutaj zaczyna się subtelna sztuka produkowania pieniędzy z niczego; ten mechanizm był opisany przez Bagsika i Gąsiorowskiego w książce pt.: Jak ukradliśmy księżyc.

W Banku B otrzymujesz akredytywę, która gwarantuje Ci wypłacalność tych 178 min w uzgodnionym terminie. Z tą akredytywą opuszczasz Polskę i przybywasz do jakiegoś przyjaznego kraju.

3. Banki zachodnie przyznają pożyczki ze wskaźnikiem od 8

do 12%. Z akredytywą w innym banku zachodnim o nazwie C otrzymujesz więc pożyczkę ok. 170 milionów na 10% (wskaźnik 8--12%).

Po roku będziesz winien Bankowi C: 170+17 == 187 milionów.

4. Teraz praktykujesz "wstrząs powrotny" (bounce Back). Polega to na tym, że 170 milionów, które dostałeś w złotych, wkładasz do depozytu w banku polskim według poprzednio podanego wskaźnika 78%. Otrzymujesz więc po roku: 170+78% od 170 to znaczy 302,6 miliona. W tym momencie podsumowujesz całość swoich operacji:

Do zwrotu będziesz miał:

180+187 == 367 milionów i dostaniesz: 178+302,6 = 480,6 milionów.

Otrzymujesz więc zysk: 480,6--367= 113,6 miliona.

Za te zainwestowane 100 milionów otrzymałeś po roku 113,6 miliona bez podatku. Ten mechanizm dokładnie tak samo zastosowali Bagsik i Gąsiorowski, sprzeniewierzając 500 mln dolarów w ciągu dwóch lat!!!

Ten sam sposób zastosowano w skandalu związanym z FOZZ, na którego tropie znalazł się Falzman, zanim nie zginął w wypadku samochodowym. Faktem jest, że stopy oprocentowania zmieniły się w tym czasie, opadając w dół, powodując obniżenie zysku w tego rodzaju operacjach. Zysk z takiego przedsięwzięcia nie przekraczał już 100% a wynosił jedyne 50-70%!!!

Co pozwalało dokonać takiego monumentalnego oszustwa Dwa wybory wykonane przez Balcerowicza:

- wolna wymiana dolar kontrolę wymiany - złoty, eliminując praktycznie wszelką

- różnica wskaźników między oprocentowaniami, dolara a złotówki. Czy ten inteligentny Balcerowicz mógł zignorować puszkę Pandory, którą otwierał dokonując tych wyborów?

Odpowiedź brzmi -- nie! Nie mógł zignorować, jeśli rzeczywiście był tak inteligentny, jak się to ogólnie twierdzi, albo mógłby to zignorować i tylko wtedy, kiedy byłby królem imbecyli. Na poważnie można powiedzieć, że system Balcerowicza otwiera możliwość ułożenia reguł rabunku ekonomii polskiej z ucieczką kapitałów rzędu 25--30 miliardów dolarów w ciągu dwu lat!!!

Nie będę mówił tu o innym mechanizmie rabunkowym, opartym j na prywatyzacji (patrz s. 139 i dalsze) i o działalności Giełdy Papierów Wartościowych. O tym, który dotyczy np. Browarów Żywiec, sprywatyzowanych po cenie zysków jednego roku, gdy ponad rok później ta firma była warta 20-krotność wartości zysku. Można by powiedzieć, że nie chodziło o prywatyzację, ale o system grabieży zorganizowany na szkodę państwa i narodu polskiego i to dla zysku obcych interesów i aferzystów z nomenklatury.

Nigdy od 1918 roku Polska nie była rabowana w takim stopniu. Można zapytać, dlaczego w 1980 roku komunistyczny premier Rakowski aprobował prawo z XIX wieku, które ograniczyło wskaźnik procentu lichwiarskiego maksymalnie do 12%?

(...)


13 stycznia 2011 r. o 7.00 rano w 69 rocznicę meczeńskiej śmierci w Dachau bł Ks .Emila Szramka udawadniającego polskie pochodzenie Papieża św Piusa X w Klasztorze pw.,,Najświętszej Krwi Chrystusa ,,sióstr karmelitanek na terenie byłego obozu koncentracyjnego Dachau zostanie odprawiona Msza św w intencji wszystkich ofiar obozów koncentracyjnych ,wszystkich ofiar stanu wojennego, w intencji milionów Polaków wygnanych z Polski ,o wieczną szczęśliwość śp Zbigniewa Łabędzkiego twórcy portalu ,,Ojczyzna.pl" jego żony Jadwigi i syna Jacka zmarłych na wygnaniu w Kanadzie .

Wszyscy rodacy, którzy w stanie łaski przelaliście krew za Ojczyznę i wiarę w walce z poganami i wrogami Krzyża, módlcie się za nami.
Wszyscy w chwale niebieskiej rodacy i rodaczki, którzy modłami, łzami, cierpieniem, pracą i ofiarą chcieliście Królestwo Boże wybłagać dla Ojczyzny i świata całego, módlcie się za nami, módlcie się za Ojca Świętego 
 

Msza św w intencji wszystkich ofiar  obozów koncentracyjnych ,wszystkich ofiar stanu wojennego, w intencji milionów Polaków wygnanych z  Polski ,o wieczną szczęśliwość śp Zbigniewa Łabędzkiego twórcy portalu ,,Ojczyzna.pl" jego żony Jadwigi i syna Jacka zmarłych na wygnaniu w Kanadzie została odprawiona.

 

13 grudnia 2010 r  Rzym Polski Kościół św. Stanisława B.M. przy via delle Botteghe Oscure 15 fudnacji  sługi bożego Stanisława  Kardynała Hozjusza,


13 grudnia 2010 r Altótting, gdzie  proboszczami było 2 wnuków  Króla Jana III Sobieskiego  gdzie  spoczywa 5 serc wnuków Króla Jana III Sobieskiego ,a Matkę Boża adoruje  prawnuk Króla Jana III Sobieskiego ,zięć Króla Augusta III Sasa .
13 grudnia 2010 r w Monachium Pflegeheim St Catherine Laboure Biberger str 8, 82008 Unterhaching..gdzie w 2006 r odszedł do Ojczyzny Niebieskiej Ks Ryszard Aretin potomek adoptowanego przez Teresę Kunegundę Sobieską syna Króla Armenii  
Johanna  Baptisty  Bakdasara  Aroutioun Caziadura  ur 24 czerwca 1703 r w Konstantynopolu 
 13 grudnia 2010 r Monachium Kloster der Servitinnen 8000 München, Herzogspitalstr 9

( fundacja córki Króla Jana III Sobieskiego – od 17 sierpnia 1704 r regentki Bawarii -Teresy Kunegundy Sobieskiej –Wittelsbach w dziękczynieniu za połączenie rodziny po 10 latach  w Monachium ( 10 kwietnia 1715 r  )

„Prawda nas wyzwoli”

Tak.

 To nie jest jeden z setek nadużywanych cytatów biblijnych, a mądra i prosta recepta na odwrócenie tego, co nam dziś grozi.

Ale aby poznać prawdę trzeba mieć wiedzę. Zatem naszym obowiązkiem jest tę wiedzę   posiąść.

 I nie tylko posiąść, ale i dzielić się nią z innymi.

Tej wiedzy coraz mniej znajdziemy na uniwersytetach i w szkołach, opanowanych przez libertynów.

 A więc samokształcenie.

 Samemu i w grupach.

Pamiętajmy, jak nas uczy historia, że właśnie to samokształcenie pozwoliło nam odzyskać Polskę po długich latach niewoli.

Niestety, zabrakło wiedzy, ale i czasu, aby tę wolność utrzymać.

Teraz musimy zacząć znów ten wielki proces samokształcenia Narodu.

 Czy damy radę?

Szcześć Boże!

 

+ śp Zbigniew Łabędzki 

  Kanada 28.IX.04

 

Są bóle ludzkie, co okropnie bolą,
Bardziej, niż rozdzierane co dzień własne blizny.
To są bóle narodu, to bóle Ojczyzny
Jedno, co mnie podźwignąć, co pokrzepić może,
I lżejszą czyni mojej niewoli obrożę,
To myśl - myśl jasna, święta, co wznosi się ptakiem,
Że jestem i pozostanę na zawsze Polakiem! -
Że wiary ojców, co śmie patrzeć w oczy hydrze,
Nie zaprę się!

 Wróg chyba z sercem   razem   mi   ją
wydrze!

                 List do Zosi

                 Dachau 4 maj 1943

 

LIST  Z KACETU
do Zosi


  "Ten, kto kocha, zostanie zbawiony"...

Daj mi Duszę

    Czas, który mamy na ziemi, jest czasem łaski i miłosierdzia, który Bóg ofiarowuje nam, byśmy zrealizowali swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i byśmy przez swe ziemskie wybory decydowali o swoim ostatecznym przeznaczeniu (por. KKK 1013). "Śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie" (KKK 1021).

 Ten, kto kocha, nie musi się obawiać sądu miłości.

http://milujciesie.org.pl/nr/temat_numeru/quotdaj_mi_duszequot.html
Bł.Stanisław Papczyński http://stanislawpapczynski.org/pl/contacts/vicepostulators.php

45 zasad zniewolenia

Poniższy tekst – tłumaczenie z języka rosyjskiego instrukcji znalezionej w kancelarii Bolesława Bieruta, pierwszego powojennego prezydenta Polski – jest dokumentem niezwykłym i wstrząsającym. Wynika z niego jasno, że jest to instrukcja przeznaczona dla placówki KGB  w ambasadzie sowieckiej w Warszawie, która jakimiś drogami dotarła do polskich władz komunistycznych. Być może drogi te nie były zbyt kręte, przecież Bierut to przedwojenny agent NKWD. Nie to zresztą jest najważniejsze. Najważniejsza jest treść tej instrukcji pochodzącej z 1947 roku. Lektura 45 punktów nakazujących totalne podporządkowanie kraju interesom ościennego mocarstwa, zniszczenie gospodarki, samodzielności społeczeństwa i wszelkiej inicjatywy jednostek, budzi grozę. Tak jak grozę budzą dziś u wielu obserwatorów Polski skutki komunistycznych rządów po 45 latach. Dokument ten, nadesłany z kraju, opublikował „Nowy Dziennik”.

Czytaj dalej

Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko"

100 lat temu, 12 marca 1910 r. urodził major Zygmunt Szendzielarz
"Łupaszko", żołnierz do końca wierny Niepodległej Polsce, za swoją
służbę dwukrotnie odznaczony orderem Virtuti Militari, Krzyżem
Walecznych, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Zygmunt Szendzielarz był żołnierzem kampanii wrześniowej. Jako dowódca
szwadronu kawalerii walczył w szeregach Armii "Prusy" i Grupy
Operacyjnej gen. Andersa.

Od początku okupacji był uczestnikiem konspiracji niepodległościowej,
członkiem Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej, jednym z
organizatorów ruchu oporu na Wileńszczyźnie.

W 1943 r. objął dowództwo pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego
na Wileńszczyźnie, który przyjął nazwę 5 Wileńskiej Brygady Armii
Krajowej. W latach 1943-1944 5 Wileńska Brygada Armii Krajowej
stoczyła kilkadziesiąt bitew, prowadząc krwawe walki z okupantami
niemieckimi i litewskimi oraz z sowiecką partyzantką terroryzującą
Polaków. W czasie tych działań "Łupaszko" zdobył sobie zaszczytną
opinię znakomitego dowódcy.

Major Zygmunt Szendzielarz uniknął tragicznego losu większości
żołnierzy wileńskiej AK podstępnie rozbrojonych i uwięzionych przez
Sowietów po operacji "Ostra Brama". W 1944 r. przedostał się na teren
Białostocczyzny i odtworzył tam oddziały 5 Wileńskiej Brygady AK,
stając do walki z komunistyczną okupacją. Mimo ogromnej dysproporcji
sił szwadrony 5 Brygady rozwinęły szeroko zakrojoną działalność,
tocząc walki z komunistycznymi siłami bezpieczeństwa na terenie
Podlasia, Białostocczyzny, Warmii, Mazur, Pomorza Gdańskiego i
Zachodniego. W latach 1945-1952 przeprowadziły około 450 akcji
zbrojnych, mimo iż przeciwko żołnierzom 5 Wileńskiej Brygady AK
zmobilizowano duże siły NKWD, UB, KBW i MO..

W jednostkach podległych majorowi "Łupaszce" panowała wzorowa
dyscyplina. Zwalczały one nie tylko komunistyczny aparat
bezpieczeństwa, ale także chroniły ludność przed pospolitymi
bandytami.

Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" został aresztowany w czerwcu
1948 r., a następnie skazany na osiemnastokrotną karę śmierci. W
śledztwie zachował godną postawę. O łaskę nie poprosił. Wieczorem 8
lutego 1951 r. został stracony w więzieniu mokotowskim. Miejsce jego
pochówku jest nieznane.

Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" stał się symbolem niezłomnej
walki o Niepodległą Polskę, jaką toczyli Żołnierze Wyklęci - żołnierze
antykomunistycznego ruchu oporu z organizacji Wolność i Niezawisłość,
Armii Krajowej na Kresach Wschodnich, Ośrodka Mobilizacyjnego
Wileńskiego Okręgu AK, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego
Zjednoczenia Wojskowego, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Konspiracyjnego
Wojska Polskiego i z wielu innych organizacji; podkomendni
podpułkownika "Kotwicza", podporucznika "Zagończyka", kapitana
"Młota", majora "Orlika", majora "Zapory", kapitana "Warszyca", majora
"Ognia", kapitana "Bartka" i wielu innych, których żołnierski szlak
kończyła śmierć w nierównej walce z komunistycznymi siłami
bezpieczeństwa bądź ubecki strzał w tył głowy.

Niech polska ziemia utuli ich do spokojnego snu.

- Jan Kulach

Szanowni Czytelnicy i Współpracownicy portalu Ojczyzna

W nieodgadnionym zamyśle 13-tego grudnia 2009 zabrał nam Pan Bóg twórcę, właściciela i redaktora portalu Ojczyzna ś.p. Zbigniewa Łabędzkiego.

Długo będziemy rozpamiętywać tę dotkliwą stratę, ale także szukać ukojenia i zastanawiać się, jak zapełnić pustkę, którą wytworzyło Jego odejście.

Jedno wiemy już dzisiaj - Portal "Ojczyzna" jest ważnym dziełem ś.p. Zbyszka Łabędzkiego, któremu do ostatniego tchnienia poświęcił On dziesięć lat swego życia, wypełnionego w całości służbą Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Ten portal musi trwać i postaramy się by trwał jako żywy pomnik Zbyszka.

Nie będzie już Jego nowych tekstów, nie będzie analiz, interwencji i inicjatyw w wyszukiwaniu ważnych tematów debaty o Polsce. Będziemy natomiast chcieli utrzymać to, co zdołamy kontynuować. Będą zamieszczane nowe teksty na temat najważniejszych spraw, będą kontynuowane linki do dotychczasowych stron internetowych, które Zbyszek Łabędzki uznał za szczególnie warte propagowania, w tym szczególnie ciekawy link do strony p. Marii Teresy Tuszyńskiej-Thrun. Będzie także dostępne całe bogate archiwum strony i biblioteka.

Będą też kontynuowane Zapiski Polaków (prof. R.Broda), z częstością większą, niż w ostatnim czasie. Forum dyskusyjne będzie na razie nieaktywne, ale mamy nadzieję, że w dalszym terminie, w jakiejś formie przywrócimy możliwość komentowania na żywo.

Podpisując ten komunikat nie używamy nazwisk, ale chcemy zaznaczyć, że do takiego podpisu upoważniło nas szczególne zaufanie, jakim darzył nas ś.p. Zbigniew Łabędzki.

Przyjaciele Redaktora Naczelnego Portalu "Ojczyzna"

ś.p. Zbigniewa Łabędzkiego

 


 

EUROREGIONY

Uwaga, na prośbę naszego Czytelnika publikujemy mapkę euroregionów na terenie Polski. Proszę kliknąć na mapkę, aby zobaczyć powiększenie.

 

Żródło:
http://biurose.sejm.gov.pl/teksty/i-686.htm

 


 

 


 


O NASZYM PORTALU


 

 

 


 

 Niezbędnik każdego Polaka

Czy myślisz?

Przeczytaj, zapamiętaj i podaj dalej

Zofia Kossak-Szczucka

Dekalog Polaka

Antoni Bratkiewicz

Rachunek sumienia polskiego polityka

Abp Jan Paweł Woronicz

Przekleństwo rzucone na targowiczan

Johannes Climacus

Pycha

O. prof. Józef Bocheński

100 zabobonów


NASI PRZYJACIELE


• nowe Telewizja interPOLONIA

•  Maria-Teresa Tuszyńska-Thrun Ogromny ładunek patriotyzmu i wiary. Mnóstwo mało znanych szczegółów z historii Polski i polskiego katolicyzmu.
"Zapasowa" strona Pani Marii Teresy:
www.mariateresa.ojczyzna.pl

 STRONA  p. Marzeny Zawodzińskiej
- Pani Marzena zaprasza "do wędrówki po niezwykłym, pełnym niespodzianek świecie Gilberta Keitha Chestertona - katolickiego pisarza i publicysty w Anglii na przełomie wieków. Wyborny dział "Chesterton o..."

•  Kwartalnik CYWILIZACJA

•  Europejski Monitor Ekonomiczny  
EEM
publikuje analizy i opinie dotyczące sytuacji i tendencji gospodarczych, ze szczególnym uwzględnieniem zmian zachodzących na światowej i europejskiej scenie ekonomicznej.

•  POWŚCIĄGLIWOŚĆ i PRACA - miesięcznik katolicki
xx Michalitów. Doskonała lektura! Pismu grozi w tej chwili zamknięcie. Nie pozwólmy na to !
CZYTAJMY i POPIERAJMY!

•  STANISŁAW MICHALKIEWICZ - strona autorska - artykuły, komentarze, felietony

•  FUNDACJA Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej

•  MOTO - magazyn publicystyczno-reklamowy o tematyce motoryzacyjnej i społecznej

USOPAŁ - Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej - oficjalny serwis USOPAŁ oddział w Peru

Instytut Romana  Dmowskiego  w Chicago

NIE dla UE! Najbardziej kompletny zbiór artykułów i wiadomości obnażających propagandę euroentuzjastów. 

Strona prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego

Nasza Witryna   Doskonała strona! - największy w Internecie zbiór artykułów w języku polskim i angielskim broniących stronę polską przed napadami antypolaków.

PINAKOTEKA - wspaniały zbiór malarstwa polskiego - każdy musi obejrzeć - ku pokrzepieniu serca i nasycenia się polskością

Muzeum Polskich Dzieci Wojny w Klementowicach k/Puław ufundowane i prowadzone przez Marię Perkowską-Rusek

Jacek Trznadel - informacja o Pisarzu i Jego twórczości

Henryk Pająk - informacja o Pisarzu i Jego książkach

Jerzy Robert Nowak - informacja o Pisarzu i Jego książkach

Jerzy Robert Nowak - Oficjalna strona internetowa

NASZ DZIENNIK   Dziennik ogólnopolski o profilu patriotyczno - katolickim.

RADIO MARYJA   Można słuchać w internecie 24 godz. na dobę

Telewizja TRWAM  w Internecie

WYŻSZA SZKOŁA KULTURY SPOŁECZNEJ I MEDIALNEJ

INSTYTUT ŚWIĘTEJ RODZINY

Strona POWSZECHNEJ ENCYKLOPEDII FILOZOFII

BIBUŁA - niezależne pismo pod redakcją
                     Lecha Maziakowskiego

OPOKA W KRAJU
Archiwum czasopisma profesora Macieja Giertycha

Nasza Polska

Tygodnik GŁOS - nowa redakcja i nowa szata graficzna

NIEDZIELA
Największy katolicki tygodnik w Polsce.

RAPORT
Klubu Myśl dla Polski "Dokąd zmierzasz Polsko". 

WYTWÓROLOGIA  prof. Janusza Brożyny

STAROPOLSKA ON-LINE  największa obecnie "e-biblioteka" utworów dawnej literatury polskiej. Oferujemy ponadto wybór opracowań staropolskiego piśmiennictwa oraz związany z nim materiał ikonograficzny i dźwiękowy

IEN
Instytut Edukacji Narodowej. 

SOBIE A MUZOM - Strona Zbyszka Koreywo z Australii

THE SUMMIT TIMES   strona Andrzeja Salskiego.

SPYBOOKS gromadzi w jednym miejscu książki, dokumenty i artykuły dotyczące wywiadu i kontrwywiadu różnych krajów, opublikowane w krajach należących do głównych przeciwników Zimnej Wojny.  Dużo na temat ENIGMY.

RODZINA POLSKA

POLONIANET   Zbiór ciekawych artykułów, starszych i nowszych

 


Trzymajcie tego typa
i wszystkich michnikopodobnych
jak najdalej od polskich szkół!

 


Miała być feta, wyszła klapa

Radni Barczewa koło Olsztyna odrzucili projekty uchwał zgłoszonych przez Platformę Obywatelską, by honorowymi obywatelami miasta zostali wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) i były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma (PO). Argument? Obaj politycy nie zasłużyli się miastu, a wicemarszałek Niesiołowski to postać znana nie tylko z niecenzuralnych wypowiedzi, lecz także z częstej zmiany opcji politycznych. Zatem kluczy obaj panowie do miasta nie dostaną.

więcej - NDz


In vitro? W Rycerzach Kolumba są przeciw,
w Sejmie - już nie

Trzej posłowie Platformy Obywatelskiej na różne sposoby nie poparli miesiąc temu w głosowaniu sejmowym obywatelskiego projektu Contra in vitro penalizującego zapłodnienie pozaustrojowe. Andrzej Gut-Mostowy miał wyjść na czas głosowania z sali plenarnej, Michał Szczerba zagłosował przeciw, a Ireneusz Raś, brat ks. Dariusza Rasia, sekretarza kardynała Stanisława Dziwisza, wcale na głosowania nie przyjechał. Może i nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie fakt, że posłowie ci należą do stowarzyszenia Rycerzy Kolumba, którzy "są dumni ze swojej nieugiętej postawy w kwestii obrony życia".

więcej - NDz


Cytaty z ludzi wielkich, małych, malutkich
oraz
TW

------------------

"Sesja zdjęciowa bez kawałka gołego pośladka czy obnażonej piersi to sesja stracona - tak zdają się rozumować producenci. Nam w to graj"

"Der" Dziennik

------------------

"Nie ma czegoś takiego jak "tarcza antykorupcyjna". To tylko nazwa. Premier Tusk sobie wymyślił, że to będzie ładnie brzmiało"

– przekonywał w „Kropce nad i” Aleksander Szczygło, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

------------------

"Premier Donald Tusk ma powody do satysfakcji. Taki dobry omen na przyszły rok go spotkał"

- ocenił w "Kropce nad i" Radosław Sikorski. Tak szef MSZ skomentował wpadkę Bidena, który nazwał premiera "prezydentem".

------------------

"On nie jest żadnym nawiedzonym mistykiem, który ma olśnienia, ale na pewno jest dotknięty przez Pana Boga geniuszem i nieprawdopodobną intuicją. Premier zawsze szuka niestandardowych rozstrzygnięć i na tym też polega jego siła. Obrady klubu zakończył ostatnio sformułowaniem: "nie traćcie ducha". Biblijnie, powiało świeżą bryzą. "

Sławomir Nowak o swoim szefie - Tusku

------------------

"Ja i mój brat braliśmy udział w sukcesie Mazowieckiego"

Prezydent RP, Lech Kaczyński

[Materiały: własne,  Internet]

 

 

 
 
Ojczyzna.pl Internet  

© COPYRIGHT Zbigniew Łabędzki, 2001-2009