|
4 września, 2003 |
Nowoczesna, europejska młodzież
Lekcja przemocy - spisane z taśmy filmowej
Nikt by się pewnie nie dowiedział, co ci młodzi robili ze swoim anglistą, gdyby oni sami nie wpadli na pomysł sfilmowania tych wyczynów. Szokującą kasetę zdobyła TVN i nasza redakcja. Film wideo, kręcony podczas dwóch lekcji angielskiego, trwa 47 minut. Obraz i dźwięk są kiepskie, ale dostatecznie czytelne.
Jest 19 maja 2003 (data na dole ekranu). III klasa technikum.
Nauczyciel - szpakowaty, lekko zaokrąglony, w beżowym sweterku typu polo, modne okulary.
W ławkach 17 i 18-latkowie: dwie krzykliwie ubrane dziewczyny, około dziesięciu chłopaków, typowe stroje hiphopowców, skejtów i blokersów: wiszące spodnie, wielkie bluzy, kaptury, czapki bejsbolowe. Tylko jeden z nich - Stefan - ubrany "normalnie": koszulka z krótkim rękawem i tradycyjne spodnie.
Zaczyna Filut. Na głowie daszek na gumce, siwa bluza, spodnie z krokiem w kolanach. Trzyma papierowy mikrofon, zbliża twarz do obiektywu:
- Dzień dobry państwu, tutaj Filut, prowadzę program z serii "Animals Planet".
Wchodzi nauczyciel, siada za biurkiem, na którym ktoś wypisał "HWDP" [ch... w d... policji - popularne hasło hiphopowców]. Pedagog wyciąga książkę, kładzie dziennik, chłopak w granatowej bluzie ściera tablicę.
Ale wtedy Filut pokazuje faka: wyciągnięty środkowy palec dłoni podtyka pod nos anglisty. Ten nie reaguje.
Chłopak w granatowej bluzie siada na biurku nauczyciela. Z drugiej strony wskakuje Filut. Inni okrążają biurko.
Filut do nauczyciela: - Chcesz zrobić mi pałę?! [wulgarne określenie seksu oralnego].
Śmiech. Nauczyciel powstrzymuje się od reakcji. Chłopak w brązowej bluzie łapie go za ramiona i wygina je do tyłu. Zaatakowany próbuje się wyrwać. Ktoś porywa z biurka dziennik, inny zabiera teczkę.
Zza kadru głosy dziewczyn: - Czy pan jest nienormalny?
Bieganina. Gdy anglista próbuje odzyskać teczkę, uczniowie przestawiają mu biurko. Rezygnuje z teczki, ratuje biurko. Siada.
Chłopak z białym kapturem drażni nauczyciela jego własną teczką: to podsuwa, to - gdy nauczyciel wyciąga ręce - znów ją zabiera. Pedagog ciężko wzdycha, zestresowany kuli się przy biurku.
Ktoś wkłada mu na głowę białe wieko kosza od śmieci. Filut rapuje do kamery: - Co tam słychać u ciebie? Pomachaj półdupkami, jak kochasz siebie!
Kolejny chłopak udaje, że się onanizuje. Odległość między rozporkiem i twarzą anglisty - kilkadziesiąt centymetrów. Nauczyciel udaje, że nie widzi. Pochylony nad dziennikiem wpisuje oceny.
Chaos narasta - krzyki, śmiechy, trzask krzeseł.
Anglista (do kręcącego film): - Przestań, i tak nie masz kasety.
Śmiech.
Brunetka w szerokich spodniach i obcisłej koszulce głaszcze anglistę po włosach, ciągnie za rękę, droczy się.
Agresywny, nieartykułowany okrzyk - kolejny uczeń podbiega do biurka robiąc wymachy jak z filmu karate. W tych warunkach anglista odpytuje Stefana, który zdaje angielski... na wyższą ocenę.
Filut rapuje dalej: - Sam siebie nakręcam, skułem się tymczasem! Pobujajcie se kutasem!
Przerwa. Pod nieobecność nauczyciela przewracają mu biurko do góry nogami. Na tablicy napis "ch..." i rysunek fallusa.
Anglista wraca. Teraz widać już przerażenie w oczach. Próbuje podnieść biurko. Klasa szydzi: - No dawaj! O jeny, kręć malutki, kręć, stop, uważaj na znak stopu! Masz pierwszeństwo, jedziesz!
W końcu z pomocą jednego z uczniów stawia biurko na nogi.
Koledzy dopingują "kamerzystę": - Na niego! Uważaj, coś będzie!
I rzeczywiście: chłopak z białym kapturem brudzi nauczycielowi twarz gąbką do tablicy. Ten ściąga okulary, próbuje czyścić.
Jeden z chłopaków do kamery: - Trzy słowa dla pana: ch... ci w d...!
Chłopak w brązowej bluzie pokazuje ciosy karate. Jego noga co chwila uderza kilka centymetrów przed twarzą nauczyciela. Anglista nie może się powstrzymać przed robieniem uników, jest już wykończony.
Głos zza kadru: - Chcielibyśmy panu podziękować za ten rok szkolny.
Koniec lekcji, ale uczniowie nie chcą go wypuścić. Zastawiają mu drogę ławkami. Anglista zrezygnowany siada przy biurku.
Chłopak w białym kapturze zakłada mu plastikowy kubeł od śmieci na głowę. Śmiech. Anglista ściąga wiadro. Tymczasem ktoś usypał mu na biurku "ścieżkę" z pokruszonej kredy [ścieżka - kupka kokainy gotowa do wciągnięcia nosem].
Filut: - Ale masz ściechę, stary! Wciągaj!
Brunetka masuje znieruchomiałemu nauczycielowi ramiona.
Filut: - A teraz dawaj dwie dychy, bo ja jestem jej alfonsem!
Ostatnia scena. Kilka osób włącza dzwonki komórek. Przystawiają mu telefony do głowy. Ten już tylko się kuli. W przeraźliwym pisku przenikających się melodyjek i budzików uczniowie otaczają ofiarę.
Nauczyciel próbuje zatykać uszy. Na twarzy widać udrękę. Wreszcie wstaje.
Kamera na Filuta, który wdzięcząc się śpiewa: "Są tacy, to nie żart, dla których jesteś wart mniej niż zero...".
*** Imiona i pseudonimy zostały zmienione
***
Taśma z filmem dzięki telewizji dotarła okrężną drogą z powrotem do szkoły. Zorganizowano pokaz filmu dla nauczycieli:
Koniec filmu.
Obecna dyrektor: Musimy to pokazać uczniom. Proszę ich zawołać.
Do biblioteki wchodzą "bohaterowie" filmu.
Wicedyrektor B, głosem pełnym emocji: Zanim zobaczycie, chciałam powiedzieć, że już nie będę mogła uczyć w waszej klasie. Dlaczego wśród was nie znalazł się ani jeden sprawiedliwy, który wziąłby w obronę pana Jacka? I wy, dziewczęta, też wzięłyście w tym udział?!
Projekcja nr 2. Uczniowie wiercą się, widać zaskoczenie. Po paru minutach już tylko patrzą w milczeniu, twarze martwe, niektóre przerażone. Filut zasłania twarz czapką, jak oskarżony przed salą sądową.
Po projekcji dłuższe milczenie. Ciężki oddech jednej z uczennic.
- I co macie do powiedzenia? - pyta dyrektorka. Cisza.
Wyrywa się Filut: - Ja wiem, jak to wszystko się skończy! Ja zostanę prowodyrem!
Uczeń, który nakładał nauczycielowi kosz na głowę i brudził mu twarz gąbką: Żałuję, że tak się stało. Nasza głupota.
Przy okazji przyznaje, że nie po raz pierwszy dokuczali angliście: - Bo on nas tak nakręcał. Tym, że nie mógł sobie z nami poradzić.
Drodzy Państwo. GW nie podaje, czy podczas pokazu w szkole pojawiła się policja aby aresztować winnych pobicia nauczyciela. I chyba się nie pokaże. Uczniowie dostaną klapsa, albo i nie. Przecież nic się takiego nie stało!
Z.Ł.