Ojczyzna.pl   

13-14 grudnia, 2003

          

  

W Brukseli bez zmian

    

  

  

 

       Drodzy Państwo!

 

Wygląda jednak na to, że mamy piekielnie krótką pamięć.  Gdyby opierać się tylko na wypowiedziach i opiniach z ostatniego miesiąca, a nie mówię tu o opiniach "sprzedawców Polski", a o ludziach podobno z naszej strony, to cała ta heca z projektem konstytucji unijnej wygląda mniej więcej tak: 

 

Nooo, jeśli Miller jednak wywalczy w Brukseli swoje, to nie będzie tak źle. 

 

Zapomnieliśmy, drodzy Polacy, że konstytucja unijna jest tylko malutkim kwiatkiem do kożucha, że nasz los już dawno został przesądzony, w momencie, kiedy polscy "negocjatorzy" zgodzili się na "wejście do Unii", co poniektórzy zwali wiedząc, że łgają - "wejściem do Europy"! 

 

Zapomnieliśmy, że od początku rozmów z UE, kiedy jeszcze podobno nie było nic ustalone, Polska zaczęła nagle lecieć w dół, ze stale wzrastającą szybkością. 

 

Bo już wtedy za Polskę zabrał się SYSTEM!

 

I może poza krótkim i sprawnie zlikwidowanym epizodem z rządem Jana Olszewskiego, cała reszta tak zwanych rządów III Rzeczypospolitej to już była część SYSTEMU. 

 

Na zewnątrz pokazywano nam jakieś rozmowy, jakieś negocjacje, obiecywano tyle, że aż nam dech zapierało z radości, a za kulisami od dawna działał SYSTEM, powoli ale systematycznie ogarniający, jak jakaś potworna ameba, nasz wymęczony długoletnimi rządami komunistów kraj.  I nie tylko nasz kraj, ale nasze dusze! 

 

Niektórzy z nas wołali o tym głośno, przecież zmiany na gorsze widać było (i jest) na każdym kroku. Znaliśmy dokładnie ludzi, którzy nam Unię wciskali. Wiedzieliśmy, że nie można im powierzyć nawet najdrobniejszej sprawy, bo nas bezczelnie wykantują.

 

Każdy, kto chciał, widział już dawno, że SYSTEM  jest o wiele gorszy, niż to, od czego podobno uwolniliśmy się w 1989 roku. 

 

A jednak podświadomie odpychaliśmy te myśli od siebie!

 

Oglądałem wczoraj stary polski film "Zakazane piosenki" Mieszkańcy Warszawy pocieszają się, "że wojna potrwa przecież tylko kilka miesięcy, że nam Alianci pomogą."

 

Pomogli. Po sześciu latach i milionach zabitych. I pomogli tak, że z jednego szamba wpadliśmy w drugie! 

 

Teraz, z tą samą naiwnością pakujemy się w następne. 

 

Ale, oto stała się rzecz niesłychana! Unia, całkiem od niechcenia wymodziła jakiś, w założeniu tylko na próbę, projekt konstytucji. 

 

Ooo, wrzawa wokół projektu podobała się brukselskim komissarom! Spadła im prosto z nieba! 

 

Bo oto nagle wszyscy zapomnieli o przeszłości, o ostrzeżeniach, o SYSTEMIE zjadającym Polskę. 

 

Pamiętacie? Najpierw był krzyk na temat "Invocatio Dei"? Nieee. Zapomnieliście! Dziś już nikogo to nie obchodzi, nawet naszych eurobiskupów. Nie wspominając już o "użytecznych idiotach" od oo. dominikanów! Dziś wszyscy entuzjazmują się jakimiś "głosami dla Polski". Umieramy razem z Rokitą za Brukselę!!! Zgodziliśmy się praktycznie na całą konstytucję unijną, na podeptanie polskiej konstytucji, na poddanie się najgorszemu, totalitarnemu systemowi, no - z wyjątkiem tych "głosów dla Polski". 

 

I dadzą może biednemu Millerowi, "naszemu bohaterowi", jakiś ochłap, i wróci, jak - pamiętacie? Dokładnie rok temu? Z dźwiękiem fanfar, jazgotem mediów, łzami w oczach euroentuzjastów, którzy już, już myśleli, że oberwą od Polaków za łgarstwa! A tu nowe zwycięstwo Millera! Co tam Millera, zwycięstwo POLSKI!

 

A System dalej działa i miele. Właśnie wchłonął "naszych jedynych obrońców, naszą nadzieję", Partię Giertycha Młodszego. Tylko im jeszcze buty sterczą. Wczoraj w Sejmie Kotlinowski pierwszy usłużnie wyskoczył "aby dać narzędzia panu premierowi Leszkowi Millerowi co do stanowiska w Brukseli", aby pomóc Millerowi "wygrać" - ale co? Następny propagandowy trick? 

 

A przecież znamy ten System jak własną kieszeń! Na każdej jego części znajomy ślad brudnej owłosionej łapy. Jęczeliśmy pod nim do niedawna. Mieliśmy go dosyć? Figę! Teraz pchamy się do jeszcze gorszego.

 

Wzruszacie ramionami, nie widzicie tego? Nie wierzycie, że gorszy? 
- Pewnie, że nie - próbujecie mnie (czy siebie?) przekonać! Przecież kłopoty potrwają tylko kilka miesięcy, a potem to nam Alianci pomogą! 

 

Ano, pomogą. Już kiedyś pomogli.

 

Niech nas dobry Bóg ma w swojej opiece!

 

 

Z.Łabędzki

13-14 grudnia, 2003