Ojczyzna.pl  

  

17 grudnia, 2003

          

  

Michniczenie

    

  

  

  

  

   Drodzy Państwo!

  

Czekałem na głos "naszego europejskiego słoneczka", boć przecie ono oświetlać powinno było  naszą tradycyjną tępotę i niezrozumienie podstawowych spraw europejskiego "postempu"! 

  

A tu - cóż się okazuje? Nasz "autorytet" zgłupiał! Kompletnie. 

  

A może już taki był od dawna? 

  

Poniżej jeden z najbardziej naszpikowanych pustymi hasłami i wypranych z wszelkiej oryginalnej myśli artykułów, jakie ostatnio ukazały się w reżimowych mediach. 

  

Takiego tępego szefa największej gazety polskojęzycznej, to akcjonariusze powinni natychmiast wykopać na zieloną trawkę  (pustynny piaseczek też spełniłby swą rolę!).

  

  

Fiasko, i co dalej? 

Komentarz Adama Michnika

  

Premier Miller i minister Cimoszewicz zachowali się w Brukseli tak, jak zapowiadali i jak zobowiązał ich Sejm. Podobnie postąpili prezydent Francji i kanclerz Niemiec. Nie znaleziono w Brukseli kompromisu. Polska i Hiszpania, a także Wielka Brytania nie znalazły wspólnego języka z Francją i Niemcami.

  

W tym całym cyrku nie o wspólny język chodziło. Takowego nigdy nie było. Cały język pomiędzy "polską delegacją" a władcami Unii sprowadzał się do kilku dobrze wyuczonych i przyswojonych komend: Siad! Daj łapę! Aportuj!
i tym podobne.  

W tym cyrku chodziło o gesty. 
I "rdzeń europy" taki gest wykonał - pokazał, kto rządzi! Mówiąc językiem Michnika - Niemcy i Francuzi "olali" dostojną polską delegację!

  

Nie oznacza to katastrofy, ale skłania do refleksji. 

  

Pewnie i skłania, ale kto niby ma się na tę refleksję wysilić? Michnik? Miller? Kwaśniewski? 

  

Polski rząd dał czytelny sygnał: jesteśmy partnerem niełatwym, ale przewidywalnym; jesteśmy otwarci na argumenty, ale nie na pogróżki i szantaż.

  

O, bez agitek, Michnik! "Polski rząd" dał inny sygnał - że z nimi najlepiej załatwiać sprawy "po proletariacku".  

  

Dlatego z ust przywódców europejskich nie padły słowa szantażu czy pogróżki. 

  

Padają od kilku dni, ośle! 

  

Nikt nikomu nie wypowiedział zimnej wojny. Przeciwnie: zamiast arogancji i pouczeń usłyszeliśmy deklaracje dobrej woli, które pozostawiły otwarte wrota do dalszej debaty.

  

Od początku właśnie widzimy tylko arogancję i pouczenia, i żadnych "wrót do debaty" nie ma. 

  

Polska opinia publiczna otrzymała czytelny sygnał: w Unii nie wszystko można uzyskać, bijąc pięścią w stół, tupiąc nogami, deklarując Nicea albo śmierć.

  

Idioto! Cośmy dotychczas uzyskali w Unii? I co mamy w planie uzyskać? 

A co jak co, ale "nasi delegaci" nigdy pięścią w stół uderzać nie umieli - no, chyba że przed własnym społeczeństwem! 

  

Teraz trzeba przemyśleć na nowo możliwe warianty kompromisu, bowiem kompromis to chleb i wino europejskiej demokracji.

  

Wy, Michnik, na temat chleba i wina nie gadajcie, na temat demokracji również. Jeśli już, to raczej mówcie o wódce i zakąsce - na tym się znacie doskonale. A to całkiem inna jakość!

  

To był niecodzienny szczyt - pierwszy, na którym zaprogramowano kontrolowane fiasko, uznając, że będzie lepsze od morderczych negocjacji, obrzucania się błotem i w końcu złego kompromisu. W dłuższej perspektywie to lepsze dla Europy i dla Polski.

  

Ani tam nie było "szczytowania", ani fiaska, ani morderczych negocjacji, ani obrzucania się błotem, ani kompromisów.

Miller i jego drużyna akurat nic z tego nie umie. Pojechali, dostali kopniaka i wrócili.  Jak zwykle zresztą. Nie pierwszy i nie ostatni raz. 

A perspektywa? Jest jedna - ten cały bajzel musi się rozlecieć. Oby jak najszybciej i z jak najmniejszymi bólami. 

Przecież na dobrą sprawę  po obu stronach nie ma ani jednego normalnego i wykształconego  człowieka zdolnego zrobić cokolwiek dobrego. Nie ma tam komu rozmawiać o tym, co lepsze dla Europy czy Polski. Tam zbiera się szajka nadętych błaznów, a tacy jeszcze niczego dobrego nie zbudowali. Umiecie tylko niszczyć, Michnik. Umiecie żyć tylko kosztem innych. Umiecie poruszać się tylko na karkach prostych ludzi. 

I jak uczy historia - nie umiecie się zdobyć na żadną refleksję. Choćby tę najprostszą, że jak zniszczycie swego żywiciela, to sami też zdechniecie! 

  

Teraz należy uczynić wszystko, by ożywić dialog polsko-niemiecki i polsko-francuski. 

  

Dialog, idioto, może być między równymi i to takimi, którzy umieją rozmawiać. Nie między ofiarą i złodziejem. Nie między człowiekiem honoru i łajdakiem. Ale jeśli chcecie sobie z nimi, Michnik, pogadać, walcie do Brukseli, i gadajcie sobie ile wlezie! Do sądnego dnia.

  

Mimo dzisiejszych sporów są to nasi naturalni partnerzy i sprzymierzeńcy Polski.

  

Ani partnerzy, ani sprzymierzeńcy. Takie michniczące michniki, jak i ten nasz. 

  

  

Z.Łabędzki

17-12-2003