6-7 września, 2003
Posłusznie donoszę, że
Liga Polskich Rodzin
to antysemici!
Foto: |
Drodzy Państwo!
Musiał tam lewakom w Podlaskiem dobrze zajść za skórę radny LPR Zenon Dziedzic, że młode, ale już nieźle obstawione ex-samoobronowe baroniątko zbliżone teraz do SLD nie wytrzymało. A że nie mógł znaleźć haka na Dziedzica, zastosował ostatnią deskę ratunku - donosik, że tamten w rozmowie telefonicznej popełnił rzecz obrzydliwą - dopuścił się, o zgrozo, antysemityzmu!
"Trybuna" oczywiście od razu wzięła swego towarzysza w obronę:
Antysemityzm
Liga Żydów ściga
- Na stanowiskach w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim zatrudniacie Żydów - tak do członka zarządu województwa Karola Tylendy miał przez telefon powiedzieć radny Ligi Polskich Rodzin, Zenon Dziedzic.
Miał powiedzieć?? "Trybuno" droga! Córo rewolucji! Organie starych i nowych komisarzy! Ależ oczywiście, że powiedział, bez żadnych wątpliwości! Co wy tacy delikatni!
Wy wszyscy nazywacie się teraz Tylenda, Zamojski, Radziwiłł - kontynuował rozmowę telefoniczną Dziedzic, wśród swoich nazywany "bratem Zenonem". Jej szczegółowy zapis znalazł się w notatce służbowej, jaką Tylenda przekazał władzom województwa.
Aj, waj. Notatka służbowa? To tow. Tylenda na kilku etatach???
Znajdują się w niej także dwa nazwiska dyrektorów urzędu, wymienionych przez działacza Ligi, co do pochodzenia których raczej nie ma on wątpliwości - powiedział "TRYBUNIE" przewodniczący sejmiku Zbigniew Krzywicki (SLD, zakładał SdRP - Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej w byłym województwie białostockim, aktywny w oskarżaniu Polaków za zbrodnię w Jedwabnem).
Wbrew pozorom i zapewnieniom różnych ważnych osobistości, antysemityzm na Podlasiu jest faktem.
A jakież to ważne osobistości stwierdzają ten fakt? Krzywicki?
Sprzyja mu zarówno dominująca rola wiejskich proboszczów, także w samym mieście wojewódzkim, którzy nadal nauczają owieczki, że Żydzi zabili Jezusa.
To fakt historyczny, nie tylko biblijny. Mają uczyć inaczej?
Wciąż wraca sprawa Jedwabnego. Chyba nigdzie w Polsce - wszak dotyczy to ziem w okolicach Łomży - zarówno książka Jana Tomasza Grosa "Sąsiedzi", jak i ustalenia IPN tak nie wzburzyły lokalnych społeczności.
Owe łajdackie kłamstwa, które dowodzą, że to antypolonizm jest faktem, wzburzyły Polaków na całym świecie.
Prawda o Jedwabnem nadal nie jest tu przyjmowana do wiadomości, a interpretowana jako kolejny przejaw żydowskiej ekspansji na Polskę.
Czego przejawem jest fakt, że "polscy" oficjałowie kompletnie nie zważają na antypolonizmy, podnosząc przy najmniejszej okazji rejwach na temat antysemityzmu?
- Trudno było mi w to uwierzyć, ale w końcu Karol Tylenda jest poważnym i odpowiedzialnym człowiekiem, przedstawił mi to na piśmie - mówi Krzywicki. - Uważam to za obrzydliwość.
Zenon Dziedzic powiedział "Kurierowi Porannemu", że "Padły inne słowa. To, co Tylenda napisał, to jego sprawa. Ja sobie nie życzę takich notatek".
No, ale ani Trybuna, ani pan Krzywicki (piękne staropolskie nazwisko!) Dziedzicowi nie uwierzą.
Poseł i lider LPR na Podlasiu Andrzej Fedorowicz (zasłynął niedawno z inicjatywy zakazu wykonywania zawodu nauczyciela przez osoby popierające legalizacje związków homoseksualnych) ...
Dlaczego "Trybuna" pisze o tym z ironią? Czy uważa, że zwolennicy homoseksualizmu powinni uczyć dzieci?
... nie wierzy, że jego człowiek mógł tak powiedzieć. Uważa natomiast, że Tylenda "ma teraz czerwoną mamkę i może w ten sposób odreagowuje".
Zgadzam się z Ferdorowiczem. Dla mnie też na to wygląda.
Karol Tylenda był wybrany z listy Samoobrony, ale kiedy przewodniczący Lepper nakazał swoim pretorianom zerwać koalicje z SLD w sejmikach, wraz z kilkoma kolegami opuścił partię, dzięki czemu wszyscy zachowali stanowiska w strukturach samorządowych.
Niezbyt to uczciwe. Zostali wybrani jako członkowie Samoobrony. Jak można takim karierowiczom wierzyć w cokolwiek?
Władze sejmiku zapowiadają rozmowy wyjaśniające z Tylendą i "bratem Zenonem", jak również poruszenie kwestii na najbliższej sesji.
Jak widać powyżej, trudno będzie liczyć na bezstronność "władz sejmiku".
Ośla Łączka
Karol Tylenda – najmłodszy członek Zarządu Województwa. 28 lat, absolwent Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W czasach studenckich organizator wielu programów mających na celu dostosowanie polskiego rolnictwa do wymogów wspólnej polityki rolnej.
Rolnicy aż piszczą z radości, jak im Tylenda pomógł!
W latach 2000 – 2001 zastępca dyrektora Podlaskiego Oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – kierujący sekcją wdrażania programu SAPARD.
No, tutaj tez odniósł wielkie sukcesy! Osobiste, bo rolnicy dostali figę!
Do 2002 roku wiceprezes Elewatorów Zbożowych w Lublinie, potem makler giełdowy i doradca ubezpieczeniowy.
Można było przypuszczać. Wszędzie tam coraz większe kłopoty i przekręty!
Jedną z jego pierwszych decyzji (jako członka zarządu Podlasia) było zwolnienie dyr. departamentu Tadeusza Truskolaskiego, zaliczanego do najlepszych znawców problematyki w województwie. Na to miejsce nominowany został niespełna 30-letni Cezary Ołdakowski, rówieśnik i kolega Tylendy z ARiMR.
Jako o ciekawostce można wspomnieć o przygodzie Tylendy z deską snowboardową. Zlecił jej nabycie z funduszy Urzędu Marszałkowskiego jako prezent dla domu dziecka w Zambrowie. Pracownicy Urzędu sugerowali, że jej zakup wiązał się raczej z wyjazdem Tylendy w góry. Protokołu przekazania jej komukolwiek w Urzędzie nie ma. Kiedy "Gazeta" zainteresowała się sprawą, początkowo mówił, że nie pamięta, gdzie się podziała. Po kilku godzinach "przypomniał sobie", że deski nie przekazał domowi dziecka, tylko zambrowskiemu klubowi Oyama Karate, którego szefem jest przyjaciel Tylendy.
Ano, to jest człowiek, któremu można wierzyć na słowo!
Drodzy Państwo z Podlasia! Rośnie Wam tam nowa "ośmiornica". Jeśli nie zareagujecie odpowiednio, odbije się to na Was.
Z.Ł.