Ojczyzna.pl |
||||
Zemsta PAP-u
Oj, nie lubi PAP naszego portalu, nie lubi. Coś trzeba było napisać, ale wymienić nasz portal po imieniu??? Nieeee. Jesteśmy wciąż na indeksie "wielkich". Oto
wyjątek z notatki, jaka ukazała się w serwisie PAP-u z datą 2003-06-18
16:42, pod tytułem "Obok wniosków Ligi Polskich Rodzin i Komitetu ds. Referendum LPR z Koszalina protesty złożyły organizacje o tak oryginalnych nazwach jak: Ojczyzna - Plac Katolicki "Patriotyzm" czy Krajowa Rada Mieszkańców - Komitet Ścigania Zbrodni na Narodzie Polskim. "Obecnie nie jesteśmy w stanie zweryfikować, które z organizacji są legalne" - powiedziała rzeczniczka SN. Jeśli sąd orzeknie, że organizacja nie ma statusu prawnego, wniosek rozpatrywany jest jako wniosek osoby fizycznej, bądź wcale. " Nie wiem, co takiego oryginalnego jest w nazwie organizacji "Krajowa Rada Mieszkańców - Komitet Ścigania Zbrodni na Narodzie Polskim", ale trzeba albo kompletnego idioty, albo wyjątkowo złej woli, aby naszą nazwę umieszczoną w nagłówku skargi do Sądu Najwyższego: Ojczyzna.pl Katolicki i patriotyczny portal internetowy ... zamienić na jakiś "plac katolicki", i potem dziwić się nazwie. Ano, jeszcze jedno "dzieło" firmy, która paskudnie zasłużyła się Polakom podczas rządów PZPR, a teraz kontynuuje bezwstydnie dzieło dezinformacji. WP dodaje, że "Protesty dotyczą głównie naruszenia ciszy wyborczej przez telewizje i rozgłośnie radiowe". Nasz protest dotyczył sprawy według nas bardziej poważnej - udzielenia zgody mediom na łamanie ciszy wyborczej przez panią minister Danutę Hübner, która w wywiadzie dla "Trybuny" z dn. 21 maja, 2003 roku, na pytanie dziennikarza Piotra Skury: "A może jednak w sytuacji kryzysowej, gdyby okazało się po pierwszym dniu głosowania, że frekwencja jest zastraszająco niska, powinno się pójść na całość i złamać ciszę?" ...odpowiedziała: "Media mogą do takich rzeczy namawiać, ale ja nie mogę." W normalnym demokratycznym kraju (jeśli takie jeszcze istnieją), minister udzielający mediom zgody na łamanie ciszy wyborczej (czyli na łamanie prawa!) nie byłby ministrem już następnego dnia po wywiadzie. No, ale u nas jest "demokracja inaczej", i nie tylko awansowano panią minister, ale media nabrały wody w usta, pan Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, Ferdynand Rymarz zlekceważył sprawę, a PAP zrobiła sobie ze sprawy zabawę w słówka. Swoją
drogą, trudno się dziwić - pan Waldemar Siwiński Zgodnie z nabytym w okresie PZPR doświadczeniem, pan Siwiński dalej zajmuje się "edukacją" młodzieży: "Na początku lat dziewięćdziesiątych założył wydawnictwo edukacyjne "Perspektywy Press" specjalizujące się w upowszechnianiu informacji edukacyjnej (informatory, miesięczniki "Perspektywy", "Gimnazjum" i "Matura z Polskiego", rankingi liceów i wyższych uczelni, targi edukacyjne)." Niezła to edukacja, kiedy podwładni pana Siwińskiego nie umieją przeczytać i zapamiętać kilku prostych polskich słów. Mogę zrozumieć oczywiście, że takie wyrażenia jak "Ojczyzna", "katolicki", czy "patriotyczny" wywołują u luminarzy polskojęzycznych mediów uczulenie, ale kto powiedział, że praca dziennikarza jest łatwa? Szczególnie w "polskiej demokracji", gdzie taki delikwent, jeśli chce utrzymać się na stołku musi wciąż pamiętać co mu wolno napisać, czego nie, pamiętać wszystkie swoje kłamstwa i przekręty, aby się nie pomylić, lawirować pomiędzy "swoimi" i mniej "swoimi", a ci ostatnio zmieniają się z wzrastającą szybkością! Ech, panie Siwiński! Nie marzy się panu czasami prawdziwie wolna prasa - społeczne sumienie? Nie ma pan czasem chęci dowalić tym wszystkim, którzy zrobili z pana niewolnika partii i układów? Nie ma pan chęci pisać tego, co dyktuje panu własne sumienie, a nie jakiś partyjny pętak? Nie ma pan czasami chęci popracować choć raz uczciwie dla tych, którzy czytają pańskie gazety? Ano, przypuszczam, że nie bardzo pan łapie, o czym piszę. W końcu nigdy nie pracował pan w prawdziwie wolnych mediach. Ale, niech tam. Ma pan okazję. Zarezerwuję panu w naszym portalu miejsce. Będzie mógł pan pisać to, co dyktuje pańskie sumienie. Bez zahamowań. Proszę wywalić z siebie to wszystko, co chciał pan napisać kiedyś, ale nie mógł. To, co pana boli dzisiaj. Nie musi pan pisać pod własnym nazwiskiem - proszę sobie wybrać jakiś ładny pseudonim. Ważne tylko, aby pisał pan prawdę. Deal, panie Siwiński? |