Inna droga


   Naturalny rozwój społeczny, oparty na doświadczeniach przodków, zwyczajach, które okazały się być korzystnymi, ostrożnym podchodzeniu do wszelkich innowacji, spotykały się zawsze ze sprzeciwem ludzi niecierpliwych, władców, polityków i wizjonerów, którzy z różnych przyczyn, nie zawsze do końca uczciwych, uważali, że tempo rozwoju naturalnego nie idzie tak szybko, jakby mogło iść, gdyby przyjęto ich idee rozwoju. 

Konserwatywne społeczeństwa na ogół odrzucały te radykalne propozycje, nauczone wielowiekowymi doświadczeniami, że "co nagle to po diable".  Niekiedy, nie mając wyboru, zmuszane, czy to zmieniającymi się warunkami (podboje, narzucanie obcego stylu zycia, religii, zmiany w technologiach, itp), czy tez bezpośrednimi działaniami swych przywódców, chcąc nie chcąc przystosowywały się do zmienionych warunków, okupując okres zmian większymi, lub mniejszymi ofiarami, po czym wszystko na ogół wracało do jakiegoś stanu równowagi. 

Społeczna pamięć - tradycja - wzbogacała się o nowe doświadczenia.

Wzrost ludności Europy, wynalazek druku, coraz szersze i częstsze kontakty pomiędzy różnymi grupami ludzkimi, doprowadziły wreszcie do tego, na co rożni wizjonerzy - poprawiacze świata czekali od dłuższego czasu. Możliwość zwracania sie do coraz większych grup ludzkich, rozpowszechniania wśród nich nowych idei, a więc i możliwość sterowania coraz większymi masami, gdzie wraz z zagęszczeniem się ludności, powstawały coraz większe różnice w poziomie życia, co z kolei powodowało wzrost niezadowolenia całych grup spolecznych - okazja, którą niezwłocznie wykorzystano. 

Koniec XIX i początek XX wieku spotkał sie z pierwszymi próbami sterowania społeczeństwami  na skale światowa. Głównie dzieki szybko rozwijającym sie mediom, które w dużym stopniu zastąpiły przeciętnemu zjadaczowi chleba dawne tradycje, odbierając mu w ten sposób stały grunt pod nogami. Dawne proste pojęcia, bedące przewodnikiem czlowieka przez tysiące lat, zarzucono górami śmieci, wśród których znaleźć się, określić swoją drogę, wyznaczyć sobie główne życiowe cele stawało sie coraz trudniejsze.

Nic dziwnego, że w takich warunkach mógł powstać pierwszy totaltarny system - komunizm, a niedługo po nim - nazizm. Pierwsze jaskółki globalizmu.

Skutki komunizmu opisano w doskonałej pracy "Czarna Księga Komunizmu", powstałej dopiero w ostatnich latach:

100 milionów ofiar komunizmu

    Nie można zrozumieć historii XX wieku odrzucając porównanie komunizmu z nazizmem - mówił na spotkaniu w Collegium Novum UJ Stephane Courtois, współautor "Czarnej księgi,komunizmu", dzieła 11 autorów opisujących zbrodnie, terror i,prześladowania komunizmu.

- Tym, którzy za plus komunizmu w porównaniu z nazizmem mają, że  nie było w nim komór gazowych, odpowiem słowami kobiety, która przesz ła zarówno przez piekło GUłagów, jak i hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Powiedziała ona, że komuniści nie musieli budować komór gazowych, bo te równie dobrze zastępowały warunki, jakie pa nowały w sowieckich obozach na Syberii i gdzie indziej - powiedział Jean-Luis  Panne, drugi z autorów "Czarnej księgi komunizmu".

Celem dzieła nie jest sporządzenie jakiegoś arytmetycznego porównania, zaksięgowanie potworności ani ustalenie hierarchii okrucieństwa. Fakty jednak dowodzą, że reżimy komunistyczne winne są zgładzenia co najmniej 100 mln istot ludzkich, podczas gdy nazizm odpowiada za śmierć około 25 milionów. - To proste stwierdzenie powinno pobudzić co najmniej do refleksji nad podobieństwem między reżimem, który już w 1945 r. uznano za najbardziej okrutny w stuleciu, a reżimem komunistycznym, który aż do 1991 r. był uznawany na arenie międzynarodowej i do dziś dzierży władzę nad ponad miliardem osób - powiedział Stephane Courtois.

Według francuskich historyków, udokumentowanie rzeczywistej liczby ofiar śmiertelnych komunizmu ma istotne znaczenie. Podana w książce liczba około 100 mln jest liczbą absolutnie minimalną, bo uwzględniono tylko te zbrodnie, które są udokumentowane archiwalnie. - Oceniam, że komuniści we wszystkich państwach zgładzili około 140 mln osób - stwierdził Courtois. - Musimy jednak poczekać na potwierdzenie mojej hipotezy do czasu, gdy chociaż częściowo otwarte zostaną archiwa chińskie, kubańskie czy wietnamskie, a całkowicie prawie wszystkich krajów, w których panował komunizm.  W samych Chinach w czasie tzw. wielkiego głodu (lata 1959 - 1961), specjalnie wywołanego przez komunistów, zmarło - jak się szacuje - od 35 do = 60 mln osób. My przyjęliśmy tę najniższą liczbę.

                                                           +Zbyszek

Powrót do strony głównej