Wszyscy rodzimy się konserwatystami.
Konserwatyzm, jako osobista postawa człowieka, był i jest JEDYNĄ postawą, która zapewnia w miarę harmonijny i bezkonfliktowy rozwój społeczny. Konserwatysta, w najbardziej zbliżonej do codziennego życia definicji, to człowiek opierający się na kilku sprawdzonych przez tysiąclecia "wartościach". Wolność, prawda, moralność, indywidualizm, społeczna lojalność,
rozwój duchowy. Taki konserwatyzm istnieje, jak długo istnieje człowiek. I człowiek tak długo będzie istniał, jak długo będą w cenie te proste "wartości". Społeczności, gdzie wszystkie, lub niektóre "wartości" są odrzucane - giną, lub skazują się na nędzne bytowanie.
Wyrażenie "wartości" wziąłem celowo w cudzysłów, jako ukłon w kierunku naszych zażartych przeciwników - socjalistów, którzy, jeśli już to słowo wymawiają, to z jak największym ładunkiem ironii i pogardy.
Skąd ta pogarda? Przecież w normalnej, spokojnej rozmowie pomiędzy dwoma zwykłymi ludźmi, wielu z nich przyznaje, że wolność jest dobrem, tak samo jak prawda, lojalność, rozwój duchowy. Choć już moralność, u niektórych wzbudzi odruch: "A, pani Dulska!". Nie mniej, większość zgadza się z pozytywnymi cechami powyższych wartości. I w normalnym życiu, ci
ludzie posiadają rodziny, zachowują się zgodnie z tradycją, jakiej ich nauczono, nie skaczą na głowę do nieznanej wody, prowadzą samochody prawą stroną, jednym słowem - zachowują się jak najbardziej normalnie, konserwatywnie, możnaby rzec.
I ci sami ludzie, publicznie, nagle zmieniają sie o 180 stopni - przyjmując postawy całkowicie rożne od tego, do czego prywatnie się przyznawali. Wartości? Brednie! Prawda? A co to takiego? Lojalność? Panie, liczy się własny tyłek! Moralność? Nikt nie będzie zaglądał do mojej sypialni!
Znakomity chrześcijański historyk, Jeffrey B. Russell powiada o takich ludziach:
"Ci ludzie nie myśleliby tak, gdyby ich tego nie nauczono. Ludzi trzeba nauczyć, jak być głupim. Ludzie MUSZĄ BYĆ NAUCZENI czegoś tak przeciwnego intuicji, czegoś tak przeciwnego ich normalnemu sposobowi działania. (...)
Ludzie muszą być nauczeni takich bredni, ponieważ moralne nakazy istnieją wrodzone w ludzkiej świadomości. Wiemy to obserwując dzieci. Dzieci bardzo wcześnie znają już, instynktownie, koncepcję sprawiedliwości, różnicę pomiędzy dobrem i złem, prawdą oraz kłamstwem. I one muszą być tego oduczone! Muszą być troskliwie oduczane. To jest to, co
zwiemy wytrenowaną niezdolnością ( trained incapacity ).
Kto naucza tych ludzi aby byli "moralnie niezdolni?" Wprowadzeni w błąd rodzice i nauczyciele, szczególnie w szkołach średnich, wyższych i uniwersytetach, a szczególnie na kierunkach humanistycznych i socjalnych (...). Oraz, nade wszystko, media. Dla czyjej korzyści dzieciaki powinny myśleć, że najwyższą wartością jest odczucie posiadania i używania? Dla
sprzedawców, handlarzy i speców od reklamy."
I polityków, dodajmy. Coraz częściej.
Bowiem przeciętny dzisiejszy polityk gra na najniższych instynktach. Sam nie w porządku, nie zniesie porządku u innych. Nie tylko z osobistych powodów. Człowiek moralny, odważny, myślący, nie bojący sie prawdy, jest największym wrogiem socjalistycznego polityka. Ponieważ nie da sie mu wcisnąć do głowy tych wszystkich demagogicznych haseł, nie da się go wciągnąć
do grona "użytecznych idiotów". Nie zmusi się go, aby głosował na łajdaka.
Ale socjaliści są przy władzy. Stąd media dalej będą uczyć nas, a raczej ODUCZAĆ starych, sprawdzonych wartości. Stąd dalej w rządzie, partiach politycznych, urzędach, będzie działać "selekcja negatywna". I dalej będzie się wyśmiewać prawdę, uczciwość, moralność, mądrość. A CO JA Z TEGO BĘDĘ MIAŁ?
Pisze dzisiaj ksiądz Czesław S. Bartnik:
"Niemal wszędzie brakuje ludzi odpowiedzialnych, z honorem i poczuciem godności. Nawet rząd AWS albo umywa ręce w takich sytuacjach, chyba ze strachu, albo po części współpracuje z hańbieniem Polski - zachowując się jak żebrak na rynku politycznym. Nie jest też wolny od schizofrenii: wnosił o uwłaszczenie, ale do głosu dopuszczał ministrów przeciwnych
uwłaszczeniu. Nie da się zachować honoru przy polityce oszukującej. Łza się kręci: kiedyś mieli swój specyficzny honor nawet złodzieje i oszuści jarmarczni. Dziś nierzadko brakuje honoru i przyzwoitości wysokim urzędnikom państwowym a czasem i kościelnym. Całe społeczeństwo schamiało. Liczy się tylko korzyść materialna i spryt. Właściwie to poczucie honoru można
spotkać jeszcze u żebraków. Kiedy często nachodzącemu mnie żebrakowi chcę dać dwa złote, to odpowiada mi dumnie: "Co? Ksiądz mnie ma za dziada? Nawet na jedno piwo nie starczy!". I muszę mu dodać. Należy wątpić, czy społeczeństwo tak zmarnowane duchowo i moralnie może się odrodzić bez jakiegoś wielkiego wstrząsu lub kary Bożej."
+Zbyszek